wtorek, 2 lipca 2013

Five.


Kayden:

Tak, zostawiłam chłopaków samych. Nie jestem na nich zła, ale ostatnio miałam zbyt dużo chłopaków wokół siebie. I przez to, mam na myśli Justina.

Kocham Chaza i Ryana. Ja i Justin poznaliśmy ich w przedszkolu i do dziś jesteśmy przyjaciółmi.

Gdy tylko weszłam do domu, napisałam do Justina.

Do: Justin:) Jestem w domu ty przewrażliwiony psycholu.

Chwilę później, mój telefon zawibrował i wyświetlił imię Justina.

Od: Justin:) Też cię kocham, Kayden Gator.

Zachichotałam. Justin zaczął nazywać mnie Kayden Gator, gdy mieliśmy 5 lat. Kocham to.

Wchodząc do kuchni, przypomniałam sobie, że mojej mamy nie ma w domu. To znaczy, że mam cały dom dla siebie. Tak, dopóki Justin, Ryan i Chaz nie przyjdą pograć w gry wideo. Uwierz mi, tak się stanie.

 Wzięłam trochę Goldfish z szafki i poszłam do salonu, włączając TV.

Z jakiegoś powodu, Justin wkradł się do moich myśli.

Przypomniałam sobie jak w przedszkolu się w nim zakochałam i lekko się uśmiechnęłam. Myślę że byłam w nim tak zakochana, że chciałam wyjść za niego za mąż.

Kiedy pewnego dnia powiedział mi, że lubi tą dziewczynę z naszej klasy, która nazywa się Callie. Po tym, unikałam rozmów z nim. Nie wiedział dlaczego byłam na niego zła i ciągle próbował nawiązać ze mną rozmowę. Nie chciał zostawić mnie w spokoju, aż w końcu porozmawiałam z nim.

Wtedy to mnie prześladowało, ale teraz, kiedy jesteśmy starsi, uświadomiłam sobie jakie to było słodkie.

To jedna z rzeczy, które kocham w Justinie. Nigdy mnie nie zostawia i zawsze jest po mojej stronie, gdy kogoś potrzebuję.

W każdym bądź razie, zaczęłam go lubić i stał się bardziej moim starszym bratem. Od kiedy jesteśmy jedynymi dziećmi w naszych rodzinach, zaczęliśmy traktować siebie nawzajem jako brata i siostrę.

Jest opiekuńczy, jaki powinien być starszy brat, ale często mnie typuje. Dwie rzeczy, które na pewno zauważyliście.

Nadal kocham rzeczy w nim. Kocham jego uśmiech, jego oczy i jego śmiech. Kocham, gdy mnie trzyma i chroni przed innymi chłopakami, którzy z reguły są kretynami.

Jasny gwint! Czy ja naprawdę powiedziałam to wszystko?

Czy… czy ja lubię Justina? Pssh! Nigdy!

Ale co jeśli… on mnie lubi?

- Hej dzieciaku! – głośny głos rozbrzmiał obok mnie. Podskoczyłam i wstałam z kanapy, moje serce biło szybciej.

Spojrzałam, kto to był i wypuściłam westchnienie ulgi.

- Aww. Wystraszyliśmy małą Kayden? – zapytał Ryan. – Zamknij się, Ry. – powiedziałam, krzyżując ramiona. – Oh, Kayden. Przepraszamy. – Justin podszedł i zamknął mnie w uścisku.

Wszyscy próbowali ukryć śmiechy, ale słabo im to wychodziło.

Justin uwolnił mnie ze swojego uścisku. – Hej, Kayden, chcesz pograć z nami w gry wideo i dostać w tyłek. – Chaz zaczął mnie prowokować.

- Oh, to jest to. – powiedziałam. Wzięliśmy kontrolery i włączyliśmy COD. Jestem najlepsza w tą grę.

Usiadłam między Justinem a Chazem, a Ryan usiadł po drugiej stronie Chaza.

Na koniec rozwaliłam ich wszystkich za jednym zamachem. Zaczęli jęczeć i się poddawać.

- Ha ha! – krzyknęłam prosto w ich twarze.

Wszyscy mieli kwaśne miny, na co się zaśmiałam.

- Zetrzyj ten uśmieszek z twarzy w tej chwili, dziewczynko. – domagał się Ryan. – Daruj. – powiedziałam. Justin posłał mi spojrzenie.

- Ok, to jest to. Bierzcie ją chłopaki. – powiedział. – moje oczy się rozszerzyły i zeskoczyłam z kanapy, uciekając, wiedząc dokładnie jak to się skończy.

Przebiegłam przez kuchnię, z nimi wszystkimi na ogonie. Gdy byłam przy dole schodów, poczułam jak ktoś mnie podnosi.

Krzyczałam i wyrywałam się z uścisku. Ale spójrzmy na to, trzech dużych chłopaków na jedną małą dziewczynę, to nie jest sprawiedliwa walka.

Wciągnęli mnie z powrotem do salonu, położyli na podłodze i przygwoździli do niej.

Będąc w zmowie, zaczęli mnie łaskotać. Zaczęłam śmiać się i wić.

- Chłopaki, przestańcie! – krzyczałam. – Powiedz, że nas kochasz. – powiedział Chaz. – Nigdy!- oświadczyłam i zaczęłam kopać, wiercić się i krzyczeć.

- Jeśli to powiesz, to przestaniemy. – zaproponował Ryan. – Jesteście kretynami! – wykrzyczałam. – Nie, nie, nie Kayden. To nie było zbyt miłe. – Justin powiedział surowo, kręcąc głową.

Teraz śmiałam się tak mocno, że aż płakałam. Nie mogłam już tego dłużej znieść.

- Dobra, Kocham was chłopcy! – krzyknęłam. Uczucie łaskotania zniknęło, co pozwoliło mi usiąść.

Wciąż miałam łzy w oczach, od tego zbyt mocnego śmiechu, więc zdecydowałam wykorzystać to na moją korzyść.

Przybrałam smutną, dziecięcą twarz i popatrzyłam na każdego z nich, zanim zaczęłam udawać, że płaczę.

Wstałam i zerwałam się z kanapy, chowając moją twarz w ramionach. – Oh, Kayden. Nie płacz. – delikatny głos Justina odbił się echem w moich uszach.

Punkt! Mam ich tak, jak chciałam.

Poczułam jak ktoś siada obok mnie. Wiedziałam, że był to Justin. Kiedy tylko spróbował otoczyć mnie swoimi ramionami, szybko się od niego odsunęłam.

- Kayden, kochanie. Przepraszamy cię. – powiedział, ponownie próbując mnie przytulić. Oddaliłam się jeszcze bardziej, ukrywając mój uśmiech i próbując się nie roześmiać.

- Kayden, naprawdę przepraszamy. – usłyszałam jak Ryan się odzywa. – Tak, Kayden, Proszę, przestań płakać. – Chaz błagał.

Ha! Nie mogę uwierzyć, że są aż tak naiwni.

Ok, myślę, że torturowałam ich za długo.

Powoli spojrzałam w górę, z uśmiechem wymalowanym na mojej twarzy. Wszyscy wyglądali na zmieszanych, nie mogę nic na to poradzić, że zaczęłam się śmiać.

- Kayden, jesteś taka fałszywa. – powiedział Justin, podnosząc mnie i sadzając na swoje kolana.

- Nienawidzimy cię Kayden. – powiedział Ryan całując mój policzek. – Nie Justin. – uśmiechnęłam się. Zachichotał.

- Cóż, lepiej już pójdziemy. – powiedział Chaz, nachylając się i całując mnie w policzek. Gdy skończył, Justin go odepchnął. – Nigdy nie całuj jej w policzek. To moja robota. – powiedział, sam muskając mój policzek. Zaśmiałam się.

- Cokolwiek. Na razie dzieciaki. – powiedział Ryan, zanim razem z Chazem wyszli.

Spojrzałam na Justina. – Mógłbyś mnie jutro zawieść do taty? – spytałam. Skinął. – Zgaduję.

Z powrotem narzuciłam moją maskę smutnej twarzy. – Co? – spytał. – Sprawiłeś, że zabrzmiało to tak jakbyś tak naprawdę nie chciał mnie tam zawieść. – odpowiedziałam. – Oh, zamknij się duży dzieciaku. – zaśmiał się. Również się zaśmiałam.

W końcu poczułam się zmęczona.

Justin został ze mną do czasu, kiedy moja mama wróciła do domu, będąc opiekuńczym chłopcem, jaki z resztą jest.

Pocałował mnie w skroń, zanim wyszedł z domu i skierował się do siebie.
 
___________________________________________________________________________
no i mamy kolejny rozdział. Co wy na to?
komentujcie, bo chciałabym zobaczyć ile osób czyta te moje wypociny ;d
Od teraz rozdziały będą dodawane co 3 dni.
Mam nadzieję, że nie będziecie mieć mi tego za złe ;)
W takim razie, do piątku! <3
 

1 komentarz: