Kayden:
Tak,
zostawiłam chłopaków samych. Nie jestem na nich zła, ale ostatnio miałam zbyt
dużo chłopaków wokół siebie. I przez to, mam na myśli Justina.
Kocham Chaza
i Ryana. Ja i Justin poznaliśmy ich w przedszkolu i do dziś jesteśmy
przyjaciółmi.
Gdy tylko weszłam
do domu, napisałam do Justina.
Do: Justin:)
Jestem w domu ty przewrażliwiony psycholu.
Chwilę
później, mój telefon zawibrował i wyświetlił imię Justina.
Od: Justin:)
Też cię kocham, Kayden Gator.
Zachichotałam.
Justin zaczął nazywać mnie Kayden Gator, gdy mieliśmy 5 lat. Kocham to.
Wchodząc do
kuchni, przypomniałam sobie, że mojej mamy nie ma w domu. To znaczy, że mam
cały dom dla siebie. Tak, dopóki Justin, Ryan i Chaz nie przyjdą pograć w gry
wideo. Uwierz mi, tak się stanie.
Wzięłam trochę Goldfish z szafki i poszłam do
salonu, włączając TV.
Z jakiegoś
powodu, Justin wkradł się do moich myśli.
Przypomniałam
sobie jak w przedszkolu się w nim zakochałam i lekko się uśmiechnęłam. Myślę że
byłam w nim tak zakochana, że chciałam wyjść za niego za mąż.
Kiedy
pewnego dnia powiedział mi, że lubi tą dziewczynę z naszej klasy, która nazywa
się Callie. Po tym, unikałam rozmów z nim. Nie wiedział dlaczego byłam na niego
zła i ciągle próbował nawiązać ze mną rozmowę. Nie chciał zostawić mnie w
spokoju, aż w końcu porozmawiałam z nim.
Wtedy to
mnie prześladowało, ale teraz, kiedy jesteśmy starsi, uświadomiłam sobie jakie
to było słodkie.
To jedna z
rzeczy, które kocham w Justinie. Nigdy mnie nie zostawia i zawsze jest po mojej
stronie, gdy kogoś potrzebuję.
W każdym
bądź razie, zaczęłam go lubić i stał się bardziej moim starszym bratem. Od
kiedy jesteśmy jedynymi dziećmi w naszych rodzinach, zaczęliśmy traktować
siebie nawzajem jako brata i siostrę.
Jest
opiekuńczy, jaki powinien być starszy brat, ale często mnie typuje. Dwie
rzeczy, które na pewno zauważyliście.
Nadal kocham
rzeczy w nim. Kocham jego uśmiech, jego oczy i jego śmiech. Kocham, gdy mnie
trzyma i chroni przed innymi chłopakami, którzy z reguły są kretynami.
Jasny gwint!
Czy ja naprawdę powiedziałam to wszystko?
Czy… czy ja
lubię Justina? Pssh! Nigdy!
Ale co jeśli… on mnie lubi?
- Hej
dzieciaku! – głośny głos rozbrzmiał obok mnie. Podskoczyłam i wstałam z kanapy,
moje serce biło szybciej.
Spojrzałam,
kto to był i wypuściłam westchnienie ulgi.
- Aww.
Wystraszyliśmy małą Kayden? – zapytał Ryan. – Zamknij się, Ry. – powiedziałam,
krzyżując ramiona. – Oh, Kayden. Przepraszamy. – Justin podszedł i zamknął mnie
w uścisku.
Wszyscy
próbowali ukryć śmiechy, ale słabo im to wychodziło.
Justin uwolnił
mnie ze swojego uścisku. – Hej, Kayden, chcesz pograć z nami w gry wideo i
dostać w tyłek. – Chaz zaczął mnie prowokować.
- Oh, to
jest to. – powiedziałam. Wzięliśmy kontrolery i włączyliśmy COD. Jestem
najlepsza w tą grę.
Usiadłam
między Justinem a Chazem, a Ryan usiadł po drugiej stronie Chaza.
Na koniec
rozwaliłam ich wszystkich za jednym zamachem. Zaczęli jęczeć i się poddawać.
- Ha ha! –
krzyknęłam prosto w ich twarze.
Wszyscy
mieli kwaśne miny, na co się zaśmiałam.
- Zetrzyj
ten uśmieszek z twarzy w tej chwili, dziewczynko. – domagał się Ryan. – Daruj.
– powiedziałam. Justin posłał mi spojrzenie.
- Ok, to
jest to. Bierzcie ją chłopaki. – powiedział. – moje oczy się rozszerzyły i
zeskoczyłam z kanapy, uciekając, wiedząc dokładnie jak to się skończy.
Przebiegłam
przez kuchnię, z nimi wszystkimi na ogonie. Gdy byłam przy dole schodów,
poczułam jak ktoś mnie podnosi.
Krzyczałam i
wyrywałam się z uścisku. Ale spójrzmy na to, trzech dużych chłopaków na jedną
małą dziewczynę, to nie jest sprawiedliwa walka.
Wciągnęli
mnie z powrotem do salonu, położyli na podłodze i przygwoździli do niej.
Będąc w
zmowie, zaczęli mnie łaskotać. Zaczęłam śmiać się i wić.
- Chłopaki,
przestańcie! – krzyczałam. – Powiedz, że nas kochasz. – powiedział Chaz. –
Nigdy!- oświadczyłam i zaczęłam kopać, wiercić się i krzyczeć.
- Jeśli to
powiesz, to przestaniemy. – zaproponował Ryan. – Jesteście kretynami! –
wykrzyczałam. – Nie, nie, nie Kayden. To nie było zbyt miłe. – Justin
powiedział surowo, kręcąc głową.
Teraz
śmiałam się tak mocno, że aż płakałam. Nie mogłam już tego dłużej znieść.
- Dobra,
Kocham was chłopcy! – krzyknęłam. Uczucie łaskotania zniknęło, co pozwoliło mi
usiąść.
Wciąż miałam
łzy w oczach, od tego zbyt mocnego śmiechu, więc zdecydowałam wykorzystać to na
moją korzyść.
Przybrałam
smutną, dziecięcą twarz i popatrzyłam na każdego z nich, zanim zaczęłam udawać,
że płaczę.
Wstałam i
zerwałam się z kanapy, chowając moją twarz w ramionach. – Oh, Kayden. Nie
płacz. – delikatny głos Justina odbił się echem w moich uszach.
Punkt! Mam
ich tak, jak chciałam.
Poczułam jak
ktoś siada obok mnie. Wiedziałam, że był to Justin. Kiedy tylko spróbował
otoczyć mnie swoimi ramionami, szybko się od niego odsunęłam.
- Kayden,
kochanie. Przepraszamy cię. – powiedział, ponownie próbując mnie przytulić.
Oddaliłam się jeszcze bardziej, ukrywając mój uśmiech i próbując się nie
roześmiać.
- Kayden,
naprawdę przepraszamy. – usłyszałam jak Ryan się odzywa. – Tak, Kayden, Proszę,
przestań płakać. – Chaz błagał.
Ha! Nie mogę
uwierzyć, że są aż tak naiwni.
Ok, myślę,
że torturowałam ich za długo.
Powoli
spojrzałam w górę, z uśmiechem wymalowanym na mojej twarzy. Wszyscy wyglądali
na zmieszanych, nie mogę nic na to poradzić, że zaczęłam się śmiać.
- Kayden,
jesteś taka fałszywa. – powiedział Justin, podnosząc mnie i sadzając na swoje
kolana.
-
Nienawidzimy cię Kayden. – powiedział Ryan całując mój policzek. – Nie Justin.
– uśmiechnęłam się. Zachichotał.
- Cóż,
lepiej już pójdziemy. – powiedział Chaz, nachylając się i całując mnie w
policzek. Gdy skończył, Justin go odepchnął. – Nigdy nie całuj jej w policzek.
To moja robota. – powiedział, sam muskając mój policzek. Zaśmiałam się.
- Cokolwiek.
Na razie dzieciaki. – powiedział Ryan, zanim razem z Chazem wyszli.
Spojrzałam
na Justina. – Mógłbyś mnie jutro zawieść do taty? – spytałam. Skinął. –
Zgaduję.
Z powrotem
narzuciłam moją maskę smutnej twarzy. – Co? – spytał. – Sprawiłeś, że
zabrzmiało to tak jakbyś tak naprawdę nie chciał mnie tam zawieść. –
odpowiedziałam. – Oh, zamknij się duży dzieciaku. – zaśmiał się. Również się
zaśmiałam.
W końcu
poczułam się zmęczona.
Justin
został ze mną do czasu, kiedy moja mama wróciła do domu, będąc opiekuńczym
chłopcem, jaki z resztą jest.
Pocałował
mnie w skroń, zanim wyszedł z domu i skierował się do siebie.
___________________________________________________________________________
oni są tacy słodcy *.*
OdpowiedzUsuń