wtorek, 27 sierpnia 2013

Seventeen.

Czytaj notkę pod rozdziałem ! ;)


Kayden:

Nie mogę uwierzyć, że Kayla wróciła. Ugh! Nie rozumiem jej.

Sposób w jaki uśmiechnęła się do Justina i puściła mu oczko… Ugh!

Wiem, że nadal go lubi. Po prostu to wiem. Będzie próbowała go odzyskać, ale wiem, że Justin nie zdradzi, bądź nie zostawi mnie.

Mogę mu zaufać. Prawda?

- Nie mogę uwierzyć, że ona wróciła. – powiedział Justin, zatrzaskując swoją szafkę.

- To oczywiste, że nadal cię lubi. – Ryan zwrócił uwagę.

Justin nazwał go głupkiem, zanim uderzył go w tył głowy. Chaz zaśmiał się, tak samo jak ja.

- Ow! Co do cholery? – Ryan krzyknął, łapiąc się za głowę. – Kayden tu jest. – Justin powiedział, wskazując na mnie.

Uśmiechnęłam się i potrząsnęłam głową. – Justin, jest okay. – zapewniłam go. Westchnął i posłał mi mały uśmiech.

- Tak, to co zamierzasz zrobić? – Chaz zapytał Justina. – Nic. – wzruszył ramionami. – Będę ją po prostu ignorował i udawał, że nigdy nie wróciła. Nie interesuję się nią.

Widzicie? Poeta. Dokładnie tak jak ja i Ryan mówiliśmy.

- Wow, Kayden. Twój chłopak jest po prostu… niesamowity. – Ryan powiedział z udawanym dramatycznym tonem.

Tylko spojrzałam na niego i pokręciłam głową. Justin i Chaz zachichotali.

- Idziesz dziś ze mną na imprezę, co nie? – Justin zapytał. Jęknęłam i rzuciłam się na moje łóżko. – Muszę?

Zachichotał i położył się obok mnie. – Proszę, Kayd? Będzie fajnie. Obiecuję. – naciskał. – Nie wierzę ci. – powiedziałam mu. – Dlaczego nie? – zapytał.

Usiadłam i spojrzałam na niego. – To jest impreza Jake’a Olsen’a. To oznacza, że będzie tam alkohol i idioci. – zaśmiał się i usiadł, zarzucając ramię wokół mnie.

- Okay, co ty na to, jeśli nie będziemy pić alkoholu, i będę pilnował, aby żaden idiota się do ciebie nie zbliżał. – zaproponował. Wywróciłam oczami i pokręciłam głową.

- Proooooszę. – błagał. – Nie, Justin. – zaprotestowałam. – Bardzo proszę z cukrem na wierzchu. – kontynuował.

I w ten sposób, kilka godzin później byliśmy w domu głupiego Jake’a Olsen’a.

Justin praktycznie wciągnął mnie tam mimo woli. Zastanawiam się, czy to nie liczy się jako porwanie…?

Kończyliśmy zbierając po drodze Ryan’a i Chaz’a.

Ja i Justin wyszliśmy przednimi, a oni tylnymi drzwiami samochodu Justina.

Justin objął mnie w talii, gdy Ryan i Chaz szli po mojej drugiej stronie.

W środku, muzyka uderzyła w moje uszy, a właśnie pijane dzieciaki ze szkoły tańczyły jak idioci. Inne dzieciaki gadali, a inni palili. To jest najgorsza część imprezy.

Ryan i Chaz oddalili się, a ja zostałam sama z Justinem.

- Nie jest tak źle, co nie? – zapytał, spoglądając na mnie. Wzniosłam brwi ku niemu. – Nie. Wcale nie. – powiedziałam sarkastycznie.

Uśmiechnął się i pokręcił głową. – Wezmę nam coś do picia. – powiedział, zaczynając iść w stronę kuchni.

- Jeśli to alkohol, to pamiętaj, że mój tata jest gliną. – powiedziałam za nim. Zaśmiał się zanim odszedł.

To oznacza, że zostałam tam w samotności. To było zanim…

- Hej Kayden. Co tam? – wesoły głos zapytał. Spojrzałam w górę, aby zobaczyć dziewczynę o imieniu Taylor. Czasami z nią gadałam. To nie to, że jesteśmy przyjaciółkami, ale jest miła.

- Hej, Taylor. – uśmiechnęłam się. – Proszę, nie mów mi, że przyszłaś tu sama. – powiedziała, posyłając mi fałszywy srogi wyraz twarzy.

Pokręciłam głową. – Nie. Jestem tu z moim chłopakiem, i paczką przyjaciół.

- Spotykasz się z Justinem, prawda? – zapytała. Skinęłam. – Oh, tak ładnie razem wyglądacie. – skomentowała. – Dzięki. – odpowiedziałam.

- Cóż, zgaduję, że zobaczymy się później. – powiedziała, posyłając mi ostatni uśmiech, zanim odeszła.

Samotna… znów.

Od niechcenia rozejrzałam się po pokoju, widząc tylko tych idiotów.

Wówczas, napotkałam znajomą twarz. Kayla. Świetnie, co ona tu robi?

Napotkała moje spojrzenie i posłała mi okropny uśmiech. Wywróciłam oczami i spojrzałam gdzie indziej.

Nie łapię tego. Udaję taką słodką. Byłyśmy przyjaciółkami, zanim ona i Justin zerwali.

- Cóż, Hej, kochanie. – ohydny, znajomy głos wybełkotał. Spojrzałam w górę i znalazłam oczywiście pijanego Derrick’a. Nie dobrze.

- Odwal się ode mnie, Derrick. – wysyczałam do niego. – Ooooh, ktoś jest dziś zadziorny. – powiedział, łapiąc mnie i trzymając mnie blisko. – Lubię to. – jego gorący oddech śmierdział alkoholem, przyprawiając mnie o wymioty.

Biłam się z jego uściskiem, ale on był ode mnie o wiele silniejszy. – Derrick, pozwól mi odejść. – rozkazałam, próbując go odepchnąć.

Nie odpowiedział. Zamiast tego, rzucił mnie na pobliską ścianę, i przycisnął do niej.

Wyrywałam się, gdy on zaczął się obniżać. Ale zanim jego usta dosięgły moich, został forsownie odepchnięty, upadając na podłogę.

Wypuściłam westchnienie ulgi.

Spoglądając w górę, zobaczyłam Justina przypinającego Derrick’a do podłogi, i uderzającego go kilka razy. Derrick próbował mu oddać, ale Justin był zbyt wściekły.

Nie lubię gdy Justin jest taki jak teraz. To przypomniało mi mój sen, jaki miałam o nim.

Justin był teraz na nim. Justin wycelował w niego ostatnie uderzenie, zanim został odepchnięty z dala od Derrick’a przez Ryan’a i Chaz’a.

Twarz Derrick’a wyglądała jakby była uderzona przez ciężarówkę. Ha! To go przekona, aby więcej się do mnie nie zbliżał.

Nadal uważałam, że Justin wymknął się lekko spod kontroli.

Ryan i Chaz trzymali Justina, gdy dwoje z przyjaciół Derrick’a pomagało mu wstać.

Każdy w pokoju się gapił.

- Nie zbliżaj się do niej! Nie waż się jej jeszcze raz dotknąć. – Justin krzyczał na Derrick’a.

Derrick wyglądał na przerażonego. Szybko wybiegł przez drzwi, zanim cokolwiek innego mogło się stać.

Ryan i Chaz powoli uspokajali Justina. Nawiązaliśmy kontakt wzrokowy, a złość była widoczna na jego twarzy.

Pomału, wszyscy wracali do tańca i picia, i rozmów.

Justin powoli zbliżył się do mnie, jakby bał się, że mogłabym go wychłostać.

- Nic ci nie jest Kayden? – zapytał, z troską na twarzy i w głosie. Skinęłam, spoglądając w dół.

Powoli i delikatnie zamknął mnie w swoich ramionach i trzymał mnie.

Szczerze, nie wiedziałam jak się czułam po tym wydarzeniu. Chodzi mi o to, że jestem wdzięczna, że się pojawił i odepchnął Derrick’a ode mnie, ale myślę, że bicie go tak, jak to zrobił, było lekką przesadą. Byłam tym zaniepokojona.

Odsunęliśmy się od siebie, a on złapał mój podbródek, podnosząc moją głowę do góry. – Przepraszam. Ja tylko… nie chcę aby inni chłopacy cię tak dotykali. – przeprosił. Oblizałam usta i skinęłam, rozumiejąc.

Wróciliśmy do imprezy, zapominając o tym, co właśnie się stało. Justin został przy mnie przez resztę nocy.

Kayla próbowała zbliżyć się do Justina kilka razy, ale on ją po prostu odpychał. Mój Justy. :)

Ostatecznie, Justin, Ryan, Chaz i ja opuściliśmy imprezę. Było około 11:30.

Normalnie, moja mama nakrzyczałaby na mnie, za bycie poza domem o tak późnej porze, ale ufa Justinowi, Ryanowi i Chazowi, którzy byli ze mną. Wiedziała, że oni na mnie uważają i zawsze mnie chronią.

Po odstawieniu Tweedle’go Dee i Tweedle’go Dumb, Justin podjechał pod dom mojej mamy.

Zaparkował samochód, i zwrócił się w moją stronę. – Nie jesteś na mnie zła za wcześniej, co nie? – zapytał. Zgaduję, że mówił o niewielkim incydencie z Derrick’iem.

Westchnęłam. – Nie. Po prostu mnie broniłeś. W bardzo gwałtowny sposób. – wymamrotałam ostatnią część. Uśmiechnął się. – Przepraszam. – Ponownie przeprosił.

- W porządku, Justin. – zapewniłam go, przysuwając się i całując go w policzek.

Gdy się odsunęłam, złapał mnie w talii i przyciągnął mnie z powrotem do siebie, tak, że nasze twarze były tylko centymetry od siebie.

- Przegapiłeś coś, dzieciaku. – zaśmiał się, zanim złączył nasze usta. Uśmiechnęłam się przez pocałunek.

Po około minucie, odsunęłam się.

- Zobaczymy się jutro. – powiedziałam do niego. – Okay. Dobranoc. – delikatnie się do mnie uśmiechnął.

Otworzyłam drzwi i wysiadłam. Justin uruchomił swój samochód i wyjechał z mojego podjazdu, przejeżdżając przez ulicę, do jego domu.

Gdy byłam już w moim domu, delikatnie zamknęłam za sobą drzwi, opierając się o nie. Nie zrobiłam nic innego, oprócz uśmiechnięcia się.

Myślę, że zakochałam się w Justinie.





__________________________________________________________________

 
Hej :)
 
1. Nie zdziwię się, jeśli znienawidzicie mnie za to co wam powiem, ale... to opowiadanie ma ponad 65 rozdziałów. Ale to nie wszystko, bo niedawno pojawiła się druga część ! :D 


I możecie mnie teraz hejtować, w taki sposób "Jest aż tyle rozdziałów a ty dodajesz jeden na tydzień?! " . Naprawdę nie zdziwiłabym się gdybym zobaczyła coś takiego ; p
Ale tak czy owak, postaram się dodawać jakieś dwa rozdziały w tygodniu (jeśli mi się uda) .

2. Chciałam wam naprawdę cholernie podziękować za ponad 3 tys. wyświetleń !!!! <3
Nawet nie wiecie jak was kocham ;3

3. komentujcie, odwiedzajcie, czytajcie.... no może nie w takiej kolejności, ale wiecie o co mi chodzi ;)

 
@Bieburrx

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Sixteen.


Justin:

Wszedłem do domu Kayden, zamykając za sobą drzwi.

Myślę, że nadal jest na mnie zła za poranek. Ale musisz przyznać, że to było super. Jej mina była bezcenna, gdy powiedziałem jej, że miałem jajka na śniadanie.

Nie znosi jajek. Nie rozumiem co z nią nie tak…

Słysząc TV w salonie, poszedłem tam i znalazłem Kayden siedzącą na kanapie w jednej z moich koszulek, którą zostawiłem tu jakiś rok temu. Uśmiechnąłem się.

Przytulała swoje nogi i patrzyła w telewizor. Spongebob, zaskakująco…. Wyczuj mój sarkazm.

Usiadłem na kanapie obok niej, ale na mnie nie spojrzała.

Westchnąłem. – Nadal jesteś na mnie zła? – zapytałem, patrząc na nią. Wzruszyła ramionami. – Może.

Zachichotałem. – Cóż, jednak się do mnie odezwałaś. – skomentowałem. – Yep. – odpowiedziała.

Oblizałem usta. Jak ona może być aż tak zła na mnie? To był tylko niewielki kawał.

Przysunąłem się bliżej niej i przeciągnąłem ją na swoje kolana, obejmując ją jak dziecko.

- Przepraszam, Kadie Bear – przeprosiłem. Jej przepiękne brązowe oczy spojrzały na mnie.

- Pamiętasz, kiedy mówiłeś mi, że nie mogę być na ciebie długo zła? – zaczęła. Skinąłem. – Myliłeś się. – powiedziała, uśmiechając się do mnie.

Tylko patrzyłem na nią przez chwilę. Wkrótce potrząsnąłem głową i się uśmiechnąłem.

- Dobra, Kayden. Myliłem się. – odpowiedziałem. Dumnie się do mnie uśmiechnęła.

Zaśmiałem się i zniżyłem, aby ją pocałować, ale mnie odepchnęła.

- Co? – zapytałem. – Nie możesz mnie pocałować, gdy masz w ustach resztki po tych jajkach. – wytłumaczyła.

Odrzuciłem głowę do tyłu i jęknąłem. – Kaydennn.

- Można wyciszyć, można stracić. – powiedziała, wzruszając ramionami.

Westchnąłem. - Cokolwiek.

Zwróciła głowę z powrotem na telewizor i położyła głowę na moim ramieniu.

- Czy to znaczy, że już nie będziesz się na mnie złościć? – zapytałem. Zwróciła swoje piękne oczy na mnie. – Jasne.

Uśmiechnąłem się. Położyła głowę z powrotem na moim ramieniu i siedzieliśmy tak oglądając Spongeboba przez następną godzinę.

Myślę, że zapomniałem jak bardzo lubiłem kiedyś to show.

- Dobrze więc klaso, czy możecie już zwrócić na mnie swoją uwagę? – nasz nauczycie od Badań Społecznych, Pan Brickman powiedział.

Spojrzałem w górę, gdy do klasy weszła dziewczyna ze szkolną sekretarką. Wyglądała dziwnie znajomo.

Zacząłem się jej przyglądać. Ciemno brązowe, kręcone włosy, zielone oczy, trochę wysoka. Prawdopodobnie….. . Zdążyłem zauważyć, że jest piękna.

Ale nie mogłem pozwolić Kayden dać się przyłapać na gapieniu się. Siedziała tylko dwa rzędy dalej.

- Klaso, proszę przywitać naszą nową uczennicę, Kaylę Thompson. – Pan Brickman powiedział.

Moje oczy rozszerzyły się, gdy usłyszałem to imię. To zbyt znajome imię.

Spojrzałem na Kayden, która akurat patrzyła na mnie. Oboje mieliśmy zszokowanie wymalowane na twarzach. Dlaczego?

Cóż… Kayla Thompson to moja szalona, czepliwa była dziewczyna.

Ponownie spojrzałem na przód klasy. Kayla puściła do mnie oczko i się uśmiechnęła. Powoli zatopiłem się niżej w moim siedzeniu.

Kayla wróciła. Oh prymitywie….




______________________________________________________________________

No i Kayla wróciła.... Spodziewaliście się tego? Czy dużo namiesza?
Dowiecie się w następnym rozdziale.
Miłego czytania :)
 
@Bieburrx

wtorek, 13 sierpnia 2013

Fifteen.


Kayden:

- Do zobaczenia później, mamo! – powiedziałam do mojej mamy. – Pa, kochanie! – odpowiedziała, gdy wychodziłam z domu.

 Przeszłam przez ulicę, do domu Justin’a. Gdy dotarłam do drzwi, nawet nie zapukałam, ponieważ jesteśmy tak blisko.

- Hej, Justin! – mój głos zabrzmiał w jego domu. – Hej, Kayd. – odpowiedział, jego głos dochodził z salonu.

Poszłam tam, znajdując go na kanapie, bawiącego się telefonem.

- Co robisz? – zapytałam, siadając obok niego. – Piszę do Ryan’a. – odpowiedział, odkładając telefon i przyciągając mnie na swoje kolana, tak, że byłam z nim twarzą w twarz. Owinął ramiona wokół mojej talii, dzięki czemu czułam się bezpiecznie.

- Jak tam moja Kayden Gator? – zapytał, odgarniając pasmo moich włosów za ucho. – Dobrze. Poza tym, że spóźnimy się do szkoły, jeśli zaraz nie wyjdziemy. – odpowiedziałam.

- Myślę, że szkoła może chwilę zaczekać. – powiedział powolnym tonem, zanim się obniżył i przechwycił moje usta.

Umieściłam ręce na jego ramionach, podczas gdy on pozostawił swoje na mojej talii. Pocałunek był tak delikatny i słodki.

Nie mogłam uwierzyć, że Justin był moim chłopakiem. To było tak, że jednego dnia byliśmy przyjaciółmi, a następnego się spotykaliśmy. Szalone…

Nagle, Justin się odsunął. Patrzył w moje oczy, a uśmiech był wymalowany na jego ustach. Uśmiech, którego nie lubię.

- Wiesz co, Kayden? – wyszeptał. – Co? – spytałam.

Jego uśmiech się powiększył. Okay, przerażał mnie.

- Jadłem jajka na śniadanie. – odpowiedział również szeptem, składając pocałunek na mojej szyi. Moje oczy się rozszerzyły. Nie, Nie, Nie.

Pewnie pytasz, co w tym takiego?

Cóż, nienawidzę jajek. Ciężko przebywać mi wokół nich, bez odruchu wymiotnego. Teraz, właśnie pocałowałam chłopaka, który je jadł… EWW!

Zeskoczyłam z kolan Justina. – Ew! Ew! Ew! – Płakałam przez całą drogę po schodach, do łazienki. Idąc, mogłam usłyszeć śmiech Justin’a. Ugh! Zabiję go.

Wypłukałam usta, prawdopodobnie bilion razy płynem do płukania jamy ustnej. Okay, to było około trzech razy, ale cokolwiek.

Gdy skończyłam, opuściłam łazienkę i zeszłam po schodach. Justin czekał na mnie z uśmiechem przyklejonym do jego twarzy.

- W porządku, Kayden? – zapytał żartobliwie.

Spojrzałam na niego, zanim porządnie uderzyłam go w ramię.

- Ow! – krzyknął przez śmiech.

- Nienawidzę cię. – wymamrotałam, idąc w stronę drzwi frontowych.

- Nie, nie prawda. – zagruchał, podchodząc do mnie z uśmiechem na twarzy.

Pokręciłam głową. – Nie gadam z tobą. – powiedziałam, zanim otworzyłam drzwi i wyszłam na zewnątrz w stronę jego samochodu.

- Oh, no weź, Kayden. Nie bądź taka. – powiedział za mną. Zignorowałam go.

Nie, nie jestem na niego cholernie zła. Ale nadal…

- Kayden, hej. – powiedział doganiając mnie, wślizgując swoją dłoń w moją. Przyciągnął mnie do siebie, sprawiając, że zderzyłam się z jego klatką piersiową.

- Kayd, przepraszam. – przeprosił, próbując spojrzeć mi w oczy. Ale odmówiłam spojrzenia na niego.

- Kayd, no weź. Proszę, porozmawiaj ze mną. – zaczął, ujmując mój podbródek i zmuszając mnie tym samym do spojrzenia na niego. Nadal byłam cicho.

- No weź. Co mam zrobić żebyś mi wybaczyła? – zapytał. Jedynie potrząsnęłam głową, pozostając cicho.

Wypuścił westchnienie. – Dobra. – poddał się.

Dumnie się uśmiechnęłam i skierowałam się w stronę samochodu. Zanim tam doszłam, poczułam parę silnych ramion przyciągających mnie do siebie. Moje plecy uderzyły w klatkę piersiową Justin’a, a on trzymał mnie przy sobie jak więźnia.

- Ale oboje wiemy, że nie możesz być na mnie zła cały czas. – uwodzicielsko wyszeptał mi do ucha, sprawiając, że zadrżałam. Wypuścił z siebie powolny chichot i delikatnie pocałował mnie w skroń, zanim mnie wypuścił.

Wywróciłam oczami i kontynuowałam spacer.

Wsiedliśmy do samochodu i rozpoczęliśmy jazdę. Całą drogę byłam cicho.

W ciągu kilku minut, dotarliśmy pod szkołę. Wysiadłam z samochodu, zanim Justin mógł otworzyć mi drzwi, wiedząc, że to go rozdrażni.

Zamknęłam drzwi i zaczęłam iść. – Hej, Kayden! – zatrzymał mnie jego głos. Odwróciłam się i stanęłam naprzeciwko niego.

- Kocham cię. – powiedział, puszczając mi oczko. Wywróciłam oczami i odwróciłam się, idąc z powrotem w stronę szkoły.

- Czy to prawda, że nie mogę być zła na Justin’a? – spytałam Ryan’a. Oparł się o szafki.

- Tak, na pewno. – powiedział wprost. Westchnęłam. – Dlaczego? – zapytał. – Cóż, dziś rano pocałował mnie z jajecznym oddechem, a ja wkurzyłam się na niego, ale on powiedział, że nie mogę być na niego zła. – wytłumaczyłam.

Ryan zachichotał. – Mam pięść nierówności do Justina za to. Geniusz. – mówił o jajecznym pocałunku Justina. Uderzyłam go w ramię.

- Whoa, nie dokładnie o to mi chodziło. – powiedział, zabierając swoje ramię. Wydałam z siebie drobny chichot.

- W każdym razie, dlaczego nie jestem w stanie być na niego zła? – spytałam. Wzruszył ramionami. – Prawdopodobnie dlatego, że przeprosiny Justina były jak poezja.

Okay, z tym muszę się zgodzić. Justin może przychodzić z najlepszymi przeprosinami.

- Prawda. – zgodziłam się.

- Hej, kochanie. – powiedział głos zza moich pleców. Odwróciłam się, by spotkać nie kogo innego jak Derrick’a. Oh, radości…

Ryan staną tuż obok mnie. Jest dość ochronny wobec mnie również, ale nie tak jak Justin.

- Derrick, jestem pewien, że Justin powiedział ci, żebyś nie zbliżał się do Kayden. – powiedział Ryan. – Yeah, cóż, Justina tu nie ma, prawda? – Derrick powiedział z głupim, zadowolonym z siebie uśmieszkiem.

- Tak, cóż, jest tylko wiadomość dalej. – wyparował Ryan, podnosząc swój telefon.

- Oh, daj spokój. Chłopaki, nie rozumiem dlaczego nie pozwalacie mi być w pobliżu Kayden. To nie tak, że mam zamiar ją skrzywdzić. – powiedział Derrick.

- To dlatego, że nie chcę cię nigdzie w pobliżu mnie, idioto. – wysyczałam do niego. Uśmiechnął się do mnie. – Jesteś słodka, Kayden. – wywróciłam oczami.

- Dlaczego po prostu nie możesz złapać aluzji? Nie lubię cię. Nigdy cię nie lubiłam, i nigdy nie polubię. – syknęłam. Spojrzał na mnie.

- Myślę, że powinieneś iść, zanim powiem Justin’owi, że próbowałeś pocałować Kayden. Uwierz mi, nie byłby szczęśliwy. – powiedział Ryan. – Dlaczego tak? – Derrick zapytał. – Bo ze sobą chodzą. – odpowiedział Ryan, jego uśmiech się pojawił.

Twarz Derrick’a była pozbawiona emocji. Jedyną rzeczą, którą zrobił, było rzucenie nam ostatniego spojrzenia, i odejście.

- Dzięki. – mruknęłam do Ryan’a. – Żaden problem. – uśmiechnął się.

Wzięłam moje książki w rękę i zaczęłam iść do klasy. Ryan szedł za mną. – Wiesz, że od kiedy spotykasz się z Justinem, miejsce starszego brata jest wolne. Co na to powiesz? – zapytał, trącając mnie łokciem.

Zatrzymałam się i spojrzałam na niego. – Pytasz mnie o bycie moim nowym, starszym bratem? – skinął, z szerokim uśmiechem na twarzy. Figlarnie wywróciłam oczami.

- A co z Chaz’em? – zapytałam. – Nie musi wiedzieć. – wyszeptał, jakbyśmy byli skradającą się parą. Zaśmiałam się. – Okay. – zgodziłam się.

- Jeej! – ucieszył się, zarzucając swoje ramię na moje. – Mam nową, młodszą siostrę!

Potrząsnęłam głową.

Panie i panowie, mój nowy straszy brat… :/
 
 
 
_____________________________________________________________________________
Hejo! ;)
i co myślicie o tym rozdziale? która część najbardziej wam się podobała? piszcie .
mi osobiście chyba ta z jajkiem xd Tak wiem, Justy jeste cholernie słodki w tym opowiadaniu *-* 
ale nie zmylcie się, bo potrafi być też ostry ; p  
Może teraz 11 komentarzy? i wtedy dodam nowy rozdział.
Wiem, że ten powinien być już kilka dni temu, ale naprawdę nie miałam czasu na przetłumaczenie. Tym razem postaram się przetłumaczyć kilka rozdziałów na zapas :)
Mam nadzieję, że lubicie to tłumaczenie.
WAŻNE! Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach, wchodźcie w zakładkę Informowani .

ILY! <3
 
@Bieburrx

sobota, 10 sierpnia 2013

Fourteen.


Justin:

- Zejdź mi z drogi, mała! – rozkazałem Kayden. Zatrzymała grę video, w którą graliśmy i rzuciła mi spojrzenie.

- Naprawdę? Spotykamy się, a ty cały czas mnie typujesz? –zakwestionowała.

Zachichotałem i przysunąłem się bliżej niej. Owinąłem ramię wokół niej i zniżyłem się. – Zawsze będę cię typować, Kaydie Bear. – wyszeptałem w jej ucho.

Poczułem jak zadrżała, na co się uśmiechnąłem i odsunąłem.

- A teraz masz włączyć grę i się ruszać! – wykrzyknąłem. Skrzyżowała ramiona.

- Zmuś mnie. – powiedziała. Przywołałem na twarz przebiegły uśmieszek. – Zrobię to. – powiedziałem, zanim zepchnąłem ją i przycisnąłem do podłogi.

Uniosłem się nad nią i zacząłem łaskotać jej brzuch i boki.

Jej śmiechy i piski dało się słyszeć w całym salonie w domu jej mamy, a ja nie mogłem zrobić nic innego poza uśmiechnięciem się.

- Dobra, Justin! Wygrałeś! – krzyknęła. Przestałem ją łaskotać, ale z niej nie zszedłem.

Zamiast tego, zniżyłem się i pocałowałem ją delikatnie, ale z pasją. Niechętnie oddała pocałunek.

W ciągu sekundy, odepchnęła mnie. – Nie całuj mnie, gdy jestem na ciebie zła. – powiedziała, gdy z niej zszedłem. Znów skrzyżowała ramiona.

Zachichotałem. – Aww, czy moja mała Kayden jest zdenerwowana? – zagruchałem dziecięcym głosem.

Nie patrzyła na mnie, ale mogłem powiedzieć, że walczyła z uśmiechnięciem się.

- Daj spokój, Kayden. Bądź szczęśliwa. – powiedziałam, gdy przyciągnąłem ją na swoje kolana i zamknąłem ją w moich ramionach.

Nadal na mnie nie patrzyła, ale musiałem przyznać, że przegrała walkę ze swoim uśmiechem.

- Nie uśmiechaj się, Kayden. Nie uśmiechaj. – powiedziałem. To był sposób, dzięki któremu zawsze wpadała.

Nie mogła się już dłużej powstrzymywać. Uśmiech zawitał na jej twarzy, a ona uderzyła mnie w klatkę piersiową. – Nienawidzę cię. – powiedziała.

Próbowała się podnieść, ale trzymałem ją mocniej w moich ramionach. – Justin, pozwól mi iść. – jęknęła. Zignorowałem ją.

- Justiin. – kontynuowała. Uśmiechnąłem się i schyliłem. Moja twarz unosiła się zaledwie centymetry nad jej.

- Kooocham cię, Kayden. – zagruchałem. Zmarszczyła nos, wciąż pozostając cicho.

- Powiedz, że mnie kochasz, inaczej cię nie puszczę. – rozkazałem. Wywróciła oczami, poddając się.

- Też cię kocham, Justin. – odpowiedziała. Uśmiechnąłem się i cmoknąłem ją w usta, zanim ją wypuściłem.

- Aww, jesteście tacy słodcy. – ktoś zza nas powiedział, sprawiając, że odskoczyliśmy.

Spojrzeliśmy do tyłu, aby zobaczyć nasze mamy stojące tam z dużymi uśmiechami na twarzach.

- To się staje niezręczne. – Kayden wymamrotała. Zaśmiałem się.

Wow, jestem szczęściarzem, że ją mam.

- Justin, mogę wejść? – stłumiony głos mojej mamy odezwał się zza drzwi. – Tak. – odpowiedziałem.

Otworzyła drzwi i weszła do mojego pokoju, siadając na łóżku, tuż obok mnie.

- Więc, jak tam u ciebie i Kayden? – zapytała.Cóż, to pytanie, które przywołuje wspomnienia.

- Dobrze. – wzruszyłem ramionami. Uśmiechnęła się. – Tak się cieszę, że jesteście razem. – powiedziała. – Tak, ja też. – przytaknąłem, uśmiech również wkradł się na moją twarz.

- Ale, kochanie. – zaczęła, a jej uśmiech zbladł. Skupiłem na niej całą swoją uwagę. – Nie zrań jej. – powiedziała. – Ona jest zbyt krucha, aby móc mieć z tym do czynienia, biorąc pod uwagę jej przeszłość.

Co? Dokąd to zmierza? Dlaczego miałbym kiedykolwiek zranić Kayden? Nigdy nie pomyślałbym o zranieniu jej.

Znam ją lepiej niż ktokolwiek inny, i wiem, że nie byłaby wstanie wytrzymać, gdyby ktoś złamał jej serce.

- Mamo, wiesz, że nigdy bym jej nie zranił. –powiedziałem. – Wiem, Justin. Po prosu nie chcę mieć do czynienia ze złamaniem jej serca po tym, gdy jej rodzina przechodziła przez wiele bólu związanego z rozwodem. – odpowiedziała. Skinąłem ze zrozumieniem.

- Mamo, mogę ci coś powiedzieć? – spytałem ją. – Oczywiście. – odpowiedziała, uważnie mi się przyglądając.

Wziąłem głęboki wdech. – Myślę, że tata Kayden ma sekretną dziewczynę. – wydusiłem.

Mama uniosła brwi. – Sekretną dziewczynę? Co sprawiło, że tak myślisz? – zapytała.

- Cóż, to wcale nie ma sensu, on pracujący tak bardzo. Naprawdę, on jest tylko gliną, nie szefem albo szeryfem. – wytłumaczyłem.

- I dlatego sądzisz, że ta dziewczyna jest tajemnicą? – spytała. Westchnąłem z dezaprobatą. – Nie wiem. Ale to ta część, której nie lubię. - odpowiedziałem.

Skinęła i poklepała moje kolano. – Cóż, cokolwiek się wydarzy, bądź tu dla Kayden.

Pokiwałem twierdząco głową. – Będę. – posłała mi ostatni uśmiech, zanim wstała i opuściła mój pokój.

Położyłem się na łóżku, z rękami splecionymi na czole.

Pozwoliłem moim myślom powędrować ku przyjemniejszym myślom. Większość z nich była związana z Kayden.
 
 
 
 
 
______________________________________________________________________________
Szkoda, że taki krótki....
Ale co o nim sądzicie?
piszcie co wam się podoba. Fajnie jest czytać wasze komentarze. <3
Przepraszam, że dopiero dziś, ale nie miałam czasu na przetłumaczenie.
obiecuję, że następny rozdział dodam tego samego dnia, co ukaże się tu co najmniej 8 komentarzy ;)
Przy okazji zapraszam was do czytania mojego opowiadania.
Kocham was! <3
 
@Bieburrx

niedziela, 4 sierpnia 2013

Thirteen.


Kayden:

Na sobotnią noc, wróciłam do mamy. To cud, że mogłam pożegnać się z moim tatą. Zazwyczaj jest w pracy, gdy ja wychodzę.

Leżąc na łóżku, moje myśli powędrowały ku Justinowi.

Czy błędem było wybranie przyjaźni i zignorowanie moich uczuć do niego? Oczywiście, myślę, że on nie wie, że go lubię. A tak w ogóle, myślę, że to on mnie nie lubi.

Nagle moje drzwi się otworzyły i wszedł… wow, o wilku mowa.

- Hello, młodsza siostro. – powitał mnie, kładąc się obok mnie. – Cześć, starszy bracie. – zawtórowałam.

- Co tu robisz? – spytałam go. Owinął ramiona wokół mnie, a głowę położył na moim brzuchu. – Po prostu odwiedzam moją Kayden Gator. – odpowiedział wzruszając ramionami. – Ah. – odpowiedziałam.

Leżeliśmy tak w komfortowej ciszy. Uwielbiam chwile takie jak ta, gdy jesteśmy tylko my we dwoje i jest spokój i cisza.

Nagle, Justin na mnie spojrzał.

Zwróciłam na niego wzrok. – Co? – spytałam.

Nie odpowiedział. Zamiast tego, uniósł się nade mnie i usiadł okrakiem. Co z nim jest?

Wtedy zaczął się obniżać.

Oh, skarbie, chciał mnie znów pocałować. Co powinnam zrobić.

Po kilku sekundach, jego usta znalazły się na moich i tak, znów się całowaliśmy.

Fajerwerki i motyle wybuchły w moim brzuchu, gdy nasze usta zaczęły współgrać. Nigdy nie myślałam, że z tych wszystkich ludzi, Justin może sprawić bym tak się poczuła.

Po wspaniałych dwóch, lub trzech minutach, odsunęliśmy się od siebie i spojrzeliśmy sobie w oczy.

Boże, te jego hipnotyzujące, kawowe oczy.

- Kayden. – wyszeptał. – J-Ja myślę, że się w tobie zakochałem.

Whoa!

Czy-co-o-Whoa!

 

Okay, Kayden, uspokój się. Opanuj się.

Justin mnie lubi. Myślę, że się myliłam. Bardzo myliłam.

- C-co? – ledwie wydusiłam.

Spojrzał na mnie, zanim się podniósł i zabrał mnie ze sobą. Wziął mnie w swoje ramiona i po prostu trzymał.

- Zakochałem się w tobie. – wyszeptał w skórę mojej szyi.

Wow. Czy to się naprawdę stało?

Ramiona miałam przytwierdzone do jego szyi, a on uwięził moją talię w swoim uścisku.

Odsunęłam się, ale utrzymując ramiona na jego szyi, gdy on nadal mnie trzymał.

- A-ale my… byliśmy najlepszymi przyjaciółmi i-i…

- Shhh. – przerwał mi, obniżając się i delikatnie całując linię mojej szczęki. – Wiem. – wyszeptał w moją skórę, wysyłając dreszcze w dół moich pleców.

Przeniosłam moje ręce na jego klatkę piersiową, gdy ponownie pocałował mnie w linię szczęki, później policzek, zostawiając szlak pocałunków aż do moich ust, zanim je musnął.

- Wiem, że nie powinniśmy być razem. – wymamrotał w moje usta. Odsunął się i spojrzał mi w oczy, zakładając pasemko moich włosów za ucho i kładąc rękę na moim policzku.

Z jakiegoś powodu, zadrżałam pod wpływem jego dotyku.

Ja, zdenerwowana przez Justina? Psh! Nie ma mowy… co nie?

- Ale to nie znaczy, że nie możemy ze sobą być. – dodał. Spojrzałam na niego i potrząsnęłam głową, po czym wstałam na nogi.

- Nie, Justin. Musimy się nad tym zastanowić. – powiedziałam. Również się podniósł.

- Kayden, myślałem o tym tysiąc razy. Wiem jakie jest ryzyko. – powiedział do mnie.

- Tak, cała nasza przyjaźń. Wiesz, jedyna jaką mieliśmy przez całe nasze życia. – skomentowałam.

- Dlaczego to miałoby nas zatrzymać? – zapytał. – Bo jeśli któreś z nas zawini, nasza przyjaźń przepadnie. – odpowiedziałam.

- Nie ufasz mi? – spytał, robiąc niewielki krok w moją stronę. – Tak, ufam. Po prostu… boję się, że wszystko się zmieni. – powiedziałam, ostatnią część wypowiadając delikatnie.

Justin wetchnął i przyciągnął mnie w swoje ramiona. – Nie martw się, Kayd. Nie pozwolę, aby cokolwiek złego nam się przytrafiło. – powiedział mi na ucho.

Wierzę Justinowi bardziej niż komukolwiek innemu, i mam do niego całkowite zaufanie, w tym, że nie powoli czemukolwiek zaprzepaścić naszej przyjaźni. Ale nadal nie mam pewności co do tego pomysłu.

- Co o tym myślisz? – Justin zaczął, szybko odsuwając się ode mnie. – Jeśli cokolwiek w naszych relacjach zacznie się psuć, cóż, po prostu zapomnimy o tym i wrócimy do bycia tylko przyjaciółmi. Okay?

W porządku, trochę lubię ten pomysł.

Minutę zabrało mi zastanowienie się nad tym.

Pozytywy: będę mogła być z Justinem, nie będę musiała więcej kryć moich uczuć.

Negatywy: ryzyko stracenia naszej przyjaźni z jego inicjatywy.

Cóż, jest więcej pozytywów, niż negatywów, więc odpowiedź brzmi…

- Okay. Będę z tobą chodzić, Justin.
 
 
 
 
_______________________________________________________________________
 
Hello , hello !
Dziękuję wszystkim za tyle wyświetleń mojego błoga ! <3
Wiem, że to nie jest bardzo dużo, ale i tak się cieszę :D
Nowy rozdział dodam tylko wtedy, jeśli pod tym rozdziałem będzie co najmniej 5 komentarzy.
ily <3
@Bieburrx