piątek, 26 lipca 2013

Eleven.


Kayden:

Po tym, co Justin powiedział dziś rano, było trochę niezręcznie.

Muszę przyznać, że trochę zabolało mnie, gdy powiedział, że to było tylko ‘zatrzymanie się w czasie’ i że ‘ostatnio nie całował żadnej dziewczyny’.

Jakiś rok temu miał dziewczynę o imieniu Kayden. Była słodka, ale gdy Justin z nią zerwał, starała się do niego przykleić, stała się psychiczna, bo chciała odzyskać Justina z powrotem. Ale on nigdy do niej nie wrócił, a ona w latem gdzieś się wyprowadziła.

W każdym razie, lubię Justina. Może on mnie też lubi. Całowaliśmy się. Teraz to jest takie niezręczne.

- Kayd? – głos Justina przerwał moje myśli. Spojrzałam na niego, spotykając jego oczy.

Leżeliśmy po prostu na moim łóżku i bawiliśmy się swoimi telefonami. Nasz pomysł na spędzanie szkolnych nocy.

- Tak? – odpowiedziałam. Odetchnął i usiadł, przeciągając mnie na jego kolana. – Nie jesteś na mnie zła za to, co powiedziałem dziś rano, prawda? – zapytał, patrząc w moje brązowe oczy.

Chciałam powiedzieć tak, ale wtedy zapytałby mnie dlaczego, a ja bym wpadła.

- Nie, jest w porządku. – wzruszyłam ramionami. – Na pewno? Wyglądałaś dziś jakoś… nieswojo. – wyjaśnił. – Jest okay, Justin, naprawdę. – powiedziałam z uśmiechem.

Również się uśmiechnął, po czym przewrócił nas tak, że unosił się nade mną.

- Lepiej mnie nie okłamuj, Kayden. – ostrzegł z uśmieszkiem. Cieszyłam się, że nasza przyjaźń zawsze będzie się przejawiała pomiędzy nami.

- Czy ja cię kiedykolwiek okłamałam, Justin?- zakwestionowałam. Było wiele razy, ale nie chciałam, żeby o tym wiedział. Poza tym, to nie pomogłoby mi w tym, co chcę zrobić.

- Mam nadzieję, że nie, Kayden. – odpowiedział. Uśmiechnęłam się, a on obniżył się i pocałował mnie w czoło. Ponownie się do niego uśmiechnęłam.

I właśnie w tej chwili podjęłam ważną decyzję.

Nie mogę pozwolić, abyśmy na zawsze stracili naszą przyjaźń. Po prostu nie mogę. To jest zbyt ważne, aby zwyczajnie dać temu odejść, jeśli cokolwiek pójdzie nie tak.

- Wszystko okay? – Justin zapytał, widząc mój pusty wyraz twarzy.

Przywołałam swój uśmiech i zwróciłam moje oczy ku niemu. – Tak, okay.

- To dobrze. – odpowiedział. – Bo teraz mam zamiar cię połaskotać.

Moje oczy zrobiły się duże i zaczęłam się wiercić, ale on przycisnął mnie do łóżka.

I tak to się zaczęło… znowu.

Piątkową noc, Justin spędził ze mną w domu mojego taty.

Po tym, gdy ja zmusiłam go do oglądania Spongebob’a, on zmusił mnie do obejrzenia Naznaczonego.

Oczywiście, bardzo się bałam, więc on to wyłączył. Kurde, on jest przy mnie bezsilny.

Poważnie, wszystko co musiałam zrobić, to udawać przerażoną czymś, a on przestanie to robić. Heeehee, ktoś ma po prostu pełno nowych pomysłów…

Tak czy owak, poszliśmy później na górę i położyliśmy się do łóżka.

W kilka minut zasnęłam.

- Gdzie byłaś?! – Justin zaczął na mnie krzyczeć, gdy przeszłam przez drzwi. – Byłam tylko u przyjaciółki. – odpowiedziałam blado.

- I czy to oznacza, że musisz wracać tak późno?! – krzyknął. – Przepraszam. – wyszeptałam.

- Zamknij się! – wybuchnął, gwałtownie popychając mnie na ścianę i stając blisko mnie.

Byłam przerażona. Ale z jakiegoś powodu, nie byłam tym zaskoczona.

Nagle, podniósł swoją rękę i mocno zdzielił mój policzek. Do moich oczu automatycznie napłynęły łzy.

- Następnym razem masz się nie spóźniać. – warknął, ponownie mnie uderzając. Tym razem osunęłam się na podłogę.

- Wstań! – Justin rozkazał, kopiąc mnie w brzuch. Z bólu zacisnęłam zęby.

Próbowałam się podnieść, ale nie mogłam. – Powiedziałem wstań! – powtórzył, kopiąc mne jeszcze raz, tym razem mocniej.

Wtedy poczułam ostre szarpnięcie mnie za włosy, podnoszące mnie na nogi.

Zimne oczy Justina wpatrywały się w moje, sprawiając, że bałam się jeszcze bardziej niż byłam.

Jego duża pięść przylgnęła do mojej twarzy.

Zanim poczułam ból, dookoła mnie zapadła ciemność.

 

Podskoczyłam, budząc się, trzęsąc się ze łzami w oczach. Byłam sparaliżowana poprzez sen. To obudziło również Justina. Spojrzał na mnie, z troską wymalowaną na jego twarzy.

 - Kayd, wszystko w porządku? – zapytał, próbując do mnie dotrzeć. Przypominając sobie, jak spoliczkował mnie we śnie, odsunęłam się i przeniosłam się dalej na krawędź łóżka.

-Kayden, hej. Wszystko jest dobrze, jestem tu. Miałaś zły sen?

Spójrz, on myślał, że to mnie pocieszy, ale to zmieniało sprawę na jeszcze gorszą. Powiedział ‘jestem tu’ i to było właśnie to, czego się bałam. Jego.

Odsunęłam się jeszcze dalej, ale on delikatnie mnie chwycił i przyciągnął bliżej siebie.

- Kayden, kochanie. Uspokój się, już dobrze. – powiedział łagodnie. Pokręciłam głową, gdy łzy spływały mi po policzkach.

- Shhh. Kayden, już dobrze. – kontynuował. Owinął ramiona wokół mnie, na co ja zesztywniałam. Nie chciałam, aby mnie teraz dotykał. Nie chciałam, aby był teraz obok mnie.

Jednak ostatecznie, myślę, że zdał sobie sprawę, czego się bałam, gdy spojrzałam w jego oczy.

- Kayden, hej, nic ci nie zrobię. – powiedział delikatnie. Łzy spływały po moich policzkach, podczas gdy ja trzęsłam się, jakbym stała na środku zamieci.

- Shhhh. Kayden, już dobrze, kochanie. Już dobrze. – gruchał, pocierając moje boki, starając się mnie uspokoić.

Niektóre z moich obaw ustąpiły, gdy przypomniałam sobie, że to był tylko mój sen.

- Kayd, możesz mi powiedzieć, o czym był twój sen? – Justin wyszeptał, gdy mnie trzymał.

Wzięłam głęboki, drżący wdech, zanim zaczęłam.

- By-byłeś na mnie zły i zacząłeś mnie b-bić i kopać. Byłam przerażona. – ledwie wydusiłam. Mój głos zniżył się do szeptu.

Troska na twarzy Justina była bardziej widoczna. – Oh, Kayden, kochanie, nigdy, przenigdy bym cię nie skrzywdził. Wiesz o tym. – powiedział.

Skinęłam głową, a on przycisnął mnie bliżej, całując moje czoło.

- Kayd, obiecuję, że nigdy nie będę myślał o skrzywdzeniu cię w taki sposób. Dobrze? – przyrzekł. Spojrzałam w górę w jego troskliwe oczy i skinęłam.

Ostatecznie, przestałam płakać i się trząść. Justin położył moją głowę, na swoją klatkę piersiową i przytulił mnie delikatnie, ale mocno.

Pocierał moje ramiona i boki, gdy sen znów zaczął przypuszczać atak na mnie.

Byłam przerażona powrotem do łóżka, ale zgaduję, że sen nie dawał mi innego wyboru.
 
 
 
__________________________________________________________________________
 
Witam z nowym rozdziałem ;)
Tym razem nie będę stawiać wam żadnych warunków,
ale nie chcę, żeby te komentarze zaczęły znikać....
 Przez te 15 komentarzy pod ostatnim rozdziałem, wiedziałam, że mam po co pisać,
że mam dla kogo to robić....
Proszę, komentujcie <3
KOCHAM WAS !!!

8 komentarzy: