niedziela, 29 grudnia 2013

Twenty Six.

Notka pod rozdziałem !!! :D


Justin:

Kayden potrzebowała kilku rzeczy z domu jej taty, ale nie chciała iść, aby nie musiała oglądać twarzy Nicholasa.

Będąc miłym chłopakiem, którym oczywiście jestem, zaoferowałem się, aby pójść  po jej rzeczy, ale nalegała, że nie powinienem. Natomiast ja upierałem się, że powinienem.

Skończyłem wygrywając niewielką sprzeczkę i pojechałem do Nicholasa.

Podszedłem do jego drzwi i zapukałem. To było, jakby nazwali to moi przyjaciele, niezręczną sytuacją.

W kilka sekund, Nicholas ukazał się przede mną, oczywiście zaskoczony, widząc mnie w jego domu po tym, co ostatnio się stało.

- Justin, co ty tutaj robisz? – zapytał. – Nie pochlebiaj sobie, po prostu zabieram kilka rzeczy dla Kayden. – odpowiedziałem mu wrednie.

Wiem, naprawdę nie jestem takim typem chłopaka, ale nikt nie krzywdzi mojej Kayden.

- Oh, um, oczywiście. Wejdź. – powiedział, odsuwając się w głąb pomieszczenia, pozwalając mi wejść. Wykonałem wąską linię do schodów, próbując uniknąć niewygodnej rozmowy z Nicholasem.

W pokoju Kayden szybko wziąłem jej torbę i wrzuciłem tam to, czego potrzebowała. Właśnie wtedy zauważyłem zdjęcie, którego nigdy wcześniej nie widziałem na jej szafce nocnej.

Marszcząc brwi, podszedłem do niego i ostrożnie podniosłem.

Na zdjęciu byłem ja i ona, około rok temu. Trzymałem ją w górze, a ona głośno się śmiała. Miałem ogromny uśmiech na twarzy, gdy patrzyłem w dół na nią. Pamiętam to, to było z jej 17-tych urodzin, oczywiście dzień po moich.

- Naprawdę się cieszę, że macie siebie. – powiedział głos zza mnie. Odwróciłem się, aby zobaczyć Nicholasa opierającego się o futrynę drzwi i patrzącego na mnie.

- Słucham? – zapytałem. – Cieszę się, że macie siebie. Kayden potrzebuje kogoś takiego jak ty, aby mógł ją chronić. Zwłaszcza od… Ona naprawdę nie chce mnie w pobliżu jej. – powiedział, smucąc się przy ostatniej części.

Szczerze, czułem się jakby źle za niego. Chodzi mi o to, że jego własna córka go nienawidzi.

- Yeah. – to było wszystko co odpowiedziałem. Włożyłem zdjęcie do torby Kayden, myśląc, że prawdopodobnie będzie chciała mieć je przy sobie.

Moje oczy szybko prześledziły pokój za czymś, czego może potrzebować, ale niczego nie zauważyłem.

Zacząłem wychodzić, ale Nicholas mnie zatrzymał. – Justin?

Niechętnie odwróciłem się do niego. Mam na myśli, że to jest właśnie to, czego starałem się uniknąć.

- Chcę abyś wiedział, że przestałem spotykać się z Katherine. Oboje zgodziliśmy się, że tak będzie lepiej. – powiedział mi.

- Więc? To nie cofnie tego, co zrobiłeś. Zraniłeś Kayden i Kate tylko po to, żebyś był szczęśliwy. Co za facet robi coś takiego dla swojej rodziny? – warknąłem na niego.

Westchnął. – Okropny. – stwierdził, spoglądając w dół w zawstydzeniu. Musiałem się z nim zgodzić w tej kwestii. Chociaż, czułem się gorzej przez tego faceta. Wetchnąłem.

- Spójrz, Nick. Wiem, że czujesz się źle z powodu tego, co się stało, ale jeśli chcesz Kayden z powrotem, musisz na to zapracować. Musisz jej udowodnić, że możesz być takim ojcem za jakiego zawsze cię uznawała. – powiedziałem mu.

- Kiedy stałeś się takim ekspertem do spraw kobiet? – zapytał z lekkim uśmiechem.

- Dzieliłem z Kayden całe życie. Nauczyłem się kilku rzeczy. – odpowiedziałem, również z uśmiechem.

Uśmiechnął się i wtedy uświadomiłem sobie, że byłem dla niego trochę miły. Powinienem być zdany na wolę Kayden.

- Cóż, myślę, że muszę już wracać do Kayden. – powiedziałem, znów stając się poważnym.

Skinął, a ja zacząłem kierować się w stronę drzwi. Prawie przekroczyłem korytarz, gdy znów się do mnie odezwał.

Odwróciłem się, a on miał smutny wyraz twarzy.

- Mógłbyś po prostu… powiedzieć Kayden, że przepraszam. Za wszystko? – zapytał. Wyglądał na tak smutnego i zdenerwowanego.

Skinąłem, a on posłał mi delikatny uśmiech. Szybko wyszedłem, zanim mógł powiedzieć coś jeszcze.

***

- Kayden, wróciłem! – krzyknąłem, gdy tylko wszedłem do domu.

Usłyszałem kroki dochodzące z salonu i w ciągu kilku sekund, moja piękna Kayden wyszła naprzeciw mnie.

- Yay! Dziękuję! – krzyknęła. Wzięła torbę, a później wdrapała się na palce i dała mi szybkiego całusa w usta.

Zaczęła się oddalać, ale szybko przyciągnąłem ją z powrotem. – Whoa, whoa. To wszystko co dostanę? – spytałem, odnosząc się do krótkiego pocałunku, który mi dała.

- Oh, racja, przepraszam. – powiedziała, podnosząc moją dłoń i przybijając mi piątkę. Jej szczera twarz mówiła mi, że ze mnie nie żartuje.

- Serio, Kayden? – spytałem ją, unosząc brwi. Rzuciła mi zdziwione spojrzenie. Wtedy rzeczywistość odsłoniła jej możliwości.

- Oh, prawda. – zawołała. – Jesteś najlepszy. Kocham cię. – pocałowała mnie tym razem w policzek, zanim zaczęła kierować się w  stronę schodów.

Wywróciłem oczami. – Dobra, to to. – powiedziałem, szybko łapiąc jej sylwetkę i popychając ją na ścianę.

Przycisnąłem swoje usta do jej, na co ona instynktownie uśmiechnęła się przez pocałunek.

Facet, ona jest takim małym żartownisiem.

Wkrótce oboje się odsunęliśmy, a ona się śmiała.

- Nienawidzę cię. – powiedziałem jej, gdy się uśmiechała.

- Mm-hm. – odpowiedziała z nieprzekonanym tonem. Odsunęła się ode mnie i zaczęła iść na górę.

Zachichotałem i potrząsnąłem głową, podążając za nią.

Bosz, ona jest czasami jak ból. Ale i tak ją kocham.



_________________________________________________________________

Awww.... jaka fajna końcówka *-*

A tak w ogóle, to DZIĘKUJĘ ZA PONAD 10K. WYŚWIETLEŃ !!!!!! KOCHAM WAS!!!
Widziałam, że wczoraj byliście zainteresowani tym blogiem, bo było jakoś 200 wyśw. więc dziś dodaję nowy rozdział, czyli tak jak teraz zamierzam to prowadzić - systematycznie.
Trzymajcie mnie za słowo i jak coś to hejty, żebym się podpasowała. Kocham! <3

To tak z innej beczki.... KARMA !!!!! kocham to imię! <3 ten pieseczek jest taki słodki :D miejmy nadzieję, że przetrwa u boku Justina przez bardzo długi czas. Potrzebuje kogoś do przytulania <3 Tuts chyba też jest szczęśliwa. :)

Jeśli czytasz, to SKOMENTUJ!!! <3
 
@Bieburrx

niedziela, 22 grudnia 2013

Twenty five.


Kayden:

Moje oczy powoli zaczęły się otwierać, gdy słońce przedostawało się przez okno do mojego pokoju. Nie mogłam zrobić nic innego jak tylko się uśmiechnąć, widząc prześliczny dzień na zewnątrz.

Wspomnienia z wczoraj wróciły do mnie, a mój uśmiech zbladł.

Odwróciłam głowę w inną stronę i znalazłam Justina właśnie patrzącego na mnie z uśmiechem na twarzy.

- Co? – zapytałam go. – Nic. Jesteś po prostu urocza, gdy śpisz. – odpowiedział.

- Widzę, że czujesz się lepiej. – powiedział. Wzruszyłam ramionami. – Tak, jasne. Tak myślę.

Tak naprawdę, to nie czułam się świetnie. To nie jest takie łatwe, być szczęśliwym dzień po tym, jak się dowiedziałaś, że twój ojciec spotyka się z twoją ciotką (lub z jego punktu widzenia, z siostrą twojej ex) i oszukiwał cię od nie wiadomo kiedy.

- Wciąż jesteś zła, co nie? – zgadł Justin. Westchnęłam. – Tak. – przyznałam, spoglądając w dół.

Wciąż mogłam poczuć jego oczy na sobie. – Więc, co mogę zrobić, aby cię pocieszyć? – spytał, przysuwając się bliżej do mnie i otaczając swe ramiona wokół mnie.

Wzruszyłam ramionami, wciąż patrząc w dół na moją kołdrę.

 Poczułam jak się zbliżał. Jego gorący oddech uderzał w moje ucho i sprawił, że się zatrzęsłam.

- Co powiesz na buziaka? – wyszeptał sugestywnym tonem. Zachichotałam i odepchnęłam go, gdy się uśmiechał.

- Mówię serio, Kayden. – powiedział mi. – A ja nie. – zażartowałam, uśmiechając się do niego.

- Dlaczego nie chcesz mnie pocałować? – zapytał, zbliżając się do mnie.

- Bo jesteś sprośny. – odpowiedziałam mu. Heehee.

Posłał mi spojrzenie. – Oh, zaraz się przekonasz. – moje oczy się rozszerzyły.

Automatycznie wyskoczyłam z łóżka, lądując na podłodze. Chciałam uciec, ale Justin był zaraz za mną.

Odwróciłam się, a on powoli szedł naprzeciwko mnie, sprawiając, że zaczęłam się cofać.

- Chodź tu, Kayden. – powiedział. Pokręciłam głową i kontynuowałam cofanie się.

I oczywiście musiałam po tym wleźć na ścianę.

Justin się uśmiechnął i zaśmiał ze mnie, łapiąc moje nadgarstki i przyciskając mnie do ściany.

- No Kayd. Daj Justinowi buziaka. – naciskał, próbując musnąć moje usta. Znów pokręciłam głową i odwracałam ją ze strony na stronę, aby wykręcić się od jego zamiarów.

- Kayden. – powiedział ostrzegającym tonem. - Nie. Pozwól mi odejść! – pisnęłam, ale zaśmiałam się.

W końcu wygrał, puszczając jeden z moich nadgarstków, ujmując moją twarz i przyciskając swoje usta do moich.

Poddałam się jego czynom. Oddałam pocałunek, gdy fajerwerki wybuchły w moim brzuchu, a uczucie mrowienia przeszyło całe moje ciało.

Oboje uśmiechaliśmy się przez pocałunek. Justin podszedł do mnie trochę bliżej tak, że nasze ciała stykały się ze sobą, a on przyciskał mnie do ściany.

- Trochę za wcześnie, aby stało się coś więcej, nie uważacie? – powiedział głos, sprawiając, że od siebie odskoczyliśmy. Moja mama stała tam ze skrzyżowanymi ramionami, chichotając.

- Dzięki mamo. –powiedziałam, a mój głos przesiąknięty był sarkazmem. Skrzyżowałam ramiona tak jak ona. Justin zachichotał, po czym się uśmiechnął.

- Chodźcie. Śniadanie jest gotowe. – powiedziała nam, ruszając ku drzwiom.

Przewróciłam oczami i spojrzałam na Justina, który uśmiechał się do mnie. – Co? – zapytałam. Pokręcił głową. – Nic. – westchnęłam i pokręciłam głową.

- Dobra, brzydalu, chodźmy. – powiedziałam, chcąc wyjść z pokoju.

Ale zanim mogłam przekroczyć korytarz, zostałam podniesiona za nogi i przerzucona przez czyjeś ramię. Justin…

- Serio, Justin? – spytałam go. Zachichotał. – Yep.

Potrząsnęłam głową, gdy on znosił mnie po schodach.

Yep, definitywnie byłam w stanie poczuć się lepiej.



________________________________________________

Nawaliłam jak zwykle. sorki.
Dziękuję za przecudowne komentarze pod ostatnim rozdziałem. Kocham was <3

ENJOY NEW CHAPTER. !

sobota, 23 listopada 2013

Twenty Four.


Justin:

Tej nocy spałem obok Kayden. Potrzebowała mnie bardziej niż kiedykolwiek.

Leżałem obok niej w ciemności jej pokoju. Była przyciśnięta blisko do mnie, jej ciężki oddech wskazywał, że śpi.

Bębnienie deszczu w okna wciąż było kojące, po stresującym dniu.

W przeciwieństwie do Kayden, nie mogłem zmrużyć oka. Zgaduję, że martwiłem się o Kayden. Mam nadzieję, że nie pozwoli temu całemu zajściu z jej tatą zrazić ją na zawsze. Jeśli tak będzie, nie wiem, czy będzie taka sama.

Nie mogę uwierzyć, że jej tata mógł ją okłamywać w takiej sprawie. Jeśliby jej powiedział, może  nie byłaby taka zła.

Ale wiem, że nadal będzie cholernie wściekła.

Wzdychając, zdecydowałem się wstać i wziąć szklankę wody. W moich myślach siedziało zbyt dużo rzeczy.

Odsunąłem się od Kayden, nie chcąc jej obudzić.

Wyszedłem na palcach z jej pokoju i zszedłem na dół miękkimi, wysłanymi dywanem schodami.

Gdy wszedłem do kuchni, zauważyłem, że światło w salonie było zapalone.

Ciekawość mnie tam przyciągnęła, i znalazłem mamę Kayden siedzącą na kanapie. Wyglądała jakby była gdzieś daleko myślami.

Gdy mnie zauważyła, spotkała moje oczy i się uśmiechnęła. – Też nie możesz spać, huh? – zapytała. Potrząsnąłem głową i zająłem miejsce obok niej.

Siedzieliśmy w komfortowej ciszy przez chwilę, zanim zacząłem.

- Myślisz, że Kayden przejdzie?

Kate spojrzała na mnie. – Wiem, że tak. Może czasami nie wygląda jakby tak miało być, ale jest silną dziewczyną. – odpowiedziała z delikatnym uśmiechem.

- Tak. – zgodziłem się. Wiem, że Kayden jest silna. Gdyby nie była, nie byłaby w stanie przejść przez ten cały dramat ze swoimi rodzicami.

Pomiędzy nami był kolejna chwila ciszy, zanim zapytałem. – Wszystko w porządku? Chodzi mi o to, że był twoim mężem i w ogóle.

Posłała mi smutny uśmiech.

- Wiem, Justin. – powiedziała delikatnie. Zmarszczyłem brwi. – Co masz na myśli? – spytałem.

Wzięła głęboki wdech. – Któregoś dnia, poszłam do Nicholasa zabrać coś dla Kayden, i gdy się tam znalazłam, spojrzałam przez okno i zauważyłam jego i Katherine całujących się. – wytłumaczyła.

Wow, Kate już o tym wiedziała.

- Jak dawno temu to było? – zapytałem. – Prawie rok temu. – odpowiedziała smutno.

Rok. Cały rok od kiedy to trwa. Może nawet dłużej. To mogło trwać nawet od pięciu lat z tego co wiemy. Nie wiem jak Nicholas był w stanie ukrywać to tak długo.

- Dlaczego nie powiedziałaś o tym Kayden? – spytałem Kate. Westchnęła. – Bo miałaby złamane serce. Zwłaszcza gdyby to wyszło ode mnie, a nie od jej taty. Plus, ja miałam po tym złamane serce. Chodzi o to, że moja własna siostra mnie zdradziła. I nie chciałam aby to miało coś wspólnego z innym złamanym sercem.

Skinąłem, rozumiejąc.

Naprawdę zaczynałem również nienawidzić Nicholasa. Myślałem, że jest taki fajny. Zawsze robił jakieś rzeczy ze mną i Kayden gdy byliśmy dziećmi. Zabierał nas na lasery czasami i przyrzekam, że zabierał nas na filmy w każdy weekend.

Ale te czasy minęły. Teraz jest tylko oszustem, zdradliwym kretynem.

- Justin? – zapytał głos Kate. – Yeah? – spojrzałem na nią.

- Tylko obiecaj, że będziesz dbał o Kayden i będziesz tu dla niej. – powiedziała błagalnym tonem.

Skinąłem. – Oczywiście.

Uśmiechnęła się do mnie i poklepała mój kolano.

- W porządku, idź do łóżka, dzieciaku. Wciąż masz jutro do szkoły. – powiedziała, jakby była moją własną mamą. Ale akceptowałem ją, gdy bywała dla mnie jak mama. Tak samo było przez lata. Straciłem rachubę, ile wykładów dostałem od niej o przypadkowe rzeczy.

- Ok. Dobranoc. – odpowiedziałem, dając jej szybki uścisk, zanim odszedłem chodami na górę.

Gdy dostałem się do pokoju Kayden, wkradłem się do środka i wślizgnąłem się z powrotem do łóżka obok niej. Wciąż błogo spała.

Owinąłem ją ramionami i pocałowałem ją w czoło, zanim ponownie wtuliłem się w poduszkę i zapadłem w głęboki, spokojny sen.
 
 
 
_____________________________________________________________
 
Przepraszam, po raz kolejny nawaliłam....
Nie bądźcie źli, ale nprwd nie miałam jak...
Nie mam nic więcej na swoje usprawiedliwienie.
Mam nadzieję, że podobał wam się rozdział. <3

sobota, 2 listopada 2013

Twenty Three.


Kayden:

- Jestem o wiele lepsza! – sprzeciwiłam się, patrząc na Justina, gdy szliśmy w stronę frontowych drzwi domu mojego taty.

- Nie jesteś. Jestem dziesięć razy lepszy od ciebie we wszystkie gry wideo. – przechwalał się. To nie prawda.

- Oszust. – powiedziałam mu. Zachichotał i pocałował mój policzek, gdy wetknęłam klucze dziurę od klucza.

Popchnęłam drzwi, otwierając je. W środku była cisza, więc natychmiast założyłam, że mój tata jest wciąż w pracy.

Ostatnio tak dużo pracował. Więcej niż zwykle, a to rzeczywiście coś mówi.

Poszłam w stronę salonu z Justinem blisko za mną.

W sekundzie gdy tam weszłam, moje oczy się rozszerzyły w lekkim szoku. Nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam.

Mój tata leżał na kanapie z kobietą na nim, gdy się całowali.

Gdy zauważyli naszą obecność, kobieta zeskoczyła z mojego taty, a on usiadł.

Kobieta spojrzała na mnie i przyrzekam, że moja szczęka spadła na podłogę. Znałam ją. Bardzo dobrze.

Siostra mojej mamy, AKA moja ciocia Katherine stała tam, patrząc na mnie. Obi patrzyłyśmy na siebie w szoku.

- Kayden, Justin, cześć. Nie spodziewałem się, że będziecie w domu. – powiedział mój tata, podnosząc się na nogach i stając obok Katherine.

- Oczywiście. – Justin wyszeptał zza mnie.

Tak czy inaczej, nie mogłam mówić. Mój tata i moja ciocia? Co?!

Wtedy rzeczywistość mnie uderzyła. Cały czas, gdy tata mówił, że pracował, w rzeczywistości był z nią. Okłamywał mnie. Wiele, wiele razy. Moje serce się złamało, a łzy pojawiły się w oczach.

To uczucie, że wiesz, że twój własny ojciec cię okłamywał, kto wie jak długo, łamie serce.

Ojcowie powinni być ludźmi, którym możesz zaufać i brać przykład. Ludźmi na których możesz polegać bez względu na wszystko.

- Cały czas mnie okłamywałeś?! – wściekle krzyknęłam na mojego tatę. – Kayden, kochanie, posłuchaj mnie—

- Nie! Nie chcę cię słuchać. Bo wszystko co powiesz będzie kłamstwem! Nienawidzę cię! – krzyknęłam na niego, zanim zaczęłam wybiegać.

- Kayden! – usłyszałam głos Justina wołający za mną. Mogłam usłyszeć jego kroki za mną.

Wybiegłam na zewnątrz i usiadłam na ganku, głęboko oddychając, gdy łzy spływały w dół mojej twarzy.

Justin powoli podszedł do mnie i położył rękę na moich plecach pieszczotliwie i uspokajająco. To trochę mnie uspokoiło.

- Przykro mi Kayd. – powiedział delikatnie. Pociągnęłam nosem i spojrzałam na niego, spotykając jego czekoladowe oczy.

- Dlaczego on mnie okłamywał? – zapytałam. Owinął swoje ramię wokół mnie, przyciągając mnie bliżej. – Nie wiem, Kayd. – wymamrotał, całując czubek mojej głowy.

Zostaliśmy tam w ciszy na chwilę, zanim powiedział. – Powinienem ci powiedzieć.

Zmarszczyłam brwi i odsunęłam się od niego. – Co? Wiedziałeś? – spytałam, będąc gotową na złamanie mojego serca po raz kolejny.

- Nie, Kayden. Nie wiedziałem, ale miałem przypuszczenia. Tak jakby wiedziałem o co chodzi. – wyjaśnił. – Oh. – powiedziałam delikatnie, spoglądając w dół.

Chciałabym aby Justin powiedział mi to, co czuł. Ja i on moglibyśmy to wkrótce odkryć.

- Justin, Chcę wrócić do mamy. – powiedziałam mu delikatnie. Spojrzał na mnie. Uh-oh. Znam to spojrzenie.

- Kayd, myślę, że powinnaś zostać tutaj i rozpracować to ze swoim tatą. – powiedział. – Nie! Nie chcę tu zostawać. Nie chcę być w jego otoczeniu. – zaprotestowałam.

Westchnął i wiedziałam, że już się poddawał. – Dobra. Zabieraj swoje rzeczy. – powiedział. Skinęłam i niechętnie  weszłam z powrotem.

- Kayden. – powiedział głos mojego taty, zatrzymując mnie. Odwróciłam się i rzuciłam mu zimne spojrzenie. – Co? Teraz będziesz ‘pracował’ do późna, i dlatego nie będzie cię domu? – zapytałam robiąc w powietrzu cudzysłowie na ‘pracował’.

- Kayden, kochanie, przepraszam. Ale przyrzekam, że to nie było kłamstwo. - powiedział mi. – Kogo to obchodzi? Ciągle mnie okłamujesz. – wysyczałam.

- Miałem powód! – nagle wybuchnął. Lekko podskoczyłam, cofając się o krok.

Zauważyłam, że zaczął się trochę uspokajać, jego wyraz twarzy złagodniał. – Okłamałem cię, bo nie wiedziałem jak mogłabyś odebrać mnie spotykającego się z siostrą twojej mamy. – powiedział do mnie łagodnym głosem.

- Cóż, pozwól mi powiedzieć. Nawet gdybyś mówił mi prawdę od samego początku, wciąż byłabym zła na ciebie. Chodzi mi o to, że zdradziłeś mnie i mamę! To jej siostra i moja ciocia! – podniosłam głos.

- Spójrz, już gdy poznałem Katherine, czułem coś specjalnego. Ona tak samo. – powiedział. Podniosłam swoje brwi w szoku.

Mój tata i Katherine spotykali się dużo wcześniej przed moim urodzeniem. To znaczy, że mój tata był zakochany w innej kobiecie podczas całego małżeństwa z moją mamą.

Wiedziałam, że moje serce nie będzie mogło więcej znieść. Ale chłopcze, może to był po prostu błąd.

- Nigdy nie kochałeś mamy?! – krzyknęłam na niego. Łzy nadeszły do moich oczu. – Kayden, oczywiście, że kochałem. Ale Katherine… - urwał.

Złość gotowała się wewnątrz mnie, gdy zacisnęłam pięść.

Ale wtedy wszedł Justin. Spojrzał na mnie i na mojego tatę zmieszanym wyrazem twarzy.

Spojrzałam na tatę. Mojego kłamliwego, zdradliwego tatę. – Nienawidzę cię! – krzyknęłam na niego, zanim pobiegłam na górę do mojego pokoju.

Justin ponownie szedł blisko za mną. Szybko wzięłam swój plecak i wrzucałam do środka wszystko, czego potrzebowałam.

- Kayden, rozumiem, że jesteś zła, ale…

- Nie zostaję tu, Justin! – przerwałam mu, wiedząc już do czego zmierzał. – Nie mogę tu zostać. – dodałam delikatniejszym tonem.

Podnosząc ostatnią rzecz, wcisnęłam ją do mojego plecaka i przerzuciłam go przez ramię.

- Chodźmy. – wymamrotałam do Justina, idąc w stronę moich drzwi. Podążał za mną i zeszliśmy po schodach, znajdując mojego tatę i Katherine rozmawiających w kuchni. Oboje wyglądali na zmartwionych.

Gdy nas zobaczyli, przestali rozmawiać i wstali. – Katherine, porozmawiajmy o tym. – powiedziała do mnie Katherine. Potrząsnęłam głową. – Nie. Wracam do domu. – powiedziałam im.

- Kayden, tu jest twój dom. – stwierdził mój tata. Spojrzałam na niego. – Już nie. – powiedziałam lekko.

I z tym, wyszłam przez drzwi, nie chcąc już nigdy wracać.



________________________________________________________________

Tym razem tata narobił dramy....
Sorki, że tyle czasu nic nie dodawałam, ale nprwd nie miałam czasu. Szkoła i to całe gówno...
Mam nadzieję, że mnie nie nienawidzicie :)
Bo ja was serio kocham.
Dzisiaj weszłam i patrzę "wooow już 7 tys wyświetleń!" nprwd mnie zaskoczyliście. Niby nie tyle ile ma Danger czy Bronx, ale mnie cieszy <3
Dziękuję i mam nadzieję, że będziecie nadal czytać!

#SWAG z wami! - hahahahha xd nie mogłam tego nie zrobić! <3 mam w tej chwili odwał, bo oglądam JB na MTV :D

czwartek, 10 października 2013

Twenty two.


Justin:

Biorąc głęboki oddech, wyszedłem z samochodu i zatrzasnąłem drzwi. Spojrzałem na dom taty Kayden, mając nadzieję, że jest w środku.
Tęskniłem za nią TAK bardzo. Nie chciała ze mną rozmawiać i w ogóle, a Ryan i Chaz trzymali mnie od niej z daleka w szkole.

Chociaż Ryan znał całą historię, nie chciał powiedzieć Kayden prawdy, ponieważ „muszę sam to odkręcić”.
Wiem, że brałem na siebie ryzyko, przychodząc do jej domu i rozmawiając z nią, ale nie mogłem tego dłużej znieść. Potrzebowałem jej z powrotem.

Podchodząc do jej drzwi, myślałem o tym co miałbym powiedzieć. I nie wyszedłbym zanim by mnie nie wysłuchała.
Wszedłem na ganek i zapukałem do drzwi.

Zajęło to chwilę, ale nareszcie usłyszałem kroki, miałem nadzieję, że Kayden, zbliżające się do drzwi.
Wziąłem jeszcze jeden wdech, zanim drzwi otworzyły się, ukazując jej piękną twarz i przepiękne oczy.

Gdy spojrzała na mnie, wyglądała na zszokowaną i bardziej…wystraszoną. Jakby nie chciała mnie zobaczyć. Cóż, to przykre.
- Kayden…

- Odejdź, Justin. – uprzedziła mnie. – Nie. Nie wyjdę, dopóki mnie nie wysłuchasz. – zaprotestowałem, właśnie wchodząc do środka, i sprawiając, że się cofnęła.
- Justin, proszę. Po prostu wyjdź. – błagała delikatnym tonem. – Nie, Kayden. Proszę, wysłuchaj mnie. – odpowiedziałem, robiąc krok w jej stronę.

- Nie, Justin! – zaskakująco krzyknęła, cofając się. – Nie będę słuchać słów wychodzących z twoich ust, ponieważ to wszystko kłamstwo!
Spojrzałem na nią w ostrożny sposób. – Kayden, kochanie, to nie kłamstwo. Kocham cię…

- To nie prawda! – wtrąciła. – Kayden, przestań. – rozkazałem, chcąc dotknąć ją uspokajająco.

- Nie dotykaj mnie! – krzyknęła, odsuwając się ode mnie. – Kayden, po prostu mnie wysłuchaj! – odkrzyknąłem, denerwując się.
Łzy napłynęły do jej oczu i spojrzała w dół. – Nie mogę. – wyszeptała. Zmarszczyłem brwi. – Dlaczego nie? – spytałem ją, biorąc mały krok w jej stronę.

Łza wypłynęła z jej oka i spadła na dywan. – Ponieważ ci nie ufam. – odpowiedziała, ponownie na mnie spoglądając.
Te słowa złamały mi serce. Moja najlepsza przyjaciółka nie ufała mi. I to wszystko moja wina.

- Kayden, ja… - zacząłem, ale znów mi przerwano.
- Wiesz jakie to uczucie, nie być w stanie ufać jedynej osobie, na której myślałeś, że zawsze będziesz mógł polegać? – zapytała, kolejna łza spłynęła po jej policzku.

- Kayd, możesz mi ufać. – powiedziałem jej. – Nie, nie mogę. Zdradziłeś mnie. – zaprzeczyła.
- Kayden, to jest to, co chcę ci powiedzieć. Nie zdradziłem cię. – wyglądała, jakby trochę wyszła z siebie, ale pozostała cicho, więc kontynuowałem.

- Spójrz, Kayla przyszła do mnie i zastraszyła, że jeśli jej nie pocałuję, będzie chodziła dookoła, mówiąc wszystkim, że cię zdradziłem i uprawiałem z nią seks. Nie chciałem, aby to się stało, więc ją pocałowałem, ale przyrzekam, to nic nie znaczyło.
- Justin, ufałam ci. Mogła powiedzieć to wszystkim, a ty mogłeś powiedzieć mi prawdę. Uwierzyłabym ci. –powiedziała.

- Wiem. Ale nie pomyślałem o tym, zanim było za późno. – powiedziałem jej.
Spojrzała gdzieś za mnie, z rękami skrzyżowanymi na piersiach.

Westchnąłem i podszedłem do niej, uwalniając jej ramiona i przytulając ją. Nie odpowiedziała na ten gest.
- Kayd, tak bardzo przepraszam. Tak bardzo cię kocham i nie chcę cię już nigdy skrzywdzić. Zabijało mnie to, że nie rozmawiałaś ze mną i nie mogłem spać. – powiedziałem, patrząc głęboko w jej oczy.

To wszystko było prawdą. Ale czy mi uwierzy?

- Proszę, Kayd. Wybacz mi. – błagałem, zniżając się i całując jej czoło.
Odsunąłem się, a ona spojrzała na mnie, wyglądając jakby była pogrążona w myślach. – J-ja nie wiem. – powiedziała, spoglądając w dół.

Mogłem powiedzieć, że chciała zacząć płakać jeszcze raz, więc owinąłem ramiona wokół niej i trzymałem ją mocno. Pocałowałem ją w czubek głowy, gdy położyła ręce na mój tors.
- Kocham cię, Kayd. Wiesz, że nigdy bym cię nie zdradził. – wymamrotałem w jej włosy.

Zabrała głowę z mojej klatki, a jej oczy podniosły się, aby spotkać moje.  Nadal nie mogłem jej puścić. Nie byłem pewny, czy kiedykolwiek znów pozwolę jej odejść.
- Wie-wierzę ci, Justin. – wyjąkała. Szeroko się uśmiechnąłem i instynktownie pocałowałem ją namiętnie w usta.
 Oboje uśmiechnęliśmy się przez pocałunek, a jej ramiona owinęły się dookoła mojej szyi.

Nie mogłem uwierzyć, że nareszcie miałem z powrotem moją Kayden.

Tak, zdecydowanie nigdy nie pozwolę jej odejść.



______________________________________________________________

 
DZIĘKUJĘ WAM !!!
 
Za wszystko. Za tyle wyświetleń, za ponad 50 wyświetleń każdego dnia, i wgl. :)
Kocham was, i cieszę się, że czytacie tego bloga, chociaż ostatnio go zaniedbuję, i przyznaję się do tego bez bicia.
Dziękuję.
 
Mam nadzieję, że nie ubędzie was przez najbliższy czas, i że jednak trochę przybędzie. <3
 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ !
<33

poniedziałek, 30 września 2013

Twenty one.

Notka pod rozdziałem.
 
 
Kayden:

Gapiąc się w telewizor, przytuliłam kolana mocniej do mojej klatki piersiowej i położyłam podbródek na ich górę.
Po raz kolejny byłam sama w domu mojego taty.

Ale część mnie jest szczęśliwa, że tu jestem. Nie chciałabym mieć nic do czynienia z Justinem, gdyby nie mieszkał centralnie po drugiej stronie ulicy.
Poczułam łzy napływające do moich oczu, gdy pomyślałam o Justinie. Nadal nie mogę uwierzyć co mi zrobił.

Nie przestawał dzwonić i pisać, ale ja nie odpowiadałam. Nie mogę z nim rozmawiać.
Chaz i Ryan upewniają się, że w szkole się do mnie nie zbliży. Nigdy ich o to nie prosiłam, ale cokolwiek…

To dziwne nie być w pobliżu Justina, ponieważ spędzałam z nim prawie każdy dzień swojego życia.
Czuję się taka pusta w środku, tak jakby duża część mnie przepadła. Cóż, duża część mnie straciła Justina.

Był tak dużą częścią mojego życia nawet jeśli był ode mnie starszy o dzień, a teraz nie mogę na niego spojrzeć bez uczucia, że moje serce znów jest złamane.
Nie mogłam już dłużej o nim myśleć. Łzy napłynęły do moich oczu i wtuliłam twarz w kolana.

Marzyłam o tym, aby mieć kogoś do rozmowy.
- Kayden! – zabrzmiał głos, sprawiając, że podskoczyłam. – Twoje dwie ulubione osoby są tu! – zarejestrowałam głos Ryana i szybko oddaliłam od siebie łzy, które były tak blisko wypłynięciu.

Ryan i Chaz weszli do salonu, więc na nich spojrzałam. Oboje zauważyli mój smutny wyraz twarzy.
- Hej, Kayden. Uśmiechnij się. – powiedział Chaz, siadając tuż obok mnie. – Tak. Chodzi mi o to, że my tu jesteśmy. Powinnaś się cieszyć i skakać z radości. – zgodził się Ryan. Rzuciłam mu spojrzenie, a on zamknął usta.

- Przepraszam chłopaki. Po prostu, nie czuję się dobrze. – powiedziałam, ponownie opierając brodę na kolanach.
- Wiemy. Dlatego tu jesteśmy. – powiedział Chaz. – Idziesz z nami. – dodał Ryan, wstając i biorąc mnie za rękę. – Nieeee. – jęknęłam, zabierając rękę.

- No dalej, Kayden. Idziesz. – powiedział Chaz, również wstając. – Gdzie? – zapytałam z jęknięciem.
- To niespodzianka. – odpowiedział Ryan, próbując wziąć mnie za rękę. Odciągnęłam ją od niego. – W takim razie na pewno nie idę. – powiedziałam.

- Co? Dlaczego? – zapytał Chaz. – Ponieważ wam nie ufam, chłopcy. – powiedziałam im. – To naprawdę boli, Kayden. – powiedział Ryan, zaczynając udawany płacz. Tylko wywróciłam oczami.
- Kayden, możesz wstać i zabrać się z nami, albo wyniesiemy cię, wbrew twojej woli. – powiedział Chaz. Spojrzałam na niego. – Jestem pewna, że to się nazywa porwanie. – powiedziałam mu i oboje na mnie spojrzeli.

Tak czy inaczej, po długiej wymianie argumentów, skończyliśmy na tym, że wyciągnęli mnie z domu wbrew mojej woli, i wrzucili mnie do samochodu Ryana.
Najpierw zabrali mnie do kina, a później poszliśmy na zakupy. I wiecie jakie to smutne, gdy chłopcy kupują więcej od dziewczyn na sklepowych wyprzedażach.

Po prostu, naprawdę nie byłam w nastroju do robienia czegokolwiek. Myśli o Justinie nie mogły opuścić mojego mózgu, jakby był tam przyklejony.
Marzyłam tylko o tym, aby zapomnieć o nim choć na dwie sekundy. Wszystkim czego chciałam, były dwie sekundy, tylko po to, aby mieć trochę spokoju.

Nie chciałam myśleć o jedynej osobie, której myślałam, że mogę zawsze ufać bez zdradzania mnie. Nie chciałam zachowywać w pamięci widoku ust jego i Kayli na sobie. Ale, nie. Nie dostałam tego co chciałam, oczywiście.
Wzdychając, położyłam się na kanapę. Moje oczy powędrowały w górę na biały sufit i zostały tam na coś co przypominało wieczność.

Nagle mój telefon zaczął dzwonić. Wyciągnęłam go z mojej kieszeni i spojrzałam na ekran. Zamarłam, gdy na ekranie wyświetliło się imię Justina.
Mój telefon wibrował, gdy trzymałam go w swoich dłoniach, o prostu na niego patrząc. Szczerze, naprawdę chciałam z nim porozmawiać. Oczywiście nadal jestem na niego zła, ale muszę z kimś porozmawiać. Z kimś, kto by mnie wysłuchał i zrozumiał. Ale coś nie pozwalało mi odebrać tego telefonu.

Nareszcie, skończył wibrować i zmienił się na pocztę głosową. Położyłam telefon delikatnie na łóżko obok siebie i przebiegłam palcami przez włosy.
Po prostu leżałam tam przez kilka minut, zanim ciekawość wtargnęła do mojego umysłu. Chciałam wiedzieć, co przekazał w swojej wiadomości. Również chciałam usłyszeć jego kojący głos.

Nawet jeżeli ten głos należał do chłopaka, który złamał moje serce, nadal mnie uspokajał.
Powoli podniosłam telefon i wcisnęłam wiadomość głosową.

Przyciskając telefon do mojego ucha, słuchałam.
„Hej, Kayden. Wiem, że prawdopodobnie w tej chwili mnie nienawidzisz i nigdy nie będziesz już chciała ze mną rozmawiać, ale proszę, po prostu odbierz. Musimy porozmawiać. Popełniłem błąd, ale wyjaśnię ci wszystko. Tylko oddzwoń.” Tutaj była krótka przerwa, zanim znów powiedział, „ Kocham cię.” i się rozłączył.

Łzy zebrały się w moich oczach. Rzuciłam telefon na drugi koniec kanapy, wpychając twarz w moje ręce.

Tak bardzo chciałam z nim porozmawiać, po prostu, i usłyszeć co ma do powiedzenia. Ale nie mogę mu już zaufać. I właśnie dlatego, moje serce złamało się na milion kawałeczków.

Ufałam Justinowi, przez całe moje życie całym moim sercem, a teraz to wszystko zniknęło.

Nie mogąc znieść więcej bólu, pobiegłam schodami, trzaskając drzwiami mojej sypialni. Wdrapałam się na moje łóżko, i zaczęłam mocno płakać, zanim zapadłam w głęboki sen.




________________________________________________________________


Hej. :)
Chciałam tylko przypomnieć, że jeśli czytasz, to komentujesz.
naprawdę byłabym wdzięczna, gdyby te osoby które czytają to opowiadanie, skomentowały je. Chociaż jeden malutki znak.... dla mnie znaczyłoby to bardzo wiele. <3
i przepraszam, ale nprwd nie miałam czasu aby przetłumaczyć ten rozdział w tym tygodniu.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ .

sobota, 21 września 2013

Twenty.


Justin:

- Hej, Justin. – powiedział głos zza mnie. Spodziewając się, że to Kayden, odwróciłem się. Niestety, to nie była Kayden. Wyobraźcie sobie, że daleko jej do Kayden.

- Czego chcesz, Kayla? – spytałem ją. Uśmiechnęła się. – Ciebie. – owinęła ramiona wokół mojej szyi, ale szybko ją odepchnąłem.

- Przykro mi. – odpowiedziałem, odwracając się i zatrzaskując szafkę. – No właśnie. To znaczy, nie chciałabym, aby cokolwiek stało się Kayden. – Powiedziała figlarnie. Zmieszany, odwróciłem się.

- O co ci chodzi? – zapytałem. Sprawdzała swoje paznokcie. – Cóż, po prostu chcę od Ciebie jedną niewielką rzecz, ale jeżeli nie zechcesz mi tego dać, obawiam się, że biedna, mała Kayden zostanie zraniona.

Co? Nie, nie pozwolę skrzywdzić Kayden.

- Czego ode mnie chcesz? – spytałem ją, mogąc zrobić wszystko, aby zachować Kayden bezpieczną.

- Pocałunek. – odpowiedziała, patrząc w moje oczy. Westchnąłem. Oczywiste, że chciała mnie pocałować.

- Nie. Nigdy. – zaprotestowałem. – Dobra. W takim razie zgaduję, że mała Kayden dowie się, że jej idealny chłopak uprawiał ze mną seks. – wzruszyła ramionami, zaczynając odbiegać.

Ugh! Nie, nie pozwolę na to.

Niechętnie zatrzymałem Kaylę. – Czekaj. – powiedziałem. Uśmiechając się, odwróciła się w moją stronę.

Bez powiedzenia czegokolwiek, przyciągnąłem ją, ujmując jej twarz i ją całując.

Ale nie czułem niczego. Żadnej rzeczy. Zero motyli, fajerwerków, łaskotania… nic.

Kayla po prostu nie może już sprawić, bym czuł to wszystko. Mam Kayden.

Gdy spróbowałem się odsunąć, Kayla przyciągnęła mnie bliżej i mocniej do jej ciała, trzymając mnie jak więźnia.

Chciałem ją odepchnąć, ale nie mogłem. Szlag, ta dziewczyna jest silna.

- Kayden! – usłyszałem jak ktoś krzyczy. Kayden? Nie, Kayden.

Nagle zdołałem znaleźć w sobie siłę, aby odepchnąć Kaylę, aby w tym samym czasie zobaczyć wybiegającą Kayden i Ryana próbującego ją zatrzymać.

- Kayden, poczekaj! – krzyknąłem, zaczynając biec za nią. Gdy tylko dobiegłem do Ryana, odepchnął mnie i przycisnął do szafek.

Przeklął mnie kilka razy, zanim zaczął. – Jak mogłeś zrobić to Kayden?! – krzyknął na mnie.

- Ryan, daj mi wytłumaczyć! – odkrzyknąłem. Posłał mi wściekłe spojrzenie, ale był cicho.

Wytłumaczyłem mu całą sytuację i mogłem zauważyć, że złość na jego twarzy gaśnie. Puścił moją koszulkę, na której miał morderczy uścisk, i pozwolił mi odsunąć się od szafek.

- Dobra, droga wolna, Justin. Ona myśli, że ją zdradzałeś. – powiedział mi. – Ja po prostu próbowałem ją chronić! – wybuchnąłem.

- Cóż, idź ją poszukać i powiedz jej to. – polecił. Nie tracąc czasu, wycofałem się aby poszukać Kayden.

Przyrzekam, obszedłem całą szkołę, próbując ją znaleźć, zanim doszedłem do wniosku, że była wcześniej w toalecie, albo z powrotem w klasie.

Wściekle, przebiegłem palcami przez włosy.

Ugh! Jestem takim idiotą. Kayla mogła pójść i opowiedzieć Kayden to ohydne, koszmarne kłamstwo. Mógłbym po prostu powiedzieć jej prawdę. Ona mi ufa. Albo ufała…

Oh, Kayden. Tak bardzo mi przykro….





________________________________________________________________________


Oj Justin... naprawiaj teraz....
Ten rozdział był z punktu widzenia Justina, jak z resztą zauważyliście pewnie :) punkty widzenia bohaterów są pisane na przemian, raz Justina, a raz Kayden. :D
 
Nie będę się rozpisywać, tylko poinformuję was, że kolejny rozdział pojawi się prawdopodobnie we wtorek, aby wyjaśnić całą sytuację, bo ten rozdział był tak jakby powtórzeniem poprzedniego. :)
 
Komentujcie i wgl ;3
Hope you enjoy it :D
Do nowego <3

sobota, 14 września 2013

Nineteen.


Kayden:

Westchnęłam, gdy wrzucałam książki do mojej szafki. Czasami po prostu nienawidzę szkoły. Za dużo prac domowych.
- Hej, Kaydie Bear. – powiedział głos dochodzący zza mnie. Odwróciłam się, przeczuwając, że zobaczę Justin’a, ponieważ jest on jedyną osobą, która nazywa mnie Kaydie Bear. Ale nie.

Ryan stał naprzeciwko mnie, uśmiechając się. – Jestem pewna, że Justin uderzyłby cię, gdyby usłyszał, że mnie tak nazywasz. – powiedziałam mu.

Wzruszył ramionami. – Tak długo jak trzymamy to w tajemnicy, nic się ze mną nie stanie. – zaśmiałam się.

- Jeżeli mu nie powiem. – powiedziałam. Jego oczy lekko się rozszerzyły. – Nie, Kayden. – ostrzegł, wskazując na mnie palcem.
- Oh, Justin. – zaśpiewałam, zamykając szafkę i ruszając w dół korytarzem.

- Kayden, nie. Wróć tu. – Ryan powiedział za mną. – Nie. – sprostowałam, odwracając się, aby spojrzeć w jego twarz.

- Kayden. – powiedział, zaczynając biec za mną. Szybko się odwróciłam i zaczęłam biec, głośno się śmiejąc. Mogłam usłyszeć, że Ryan z tyłu też się śmieje.

- Co? Jesteś takim wielkim tchórzem, że boisz się dostać? – zapytałam go, gdy moje nogi przestały się poruszać.

- Gdy to zaczyna się od ciebie, a kończy na Justinie, tak. – szczerze odpowiedział. Punkt dla niego.
Minęłam róg z nim depczącym mi po piętach, teraz wkraczając na nowy korytarz. Darowałam sobie ucieczkę i pozwoliłam mu się złapać, po czym oboje zaczęliśmy się śmiać.

To było zanim Ryan spojrzał za mnie. Jego uśmiech zbladł, i wyglądał na zszokowanego, zakłopotanego, złego i smutnego w tym samym czasie.

Zmarszczyłam brwi i się odwróciłam, natychmiast tego żałując.
 
Moje serce roztrzaskało się na milion kawałków, na obraz przede mną. Na końcu korytarza, stał Justin i Kayla liżąc swoje twarze.

Łzy zebrały się w moich oczach, a całe ciało zaczęło się trząść.
 
Jak on mógł? Myślałam, że zapomnieliśmy o Kayli, i że nie mam się czym martwić.
 
Cóż, Justin, nie zgadzam się.

Nie mogąc znieść tego wstrętnego, łamiącego serce widoku, odwróciłam się i pobiegłam.

- Kayden! – usłyszałam jak głos Ryana woła za mną. Na chwilę stało się cicho, zanim inny, zbyt znany głos zabrzmiał.

- Kayden, poczekaj! – to był Justin.

Nie mogłam się zatrzymać. Przyspieszyłam kroku i pozwoliłam moim nogom zanieść mnie, tam, gdzie chcą iść.

Bo teraz, nic mnie nie obchodziło.


Justin Bieber, mój najlepszy przyjaciel, mój chłopak, osoba, której myślałam, że mogę zaufać bardziej niż komukolwiek innemu w świecie, osoba, która obiecała, że nigdy mnie nie skrzywdzi, właśnie złamała mi serce…




_____________________________________________________________________

No i DRAMA ....
mówiłam, że nie będzie cały czas słodko...
 
Pierwsze, to wiem, że dopiero, ale nie miałam czasu. Szkoła i wgl...
A tak po za tym, to spójrzcie pod ostatni rozdział. 
Brak słów...... :( 
 

wtorek, 3 września 2013

Eighteen.


Justin:

- Justin, postaw mnie, ty kretynie! – Ksyden rozkazała, trzymając się mojego ramienia.
- Kayden, co ci mówiłem na temat mówienia do ludzi po imieniu? – spytałem surowym tonem. – Przepraszam, tato. – powiedziała sarkastycznie, zachichotałem.
Właśnie wtedy, jej mama weszła do kuchni. – Mamusiu, powiedz mu, żeby mnie puścił! - - Kayden powiedziała jak małe dziecko.
Kate westchnęła. – Wszystko z tobą w porządku, Kayden. – powiedziała. – Nie, nie, nie jest. – Kayden ją poprawiła. Uśmiechnąłem się.
- Oh nie, Kayden. Upuszczę cię. – ostrzegłem, udając, że ją puszczam. Wypuściła krzyk, zanim szybko ją złapałem.
Kate zaśmiała się i pokręciła głową.
- Podlec. – powiedziała Kayden, uderzając mnie w plecy. – Strachliwy kot. – odpowiedziałem.
- Kretyn.
- Karzeł.
- Brutal.
- Fra….
- Okay, wystarczy. – przerwała mi Kate. Westchnąłem i odstawiłem Kayden na podłogę. Spojrzała na mnie na co zrobiłem to samo.
- Dobroci, nawet jeśli ze sobą chodzicie, to i tak się kłócicie. – Kate wskazała.
- On zawsze zaczyna. – Kayden powiedziała, wyjmując butelkę wody z lodówki. – Oh, cokolwiek! – krzyknąłem.
- Dobra, wychodzę, zanim znów zaczniecie. – powiedziała Kate, wstając i idąc do salonu.
Kayden spojrzała na mnie. – Czy my za dużo się kłócimy? – zapytała. Wzruszyłem ramionami. – Prawdopodobnie.
Wzięła łyk wody, po czym odstawiła ją na blat.
- Przy okazji, możemy wrócić do sprawy jajek. – powiedziała.
Podniosłem brwi i podszedłem bardzo blisko niej, tak że musiała wyciągnąć głowę, żeby na mnie spojrzeć. – Co zamierzasz zrobić? – zapytałem z uśmiechem.
Zdając sobie sprawę z tego, jakie wrażenie robię na niej, tym, że jestem większy i silniejszy, jęknęła i lekko uderzyła mnie w klatkę piersiową.
- Dlaczego musisz być taki wielki? – zapytała z nadąsaną miną. Zachichotałem i ująłem ją w swoje ramiona, tym razem trzymając ją w ślubny sposób.
- Po to, by cię chronić. – odpowiedziałem, wciąż się uśmiechając. Uśmiechnęła się do mnie i potrząsnęła głową.
- Nie jestem całkowicie bezradna, wiesz o tym. – zaczęła. – Tak, jesteś. – wytknąłem. – Nie jestem! – zaprotestowała. – Jesteś! – odparłem.
- Nie jestem!
- Jesteś!
- Nie jestem!
- Jest…
- O mój Boże, dzieciaki! Już wystarczy! - Kate krzyknęła z salonu. Oboje się zamknęliśmy, a ja ponownie odstawiłem Kayden.
- Naprawdę musimy nad tym popracować. – powiedziała. – Tak. – zgodziłem się.
***
 
Kayden przyszła do mnie i tej nocy spała w moim domu. Leżeliśmy w moim łóżku tylko rozmawiając (zaskakująco bez sprzeczek) gdy mój telefon zawibrował.
Chwyciłem go z szafki nocnej i spojrzałem na niego. Zmarszczyłem brwi, gdy na ekranie pojawił się nie znany numer.
Odblokowując telefon, przeczytałem wiadomość, a Kayden przeczytała ją zza mojego ramienia.


          Tęsknię, kochanie.

To wszystko co mówiła.
- Justin, od kogo to? – spytała Kayden, zmartwionym tonem. Spojrzałem na nią. – Nie wiem, Kayd. Prawdopodobnie ktoś, kto napisał pod zły numer. – odpowiedziałem wzruszając ramionami.
Okay, wiem to, nakłamałem Kayden. Mimo, że był to nieznany numer, wiedziałem, że ta wiadomość jest od Kayli. Ale nie chciałem martwić Kayden. Kayla po prostu próbuje mi zajść za skórę.
- Oh. – to było wszystko, co odpowiedziała Kayden, kładąc głowę na jednej z moich poduszek.
Zmarszczyłem brwi. – Kayd, wszystko w porządku? – zapytałem. Skinęła głową, patrząc na sufit. Ugh. Jest zdenerwowana.
- Kayden, ufasz mi, prawda? – spytałem, sprawiając, że na mnie spojrzała. – Tak. – odpowiedziała, przygryzając wargę.
 Nadal jest zła.
- Więc dlaczego jesteś zdenerwowana? – spytałem. Westchnęła. – Po prostu… co jeśli to Kayla? – zakwestionowała. Niech to szlag.
- Nie martw się o to, Kayd. Jestem pewien, że to nic. Po prostu zapomnijmy o Kayli. – zasugerowałem, przyciągając jej głowę na moją klatkę piersiową i owijając ją moim ramieniem.

Po tym, oboje byliśmy cicho.

Naprawdę mam nadzieję, że Kayla po prostu zostawi nas w spokoju. Jestem taki szczęśliwy z Kayden, i nie chcę aby ktokolwiek to zniszczył.
Nie pozwolę, aby ktokolwiek to zniszczył.

Usłyszałem ciężki oddech i spojrzałem w dół. Kayden zasnęła. Uśmiechnąłem się i pocałowałem czubek jej głowy, zanim sięgnąłem i wyłączyłem lampkę.
- Dobranoc Kayden. – wyszeptałem do niej, gdy ująłem ją mocniej w moich ramionach.




______________________________________________________________________
 
 
Heeej! <3
No i znów ta głupia Kayla.... znowu wtrąca się w ich życie. Niby głupi esemes, a jednak robi swoje.
 
A teraz szkoła... Jeju jak ja jej nienawidzę. Chodzę tam ze względu na to, że muszę mieć jakieś lepsze oceny bo teraz trzecia gim i w ogóle... no i przyjaciółki moje kochane! <3 pewnie tego nie czytają ; p
 
No a jeszcze dzisiaj LOLLY ! Czekacie?? :D
 
No dobra, tak wgl, to jakoś zmieniłam styl pisania i nie wiem czy wam się podoba.
Wcześniej były większe odstępy, więc postanowiłam je zmniejszyć. Podoba się??
 
Niby odstawiłam twittera na bok, ale zawsze informuję o nowych. Możecie też do mnie pisać, to prędzej czy później odczytam ;)
 
Kocham was ! x
 
@Bieburrx

wtorek, 27 sierpnia 2013

Seventeen.

Czytaj notkę pod rozdziałem ! ;)


Kayden:

Nie mogę uwierzyć, że Kayla wróciła. Ugh! Nie rozumiem jej.

Sposób w jaki uśmiechnęła się do Justina i puściła mu oczko… Ugh!

Wiem, że nadal go lubi. Po prostu to wiem. Będzie próbowała go odzyskać, ale wiem, że Justin nie zdradzi, bądź nie zostawi mnie.

Mogę mu zaufać. Prawda?

- Nie mogę uwierzyć, że ona wróciła. – powiedział Justin, zatrzaskując swoją szafkę.

- To oczywiste, że nadal cię lubi. – Ryan zwrócił uwagę.

Justin nazwał go głupkiem, zanim uderzył go w tył głowy. Chaz zaśmiał się, tak samo jak ja.

- Ow! Co do cholery? – Ryan krzyknął, łapiąc się za głowę. – Kayden tu jest. – Justin powiedział, wskazując na mnie.

Uśmiechnęłam się i potrząsnęłam głową. – Justin, jest okay. – zapewniłam go. Westchnął i posłał mi mały uśmiech.

- Tak, to co zamierzasz zrobić? – Chaz zapytał Justina. – Nic. – wzruszył ramionami. – Będę ją po prostu ignorował i udawał, że nigdy nie wróciła. Nie interesuję się nią.

Widzicie? Poeta. Dokładnie tak jak ja i Ryan mówiliśmy.

- Wow, Kayden. Twój chłopak jest po prostu… niesamowity. – Ryan powiedział z udawanym dramatycznym tonem.

Tylko spojrzałam na niego i pokręciłam głową. Justin i Chaz zachichotali.

- Idziesz dziś ze mną na imprezę, co nie? – Justin zapytał. Jęknęłam i rzuciłam się na moje łóżko. – Muszę?

Zachichotał i położył się obok mnie. – Proszę, Kayd? Będzie fajnie. Obiecuję. – naciskał. – Nie wierzę ci. – powiedziałam mu. – Dlaczego nie? – zapytał.

Usiadłam i spojrzałam na niego. – To jest impreza Jake’a Olsen’a. To oznacza, że będzie tam alkohol i idioci. – zaśmiał się i usiadł, zarzucając ramię wokół mnie.

- Okay, co ty na to, jeśli nie będziemy pić alkoholu, i będę pilnował, aby żaden idiota się do ciebie nie zbliżał. – zaproponował. Wywróciłam oczami i pokręciłam głową.

- Proooooszę. – błagał. – Nie, Justin. – zaprotestowałam. – Bardzo proszę z cukrem na wierzchu. – kontynuował.

I w ten sposób, kilka godzin później byliśmy w domu głupiego Jake’a Olsen’a.

Justin praktycznie wciągnął mnie tam mimo woli. Zastanawiam się, czy to nie liczy się jako porwanie…?

Kończyliśmy zbierając po drodze Ryan’a i Chaz’a.

Ja i Justin wyszliśmy przednimi, a oni tylnymi drzwiami samochodu Justina.

Justin objął mnie w talii, gdy Ryan i Chaz szli po mojej drugiej stronie.

W środku, muzyka uderzyła w moje uszy, a właśnie pijane dzieciaki ze szkoły tańczyły jak idioci. Inne dzieciaki gadali, a inni palili. To jest najgorsza część imprezy.

Ryan i Chaz oddalili się, a ja zostałam sama z Justinem.

- Nie jest tak źle, co nie? – zapytał, spoglądając na mnie. Wzniosłam brwi ku niemu. – Nie. Wcale nie. – powiedziałam sarkastycznie.

Uśmiechnął się i pokręcił głową. – Wezmę nam coś do picia. – powiedział, zaczynając iść w stronę kuchni.

- Jeśli to alkohol, to pamiętaj, że mój tata jest gliną. – powiedziałam za nim. Zaśmiał się zanim odszedł.

To oznacza, że zostałam tam w samotności. To było zanim…

- Hej Kayden. Co tam? – wesoły głos zapytał. Spojrzałam w górę, aby zobaczyć dziewczynę o imieniu Taylor. Czasami z nią gadałam. To nie to, że jesteśmy przyjaciółkami, ale jest miła.

- Hej, Taylor. – uśmiechnęłam się. – Proszę, nie mów mi, że przyszłaś tu sama. – powiedziała, posyłając mi fałszywy srogi wyraz twarzy.

Pokręciłam głową. – Nie. Jestem tu z moim chłopakiem, i paczką przyjaciół.

- Spotykasz się z Justinem, prawda? – zapytała. Skinęłam. – Oh, tak ładnie razem wyglądacie. – skomentowała. – Dzięki. – odpowiedziałam.

- Cóż, zgaduję, że zobaczymy się później. – powiedziała, posyłając mi ostatni uśmiech, zanim odeszła.

Samotna… znów.

Od niechcenia rozejrzałam się po pokoju, widząc tylko tych idiotów.

Wówczas, napotkałam znajomą twarz. Kayla. Świetnie, co ona tu robi?

Napotkała moje spojrzenie i posłała mi okropny uśmiech. Wywróciłam oczami i spojrzałam gdzie indziej.

Nie łapię tego. Udaję taką słodką. Byłyśmy przyjaciółkami, zanim ona i Justin zerwali.

- Cóż, Hej, kochanie. – ohydny, znajomy głos wybełkotał. Spojrzałam w górę i znalazłam oczywiście pijanego Derrick’a. Nie dobrze.

- Odwal się ode mnie, Derrick. – wysyczałam do niego. – Ooooh, ktoś jest dziś zadziorny. – powiedział, łapiąc mnie i trzymając mnie blisko. – Lubię to. – jego gorący oddech śmierdział alkoholem, przyprawiając mnie o wymioty.

Biłam się z jego uściskiem, ale on był ode mnie o wiele silniejszy. – Derrick, pozwól mi odejść. – rozkazałam, próbując go odepchnąć.

Nie odpowiedział. Zamiast tego, rzucił mnie na pobliską ścianę, i przycisnął do niej.

Wyrywałam się, gdy on zaczął się obniżać. Ale zanim jego usta dosięgły moich, został forsownie odepchnięty, upadając na podłogę.

Wypuściłam westchnienie ulgi.

Spoglądając w górę, zobaczyłam Justina przypinającego Derrick’a do podłogi, i uderzającego go kilka razy. Derrick próbował mu oddać, ale Justin był zbyt wściekły.

Nie lubię gdy Justin jest taki jak teraz. To przypomniało mi mój sen, jaki miałam o nim.

Justin był teraz na nim. Justin wycelował w niego ostatnie uderzenie, zanim został odepchnięty z dala od Derrick’a przez Ryan’a i Chaz’a.

Twarz Derrick’a wyglądała jakby była uderzona przez ciężarówkę. Ha! To go przekona, aby więcej się do mnie nie zbliżał.

Nadal uważałam, że Justin wymknął się lekko spod kontroli.

Ryan i Chaz trzymali Justina, gdy dwoje z przyjaciół Derrick’a pomagało mu wstać.

Każdy w pokoju się gapił.

- Nie zbliżaj się do niej! Nie waż się jej jeszcze raz dotknąć. – Justin krzyczał na Derrick’a.

Derrick wyglądał na przerażonego. Szybko wybiegł przez drzwi, zanim cokolwiek innego mogło się stać.

Ryan i Chaz powoli uspokajali Justina. Nawiązaliśmy kontakt wzrokowy, a złość była widoczna na jego twarzy.

Pomału, wszyscy wracali do tańca i picia, i rozmów.

Justin powoli zbliżył się do mnie, jakby bał się, że mogłabym go wychłostać.

- Nic ci nie jest Kayden? – zapytał, z troską na twarzy i w głosie. Skinęłam, spoglądając w dół.

Powoli i delikatnie zamknął mnie w swoich ramionach i trzymał mnie.

Szczerze, nie wiedziałam jak się czułam po tym wydarzeniu. Chodzi mi o to, że jestem wdzięczna, że się pojawił i odepchnął Derrick’a ode mnie, ale myślę, że bicie go tak, jak to zrobił, było lekką przesadą. Byłam tym zaniepokojona.

Odsunęliśmy się od siebie, a on złapał mój podbródek, podnosząc moją głowę do góry. – Przepraszam. Ja tylko… nie chcę aby inni chłopacy cię tak dotykali. – przeprosił. Oblizałam usta i skinęłam, rozumiejąc.

Wróciliśmy do imprezy, zapominając o tym, co właśnie się stało. Justin został przy mnie przez resztę nocy.

Kayla próbowała zbliżyć się do Justina kilka razy, ale on ją po prostu odpychał. Mój Justy. :)

Ostatecznie, Justin, Ryan, Chaz i ja opuściliśmy imprezę. Było około 11:30.

Normalnie, moja mama nakrzyczałaby na mnie, za bycie poza domem o tak późnej porze, ale ufa Justinowi, Ryanowi i Chazowi, którzy byli ze mną. Wiedziała, że oni na mnie uważają i zawsze mnie chronią.

Po odstawieniu Tweedle’go Dee i Tweedle’go Dumb, Justin podjechał pod dom mojej mamy.

Zaparkował samochód, i zwrócił się w moją stronę. – Nie jesteś na mnie zła za wcześniej, co nie? – zapytał. Zgaduję, że mówił o niewielkim incydencie z Derrick’iem.

Westchnęłam. – Nie. Po prostu mnie broniłeś. W bardzo gwałtowny sposób. – wymamrotałam ostatnią część. Uśmiechnął się. – Przepraszam. – Ponownie przeprosił.

- W porządku, Justin. – zapewniłam go, przysuwając się i całując go w policzek.

Gdy się odsunęłam, złapał mnie w talii i przyciągnął mnie z powrotem do siebie, tak, że nasze twarze były tylko centymetry od siebie.

- Przegapiłeś coś, dzieciaku. – zaśmiał się, zanim złączył nasze usta. Uśmiechnęłam się przez pocałunek.

Po około minucie, odsunęłam się.

- Zobaczymy się jutro. – powiedziałam do niego. – Okay. Dobranoc. – delikatnie się do mnie uśmiechnął.

Otworzyłam drzwi i wysiadłam. Justin uruchomił swój samochód i wyjechał z mojego podjazdu, przejeżdżając przez ulicę, do jego domu.

Gdy byłam już w moim domu, delikatnie zamknęłam za sobą drzwi, opierając się o nie. Nie zrobiłam nic innego, oprócz uśmiechnięcia się.

Myślę, że zakochałam się w Justinie.





__________________________________________________________________

 
Hej :)
 
1. Nie zdziwię się, jeśli znienawidzicie mnie za to co wam powiem, ale... to opowiadanie ma ponad 65 rozdziałów. Ale to nie wszystko, bo niedawno pojawiła się druga część ! :D 


I możecie mnie teraz hejtować, w taki sposób "Jest aż tyle rozdziałów a ty dodajesz jeden na tydzień?! " . Naprawdę nie zdziwiłabym się gdybym zobaczyła coś takiego ; p
Ale tak czy owak, postaram się dodawać jakieś dwa rozdziały w tygodniu (jeśli mi się uda) .

2. Chciałam wam naprawdę cholernie podziękować za ponad 3 tys. wyświetleń !!!! <3
Nawet nie wiecie jak was kocham ;3

3. komentujcie, odwiedzajcie, czytajcie.... no może nie w takiej kolejności, ale wiecie o co mi chodzi ;)

 
@Bieburrx