Justin:
- Hej,
Kaydie Bear. – przywitałem Kayden, używając jednego z wielu moich przezwisk dla
niej.
Zarzuciłem
ramiona wokół niej i pocałowałem jej skroń. – Hej. – odpowiedziała z
westchnieniem. Rzuciłem jej spojrzenie.
- Nie
wyglądasz jakbyś się cieszyła na mój widok. – zwróciłem uwagę. – Oh,
przepraszam. Jestem zmęczona. – odpowiedziała. Uśmiechnąłem się i kiwnąłem
głową.
- Hey
Kayden. – odezwał się znajomy głos. Oboje odwróciliśmy głowy, aby zobaczyć
twarz szkolnego kretyna numer jeden, gracza, najlepszego pod każdym względem,
Derrick’a.
Podszedł do
nas, na co ja automatycznie przyciągnąłem Kayden bliżej siebie.
- Hej,
kochanie. Co tam? – zapytał, pochylając się w stronę szafek.
Rozmawiał z
nami dosłownie dwie sekundy, a ja już miałem ochotę go uderzyć.
- Czego
chcesz, Derrick? – Kayden spytała energicznym tonem. – Ciebie. – odpowiedział z
uśmieszkiem. Zacisnąłem szczękę, gdy złość coraz bardziej we mnie narastała.
- To smutne,
bo jesteś ostatnią osobą, którą chcę. – odpowiedziała. Moja dziewczynka.
- W
porządku, kotku. Lubię takie niegrzeczne. – uśmiechnął się. Odruchowo
podszedłem bliżej, tak, że byłem z nim twarzą w twarz. Byłem jakby o cal wyższy
od niego.
- Myślę, że
powinieneś już iść. – warknąłem. – Ooh. Kayden, muszę powiedzieć, że twój chłopak
jest trochę nadopiekuńczy. – powiedział Derrick. – Oh zamknij się, Derrick.-
warknęła Kayden.
- Cokolwiek.
– mruknął. Zanim odszedł, zatrzymał się i wyszeptał do mojego ucha. – Zdobędę
ją, Justin. Tylko patrz.
Słysząc te
słowa, nie mogłem zrobić nic innego. Odwróciłem się do niego i mocno uderzyłem
go w nos.
Kątem oka
zobaczyłem, że Kayden lekko odskoczyła w bok.
- Nie
zbliżaj się do niej. Nie chcę widzieć cię kiedykolwiek blisko niej. – warknąłem
prosto w jego twarz. Powstrzymałem uśmieszek, gdy zobaczyłem że jego nos
krwawi.
Rzucił mi
spojrzenie, zanim uciekł.
Odwróciłem
się do Kayden. W spojrzeniu miała cień strachu. Chyba nigdy nie widziała mnie
takiego jak teraz.
Westchnąłem
i podszedłem do niej, delikatnie wtulając ją w moje ramiona. Ułożyła głowę na
moim ramieniu, gdy ją obejmowałem.
Po chwili,
lekko się od niej odsunąłem i spojrzałem w jej oczy. – Kayden, obiecaj mi, że
powiesz mi o tym, jeżeli kiedykolwiek, znów cię zaczepi, lub dotknie. –
nakazałem surowo. Skinęła. – Obiecuję.
Oblizałem
usta i delikatnie pieściłem jej twarz.
Przyrzekam, że jeżeli Derrick ją zrani, będę bił go do utraty
przytomności. Może nawet dłużej.
Ja i Kayden
przeszliśmy przez frontowe drzwi, rzucając torby na podłogę.
Jak zwykle
jej taty nie było w domu.
Poszliśmy do
kuchni. Usiadłem na blacie, gdy Kayden wyjmowała karton mleka z lodówki.
- Cholera,
nie mogę go zrozumieć. – powiedziała, po czym nalała sobie trochę mleka do
szklanki. Oczywiście mówiła o Derrick’u. – Wiem, ja też. – odpowiedziałem.
Wzięła kilka
łyków, zanim spojrzała na mnie. – Co? – spytała. – Nic. Chyba nigdy nie
widziałam, żebyś zachowywał się tak, jak wtedy. – powiedziała, odnosząc się do
mojej napaści na Derrick’a.
- Cóż, nie
mogłem pozwolić mu mówić tak o mojej małej Kayden Gator. – powiedziałem,
sadzając ją sobie na kolana.
Owinęła
ramiona wokół mojej szyi, podczas gdy ja objąłem ją ramieniem w talii.
- Co do
ciebie powiedział, zanim go uderzyłeś? – spytała. – Nic. – wzruszyłem
ramionami. Ugh, nienawidzę jej okłamywać.
- Justin,
proszę. Powiedz mi. – błagała.
Westchnąłem
i spojrzałem na nią. – Powiedział, że cię zdobędzie. – lekkie przerażenie
pojawiło się na jej twarzy. – Nie martw się, Kayd. Nigdy nie pozwolę mu cię
dotknąć. – zapewniłem ją. – Poza tym, zawsze masz Ryan’a i Chaz’a. Z nami
trzema, Derrick nie będzie w stanie nawet na ciebie spojrzeć. – dodałem.
Lekko się
zaśmiała. Oh, ten słodki mały śmiech.
- Nie wiem,
Justin. Całkowicie ci ufam, ale czy naprawdę możemy polegać na Ryan’ie i
Chaz’ie? – zakwestionowała.
Zachichotałem
i wstałem, podnosząc ją ze sobą w ślubnym stylu.
Zabrałem ją
do salonu i położyłem na kanapę. Uniosłem się nad nią i spojrzałem jej w oczy,
kładąc ręce po obu stronach jej głowy.
- Nie
przejmuj się. Zawsze będziesz miała mnie. – powiedziałem jej. – Oh, szczęśliwa
ja. – powiedziała sarkastycznie.
Uniosłem na
nią brwi i przeniosłem swoje palce na jej brzuch.
Jej oczy się
rozszerzyły, rozumiejąc, że mam zamiar zacząć ją łaskotać. – Nie, nie, nie,
nie, nie, Justin. – jęknęła, odpychając
moje ręce. Zaśmiałem się z niej. – Dlaczego nie? – spytałem.
Przygryzła
wargę, sprawiając, że chciałem ją pocałować właśnie teraz i tutaj.
Oh, przestań
Justin!
- Bo mnie
kochasz. – powiedziała słodko, jak małe dziecko. Zaśmiałem się i obniżyłem
twarz, całując jej policzek.
Zaśmiała się
i odepchnęła mnie. Gdy to zrobiła, nasze twarze były oddalone od siebie,
dosłownie o cale. Jak tego poranka.
Jak tego
poranka, gdy pragnąłem ją pocałować. Ale tym razem, pragnienie było o wiele
silniejsze.
Spojrzałem
na jej usta, po czym z powrotem w jej oczy i powoli zacząłem się obniżać. Nie
zatrzymywała mnie. Co to znaczyło?
Zamknąłem
oczy, gdy nasze usta lekko zetknęły się ze sobą.
Nareszcie
zaczęły ze sobą współgrać. Niesamowite uczucie eksplodowało w moim brzuchu,
doprowadzając mnie do szału.
Pocałowałem
ją mocno, ale delikatnie.
Nie mogłem w
to uwierzyć.
Całowałem
Kayden Blake, moją najlepszą przyjaciółkę.
***
No i jak wam się podoba? :D
komentujcie ;)
Dziękuję za ponad 500 wyświetleń <3
I "Just Getting Started" xd , and it means so much to me :3
Hahha :D
Jeżeli chcesz być informowana, pisz w komencie;)
Enjoy ! x
Świetne tłumaczenie świetnego ff. ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny.
fajne =)
OdpowiedzUsuńuwielbiam to :D
OdpowiedzUsuńjejku jejku jejku jak się jaram *.*
OdpowiedzUsuń