wtorek, 16 lipca 2013

Eight.


Justin:

- Hej, Kaydie Bear. – przywitałem Kayden, używając jednego z wielu moich przezwisk dla niej.

Zarzuciłem ramiona wokół niej i pocałowałem jej skroń. – Hej. – odpowiedziała z westchnieniem. Rzuciłem jej spojrzenie.

- Nie wyglądasz jakbyś się cieszyła na mój widok. – zwróciłem uwagę. – Oh, przepraszam. Jestem zmęczona. – odpowiedziała. Uśmiechnąłem się i kiwnąłem głową.

- Hey Kayden. – odezwał się znajomy głos. Oboje odwróciliśmy głowy, aby zobaczyć twarz szkolnego kretyna numer jeden, gracza, najlepszego pod każdym względem, Derrick’a.

Podszedł do nas, na co ja automatycznie przyciągnąłem Kayden bliżej siebie.

- Hej, kochanie. Co tam? – zapytał, pochylając się w stronę szafek.

Rozmawiał z nami dosłownie dwie sekundy, a ja już miałem ochotę go uderzyć.

- Czego chcesz, Derrick? – Kayden spytała energicznym tonem. – Ciebie. – odpowiedział z uśmieszkiem. Zacisnąłem szczękę, gdy złość coraz bardziej we mnie narastała.

- To smutne, bo jesteś ostatnią osobą, którą chcę. – odpowiedziała. Moja dziewczynka.

- W porządku, kotku. Lubię takie niegrzeczne. – uśmiechnął się. Odruchowo podszedłem bliżej, tak, że byłem z nim twarzą w twarz. Byłem jakby o cal wyższy od niego.

- Myślę, że powinieneś już iść. – warknąłem. – Ooh. Kayden, muszę powiedzieć, że twój chłopak jest trochę nadopiekuńczy. – powiedział Derrick. – Oh zamknij się, Derrick.- warknęła Kayden.

- Cokolwiek. – mruknął. Zanim odszedł, zatrzymał się i wyszeptał do mojego ucha. – Zdobędę ją, Justin. Tylko patrz.

Słysząc te słowa, nie mogłem zrobić nic innego. Odwróciłem się do niego i mocno uderzyłem go w nos.

Kątem oka zobaczyłem, że Kayden lekko odskoczyła w bok.

- Nie zbliżaj się do niej. Nie chcę widzieć cię kiedykolwiek blisko niej. – warknąłem prosto w jego twarz. Powstrzymałem uśmieszek, gdy zobaczyłem że jego nos krwawi.

Rzucił mi spojrzenie, zanim uciekł.

Odwróciłem się do Kayden. W spojrzeniu miała cień strachu. Chyba nigdy nie widziała mnie takiego jak teraz.

Westchnąłem i podszedłem do niej, delikatnie wtulając ją w moje ramiona. Ułożyła głowę na moim ramieniu, gdy ją obejmowałem.

Po chwili, lekko się od niej odsunąłem i spojrzałem w jej oczy. – Kayden, obiecaj mi, że powiesz mi o tym, jeżeli kiedykolwiek, znów cię zaczepi, lub dotknie. – nakazałem surowo. Skinęła. – Obiecuję.

Oblizałem usta i delikatnie pieściłem jej twarz.

Przyrzekam, że jeżeli Derrick ją zrani, będę bił go do utraty przytomności. Może nawet dłużej.

Ja i Kayden przeszliśmy przez frontowe drzwi, rzucając torby na podłogę.

Jak zwykle jej taty nie było w domu.

Poszliśmy do kuchni. Usiadłem na blacie, gdy Kayden wyjmowała karton mleka z lodówki.

- Cholera, nie mogę go zrozumieć. – powiedziała, po czym nalała sobie trochę mleka do szklanki. Oczywiście mówiła o Derrick’u. – Wiem, ja też. – odpowiedziałem.

Wzięła kilka łyków, zanim spojrzała na mnie. – Co? – spytała. – Nic. Chyba nigdy nie widziałam, żebyś zachowywał się tak, jak wtedy. – powiedziała, odnosząc się do mojej napaści na Derrick’a.

- Cóż, nie mogłem pozwolić mu mówić tak o mojej małej Kayden Gator. – powiedziałem, sadzając ją sobie na kolana.

Owinęła ramiona wokół mojej szyi, podczas gdy ja objąłem ją ramieniem w talii.

- Co do ciebie powiedział, zanim go uderzyłeś? – spytała. – Nic. – wzruszyłem ramionami. Ugh, nienawidzę jej okłamywać.

- Justin, proszę. Powiedz mi. – błagała.

Westchnąłem i spojrzałem na nią. – Powiedział, że cię zdobędzie. – lekkie przerażenie pojawiło się na jej twarzy. – Nie martw się, Kayd. Nigdy nie pozwolę mu cię dotknąć. – zapewniłem ją. – Poza tym, zawsze masz Ryan’a i Chaz’a. Z nami trzema, Derrick nie będzie w stanie nawet na ciebie spojrzeć. – dodałem.

Lekko się zaśmiała. Oh, ten słodki mały śmiech.

- Nie wiem, Justin. Całkowicie ci ufam, ale czy naprawdę możemy polegać na Ryan’ie i Chaz’ie? – zakwestionowała.

Zachichotałem i wstałem, podnosząc ją ze sobą w ślubnym stylu.

Zabrałem ją do salonu i położyłem na kanapę. Uniosłem się nad nią i spojrzałem jej w oczy, kładąc ręce po obu stronach jej głowy.

- Nie przejmuj się. Zawsze będziesz miała mnie. – powiedziałem jej. – Oh, szczęśliwa ja. – powiedziała sarkastycznie.

Uniosłem na nią brwi i przeniosłem swoje palce na jej brzuch.

Jej oczy się rozszerzyły, rozumiejąc, że mam zamiar zacząć ją łaskotać. – Nie, nie, nie, nie, nie,  Justin. – jęknęła, odpychając moje ręce. Zaśmiałem się z niej. – Dlaczego nie? – spytałem.

Przygryzła wargę, sprawiając, że chciałem ją pocałować właśnie teraz i tutaj.

Oh, przestań Justin!

- Bo mnie kochasz. – powiedziała słodko, jak małe dziecko. Zaśmiałem się i obniżyłem twarz, całując jej policzek.

Zaśmiała się i odepchnęła mnie. Gdy to zrobiła, nasze twarze były oddalone od siebie, dosłownie o cale. Jak tego poranka.

Jak tego poranka, gdy pragnąłem ją pocałować. Ale tym razem, pragnienie było o wiele silniejsze.

Spojrzałem na jej usta, po czym z powrotem w jej oczy i powoli zacząłem się obniżać. Nie zatrzymywała mnie. Co to znaczyło?

Zamknąłem oczy, gdy nasze usta lekko zetknęły się ze sobą.

Nareszcie zaczęły ze sobą współgrać. Niesamowite uczucie eksplodowało w moim brzuchu, doprowadzając mnie do szału.

Pocałowałem ją mocno, ale delikatnie.

Nie mogłem w to uwierzyć.

Całowałem Kayden Blake, moją najlepszą przyjaciółkę.
 
 
 
***
No i jak wam się podoba? :D
komentujcie ;)
Dziękuję za ponad 500 wyświetleń <3
I "Just Getting Started" xd , and it means so much to me :3
Hahha :D
Jeżeli chcesz być informowana, pisz w komencie;)
Enjoy ! x

4 komentarze: