czwartek, 10 października 2013

Twenty two.


Justin:

Biorąc głęboki oddech, wyszedłem z samochodu i zatrzasnąłem drzwi. Spojrzałem na dom taty Kayden, mając nadzieję, że jest w środku.
Tęskniłem za nią TAK bardzo. Nie chciała ze mną rozmawiać i w ogóle, a Ryan i Chaz trzymali mnie od niej z daleka w szkole.

Chociaż Ryan znał całą historię, nie chciał powiedzieć Kayden prawdy, ponieważ „muszę sam to odkręcić”.
Wiem, że brałem na siebie ryzyko, przychodząc do jej domu i rozmawiając z nią, ale nie mogłem tego dłużej znieść. Potrzebowałem jej z powrotem.

Podchodząc do jej drzwi, myślałem o tym co miałbym powiedzieć. I nie wyszedłbym zanim by mnie nie wysłuchała.
Wszedłem na ganek i zapukałem do drzwi.

Zajęło to chwilę, ale nareszcie usłyszałem kroki, miałem nadzieję, że Kayden, zbliżające się do drzwi.
Wziąłem jeszcze jeden wdech, zanim drzwi otworzyły się, ukazując jej piękną twarz i przepiękne oczy.

Gdy spojrzała na mnie, wyglądała na zszokowaną i bardziej…wystraszoną. Jakby nie chciała mnie zobaczyć. Cóż, to przykre.
- Kayden…

- Odejdź, Justin. – uprzedziła mnie. – Nie. Nie wyjdę, dopóki mnie nie wysłuchasz. – zaprotestowałem, właśnie wchodząc do środka, i sprawiając, że się cofnęła.
- Justin, proszę. Po prostu wyjdź. – błagała delikatnym tonem. – Nie, Kayden. Proszę, wysłuchaj mnie. – odpowiedziałem, robiąc krok w jej stronę.

- Nie, Justin! – zaskakująco krzyknęła, cofając się. – Nie będę słuchać słów wychodzących z twoich ust, ponieważ to wszystko kłamstwo!
Spojrzałem na nią w ostrożny sposób. – Kayden, kochanie, to nie kłamstwo. Kocham cię…

- To nie prawda! – wtrąciła. – Kayden, przestań. – rozkazałem, chcąc dotknąć ją uspokajająco.

- Nie dotykaj mnie! – krzyknęła, odsuwając się ode mnie. – Kayden, po prostu mnie wysłuchaj! – odkrzyknąłem, denerwując się.
Łzy napłynęły do jej oczu i spojrzała w dół. – Nie mogę. – wyszeptała. Zmarszczyłem brwi. – Dlaczego nie? – spytałem ją, biorąc mały krok w jej stronę.

Łza wypłynęła z jej oka i spadła na dywan. – Ponieważ ci nie ufam. – odpowiedziała, ponownie na mnie spoglądając.
Te słowa złamały mi serce. Moja najlepsza przyjaciółka nie ufała mi. I to wszystko moja wina.

- Kayden, ja… - zacząłem, ale znów mi przerwano.
- Wiesz jakie to uczucie, nie być w stanie ufać jedynej osobie, na której myślałeś, że zawsze będziesz mógł polegać? – zapytała, kolejna łza spłynęła po jej policzku.

- Kayd, możesz mi ufać. – powiedziałem jej. – Nie, nie mogę. Zdradziłeś mnie. – zaprzeczyła.
- Kayden, to jest to, co chcę ci powiedzieć. Nie zdradziłem cię. – wyglądała, jakby trochę wyszła z siebie, ale pozostała cicho, więc kontynuowałem.

- Spójrz, Kayla przyszła do mnie i zastraszyła, że jeśli jej nie pocałuję, będzie chodziła dookoła, mówiąc wszystkim, że cię zdradziłem i uprawiałem z nią seks. Nie chciałem, aby to się stało, więc ją pocałowałem, ale przyrzekam, to nic nie znaczyło.
- Justin, ufałam ci. Mogła powiedzieć to wszystkim, a ty mogłeś powiedzieć mi prawdę. Uwierzyłabym ci. –powiedziała.

- Wiem. Ale nie pomyślałem o tym, zanim było za późno. – powiedziałem jej.
Spojrzała gdzieś za mnie, z rękami skrzyżowanymi na piersiach.

Westchnąłem i podszedłem do niej, uwalniając jej ramiona i przytulając ją. Nie odpowiedziała na ten gest.
- Kayd, tak bardzo przepraszam. Tak bardzo cię kocham i nie chcę cię już nigdy skrzywdzić. Zabijało mnie to, że nie rozmawiałaś ze mną i nie mogłem spać. – powiedziałem, patrząc głęboko w jej oczy.

To wszystko było prawdą. Ale czy mi uwierzy?

- Proszę, Kayd. Wybacz mi. – błagałem, zniżając się i całując jej czoło.
Odsunąłem się, a ona spojrzała na mnie, wyglądając jakby była pogrążona w myślach. – J-ja nie wiem. – powiedziała, spoglądając w dół.

Mogłem powiedzieć, że chciała zacząć płakać jeszcze raz, więc owinąłem ramiona wokół niej i trzymałem ją mocno. Pocałowałem ją w czubek głowy, gdy położyła ręce na mój tors.
- Kocham cię, Kayd. Wiesz, że nigdy bym cię nie zdradził. – wymamrotałem w jej włosy.

Zabrała głowę z mojej klatki, a jej oczy podniosły się, aby spotkać moje.  Nadal nie mogłem jej puścić. Nie byłem pewny, czy kiedykolwiek znów pozwolę jej odejść.
- Wie-wierzę ci, Justin. – wyjąkała. Szeroko się uśmiechnąłem i instynktownie pocałowałem ją namiętnie w usta.
 Oboje uśmiechnęliśmy się przez pocałunek, a jej ramiona owinęły się dookoła mojej szyi.

Nie mogłem uwierzyć, że nareszcie miałem z powrotem moją Kayden.

Tak, zdecydowanie nigdy nie pozwolę jej odejść.



______________________________________________________________

 
DZIĘKUJĘ WAM !!!
 
Za wszystko. Za tyle wyświetleń, za ponad 50 wyświetleń każdego dnia, i wgl. :)
Kocham was, i cieszę się, że czytacie tego bloga, chociaż ostatnio go zaniedbuję, i przyznaję się do tego bez bicia.
Dziękuję.
 
Mam nadzieję, że nie ubędzie was przez najbliższy czas, i że jednak trochę przybędzie. <3
 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ !
<33