niedziela, 29 grudnia 2013

Twenty Six.

Notka pod rozdziałem !!! :D


Justin:

Kayden potrzebowała kilku rzeczy z domu jej taty, ale nie chciała iść, aby nie musiała oglądać twarzy Nicholasa.

Będąc miłym chłopakiem, którym oczywiście jestem, zaoferowałem się, aby pójść  po jej rzeczy, ale nalegała, że nie powinienem. Natomiast ja upierałem się, że powinienem.

Skończyłem wygrywając niewielką sprzeczkę i pojechałem do Nicholasa.

Podszedłem do jego drzwi i zapukałem. To było, jakby nazwali to moi przyjaciele, niezręczną sytuacją.

W kilka sekund, Nicholas ukazał się przede mną, oczywiście zaskoczony, widząc mnie w jego domu po tym, co ostatnio się stało.

- Justin, co ty tutaj robisz? – zapytał. – Nie pochlebiaj sobie, po prostu zabieram kilka rzeczy dla Kayden. – odpowiedziałem mu wrednie.

Wiem, naprawdę nie jestem takim typem chłopaka, ale nikt nie krzywdzi mojej Kayden.

- Oh, um, oczywiście. Wejdź. – powiedział, odsuwając się w głąb pomieszczenia, pozwalając mi wejść. Wykonałem wąską linię do schodów, próbując uniknąć niewygodnej rozmowy z Nicholasem.

W pokoju Kayden szybko wziąłem jej torbę i wrzuciłem tam to, czego potrzebowała. Właśnie wtedy zauważyłem zdjęcie, którego nigdy wcześniej nie widziałem na jej szafce nocnej.

Marszcząc brwi, podszedłem do niego i ostrożnie podniosłem.

Na zdjęciu byłem ja i ona, około rok temu. Trzymałem ją w górze, a ona głośno się śmiała. Miałem ogromny uśmiech na twarzy, gdy patrzyłem w dół na nią. Pamiętam to, to było z jej 17-tych urodzin, oczywiście dzień po moich.

- Naprawdę się cieszę, że macie siebie. – powiedział głos zza mnie. Odwróciłem się, aby zobaczyć Nicholasa opierającego się o futrynę drzwi i patrzącego na mnie.

- Słucham? – zapytałem. – Cieszę się, że macie siebie. Kayden potrzebuje kogoś takiego jak ty, aby mógł ją chronić. Zwłaszcza od… Ona naprawdę nie chce mnie w pobliżu jej. – powiedział, smucąc się przy ostatniej części.

Szczerze, czułem się jakby źle za niego. Chodzi mi o to, że jego własna córka go nienawidzi.

- Yeah. – to było wszystko co odpowiedziałem. Włożyłem zdjęcie do torby Kayden, myśląc, że prawdopodobnie będzie chciała mieć je przy sobie.

Moje oczy szybko prześledziły pokój za czymś, czego może potrzebować, ale niczego nie zauważyłem.

Zacząłem wychodzić, ale Nicholas mnie zatrzymał. – Justin?

Niechętnie odwróciłem się do niego. Mam na myśli, że to jest właśnie to, czego starałem się uniknąć.

- Chcę abyś wiedział, że przestałem spotykać się z Katherine. Oboje zgodziliśmy się, że tak będzie lepiej. – powiedział mi.

- Więc? To nie cofnie tego, co zrobiłeś. Zraniłeś Kayden i Kate tylko po to, żebyś był szczęśliwy. Co za facet robi coś takiego dla swojej rodziny? – warknąłem na niego.

Westchnął. – Okropny. – stwierdził, spoglądając w dół w zawstydzeniu. Musiałem się z nim zgodzić w tej kwestii. Chociaż, czułem się gorzej przez tego faceta. Wetchnąłem.

- Spójrz, Nick. Wiem, że czujesz się źle z powodu tego, co się stało, ale jeśli chcesz Kayden z powrotem, musisz na to zapracować. Musisz jej udowodnić, że możesz być takim ojcem za jakiego zawsze cię uznawała. – powiedziałem mu.

- Kiedy stałeś się takim ekspertem do spraw kobiet? – zapytał z lekkim uśmiechem.

- Dzieliłem z Kayden całe życie. Nauczyłem się kilku rzeczy. – odpowiedziałem, również z uśmiechem.

Uśmiechnął się i wtedy uświadomiłem sobie, że byłem dla niego trochę miły. Powinienem być zdany na wolę Kayden.

- Cóż, myślę, że muszę już wracać do Kayden. – powiedziałem, znów stając się poważnym.

Skinął, a ja zacząłem kierować się w stronę drzwi. Prawie przekroczyłem korytarz, gdy znów się do mnie odezwał.

Odwróciłem się, a on miał smutny wyraz twarzy.

- Mógłbyś po prostu… powiedzieć Kayden, że przepraszam. Za wszystko? – zapytał. Wyglądał na tak smutnego i zdenerwowanego.

Skinąłem, a on posłał mi delikatny uśmiech. Szybko wyszedłem, zanim mógł powiedzieć coś jeszcze.

***

- Kayden, wróciłem! – krzyknąłem, gdy tylko wszedłem do domu.

Usłyszałem kroki dochodzące z salonu i w ciągu kilku sekund, moja piękna Kayden wyszła naprzeciw mnie.

- Yay! Dziękuję! – krzyknęła. Wzięła torbę, a później wdrapała się na palce i dała mi szybkiego całusa w usta.

Zaczęła się oddalać, ale szybko przyciągnąłem ją z powrotem. – Whoa, whoa. To wszystko co dostanę? – spytałem, odnosząc się do krótkiego pocałunku, który mi dała.

- Oh, racja, przepraszam. – powiedziała, podnosząc moją dłoń i przybijając mi piątkę. Jej szczera twarz mówiła mi, że ze mnie nie żartuje.

- Serio, Kayden? – spytałem ją, unosząc brwi. Rzuciła mi zdziwione spojrzenie. Wtedy rzeczywistość odsłoniła jej możliwości.

- Oh, prawda. – zawołała. – Jesteś najlepszy. Kocham cię. – pocałowała mnie tym razem w policzek, zanim zaczęła kierować się w  stronę schodów.

Wywróciłem oczami. – Dobra, to to. – powiedziałem, szybko łapiąc jej sylwetkę i popychając ją na ścianę.

Przycisnąłem swoje usta do jej, na co ona instynktownie uśmiechnęła się przez pocałunek.

Facet, ona jest takim małym żartownisiem.

Wkrótce oboje się odsunęliśmy, a ona się śmiała.

- Nienawidzę cię. – powiedziałem jej, gdy się uśmiechała.

- Mm-hm. – odpowiedziała z nieprzekonanym tonem. Odsunęła się ode mnie i zaczęła iść na górę.

Zachichotałem i potrząsnąłem głową, podążając za nią.

Bosz, ona jest czasami jak ból. Ale i tak ją kocham.



_________________________________________________________________

Awww.... jaka fajna końcówka *-*

A tak w ogóle, to DZIĘKUJĘ ZA PONAD 10K. WYŚWIETLEŃ !!!!!! KOCHAM WAS!!!
Widziałam, że wczoraj byliście zainteresowani tym blogiem, bo było jakoś 200 wyśw. więc dziś dodaję nowy rozdział, czyli tak jak teraz zamierzam to prowadzić - systematycznie.
Trzymajcie mnie za słowo i jak coś to hejty, żebym się podpasowała. Kocham! <3

To tak z innej beczki.... KARMA !!!!! kocham to imię! <3 ten pieseczek jest taki słodki :D miejmy nadzieję, że przetrwa u boku Justina przez bardzo długi czas. Potrzebuje kogoś do przytulania <3 Tuts chyba też jest szczęśliwa. :)

Jeśli czytasz, to SKOMENTUJ!!! <3
 
@Bieburrx

niedziela, 22 grudnia 2013

Twenty five.


Kayden:

Moje oczy powoli zaczęły się otwierać, gdy słońce przedostawało się przez okno do mojego pokoju. Nie mogłam zrobić nic innego jak tylko się uśmiechnąć, widząc prześliczny dzień na zewnątrz.

Wspomnienia z wczoraj wróciły do mnie, a mój uśmiech zbladł.

Odwróciłam głowę w inną stronę i znalazłam Justina właśnie patrzącego na mnie z uśmiechem na twarzy.

- Co? – zapytałam go. – Nic. Jesteś po prostu urocza, gdy śpisz. – odpowiedział.

- Widzę, że czujesz się lepiej. – powiedział. Wzruszyłam ramionami. – Tak, jasne. Tak myślę.

Tak naprawdę, to nie czułam się świetnie. To nie jest takie łatwe, być szczęśliwym dzień po tym, jak się dowiedziałaś, że twój ojciec spotyka się z twoją ciotką (lub z jego punktu widzenia, z siostrą twojej ex) i oszukiwał cię od nie wiadomo kiedy.

- Wciąż jesteś zła, co nie? – zgadł Justin. Westchnęłam. – Tak. – przyznałam, spoglądając w dół.

Wciąż mogłam poczuć jego oczy na sobie. – Więc, co mogę zrobić, aby cię pocieszyć? – spytał, przysuwając się bliżej do mnie i otaczając swe ramiona wokół mnie.

Wzruszyłam ramionami, wciąż patrząc w dół na moją kołdrę.

 Poczułam jak się zbliżał. Jego gorący oddech uderzał w moje ucho i sprawił, że się zatrzęsłam.

- Co powiesz na buziaka? – wyszeptał sugestywnym tonem. Zachichotałam i odepchnęłam go, gdy się uśmiechał.

- Mówię serio, Kayden. – powiedział mi. – A ja nie. – zażartowałam, uśmiechając się do niego.

- Dlaczego nie chcesz mnie pocałować? – zapytał, zbliżając się do mnie.

- Bo jesteś sprośny. – odpowiedziałam mu. Heehee.

Posłał mi spojrzenie. – Oh, zaraz się przekonasz. – moje oczy się rozszerzyły.

Automatycznie wyskoczyłam z łóżka, lądując na podłodze. Chciałam uciec, ale Justin był zaraz za mną.

Odwróciłam się, a on powoli szedł naprzeciwko mnie, sprawiając, że zaczęłam się cofać.

- Chodź tu, Kayden. – powiedział. Pokręciłam głową i kontynuowałam cofanie się.

I oczywiście musiałam po tym wleźć na ścianę.

Justin się uśmiechnął i zaśmiał ze mnie, łapiąc moje nadgarstki i przyciskając mnie do ściany.

- No Kayd. Daj Justinowi buziaka. – naciskał, próbując musnąć moje usta. Znów pokręciłam głową i odwracałam ją ze strony na stronę, aby wykręcić się od jego zamiarów.

- Kayden. – powiedział ostrzegającym tonem. - Nie. Pozwól mi odejść! – pisnęłam, ale zaśmiałam się.

W końcu wygrał, puszczając jeden z moich nadgarstków, ujmując moją twarz i przyciskając swoje usta do moich.

Poddałam się jego czynom. Oddałam pocałunek, gdy fajerwerki wybuchły w moim brzuchu, a uczucie mrowienia przeszyło całe moje ciało.

Oboje uśmiechaliśmy się przez pocałunek. Justin podszedł do mnie trochę bliżej tak, że nasze ciała stykały się ze sobą, a on przyciskał mnie do ściany.

- Trochę za wcześnie, aby stało się coś więcej, nie uważacie? – powiedział głos, sprawiając, że od siebie odskoczyliśmy. Moja mama stała tam ze skrzyżowanymi ramionami, chichotając.

- Dzięki mamo. –powiedziałam, a mój głos przesiąknięty był sarkazmem. Skrzyżowałam ramiona tak jak ona. Justin zachichotał, po czym się uśmiechnął.

- Chodźcie. Śniadanie jest gotowe. – powiedziała nam, ruszając ku drzwiom.

Przewróciłam oczami i spojrzałam na Justina, który uśmiechał się do mnie. – Co? – zapytałam. Pokręcił głową. – Nic. – westchnęłam i pokręciłam głową.

- Dobra, brzydalu, chodźmy. – powiedziałam, chcąc wyjść z pokoju.

Ale zanim mogłam przekroczyć korytarz, zostałam podniesiona za nogi i przerzucona przez czyjeś ramię. Justin…

- Serio, Justin? – spytałam go. Zachichotał. – Yep.

Potrząsnęłam głową, gdy on znosił mnie po schodach.

Yep, definitywnie byłam w stanie poczuć się lepiej.



________________________________________________

Nawaliłam jak zwykle. sorki.
Dziękuję za przecudowne komentarze pod ostatnim rozdziałem. Kocham was <3

ENJOY NEW CHAPTER. !