sobota, 29 czerwca 2013

Four.


Justin:

- Cześć chłopaki! – głos Ryana rozbrzmiał w moim domu. – Jesteśmy tutaj! – Chaz dodał, gdy wchodzili do salonu. – Oh, cieszmy się… - Kayden powiedziała sarkastycznie. Zaśmiałem się gdy Ryan i Chaz spojrzeli na nią. – Hey, w zeszłym tygodniu ocaliliśmy ci życie. Masz być dla nas miła. – powiedział Ryan, wskazując na nią palcem. – W porządku, zapomniałam. – powiedziała.

- Oh daj spokój Kayd, Nie mam zamiaru cię zabić. – odezwałem się. – Prawie uderzyłeś mnie w głowę nożyczkami. – powiedziała. Byłem cicho.

Wiem, że zastanawiacie się o co chodzi, ale wolałbym o tym nie mówić.

- Zejdź stąd, mała. – powiedział Ryan, przesadzając Kayden na przeciwległą kanapę do mojej. – Oh zamknij się. – warknęła. Chaz opadł na miejsce obok mnie. – Zmuś mnie. – Ryan odpalił. – Justin, Ryan jest dla mnie wredny. – Kayden powiedziała do mnie. – Ryan, przestań być wredny. Tylko ja mogę być dla niej złośliwy. – powiedziałem do Ryana. Spojrzałem na Kayden i uśmiechnąłem się do niej, na co ona skrzyżowała ramiona.

- Chaz, Justin jest wredny. – powiedziała do Chaza. – Hey, słyszałaś go. On może być dla ciebie wredny. – Chaz odpowiedział, ponosząc ręce do góry. – Ojej, dzięki placku. – odpowiedziała. Zaśmiał się.

- Wiecie co? Wszyscy jesteście wredni. Idę do domu. – powiedziała, wstając. – Nie, Kayden. Zostań. – Ryan błagał. Pokręciła głową wysyłając mi proszące pojrzenie. Skinąłem. – Dajcie jej odejść. – powiedziałem.

- Dzięki, Justy. – uśmiechnęła się do mnie. – Napisz do mnie gdy będziesz w domu, żebym wiedział, że nie zostałaś potrącona przez samochód. – powiedziałem jej. Spojrzała na mnie. – Mój dom jest po drugiej stronie ulicy. – powiedziała. – No właśnie. Musisz przejść przez ulicę. – powiedziałem. Wywróciła oczami i wyszła. Zachichotałem.

- Okay, na poważnie, jak to możliwe, że nigdy się w niej nie zakochałeś? Ona jest cudowna. – Chaz zapytał. Rzuciłem mu spojrzenie. – Co? – spytałem.

- On ma rację. Znasz ją od zawsze i nigdy nic do niej nie czułeś. – powiedział Ryan. – Nie. – odpowiedziałem. – Nie możesz nam powiedzieć, że nigdy nie myślałeś o tym, co by było, gdybyście byli parą. – powiedział Chaz.

Westchnąłem. – Okay, yeah, myślałem o tym wcześniej, ale nie chciałbym aby to zniszczyło naszą przyjaźń. – odpowiedziałem. – Ha! Przyznałeś się! – Ryan krzyknął. – Yeah, ale chłopaki, to nigdy się nie stanie. Ona jest jak moja młodsza siostra. – przypomniałem im. – Cokolwiek. – rzucił Chaz.

Pokręciłem głową i włączyłem TV.

Aczkolwiek, nie mogłem przestać myśleć o tym, co powiedzieli. Znam ją od 18 lat i nigdy się w niej nie zakochałem. To znaczy, uważam, że jest piękna i zabawna i słodka i miła. I uwielbiam jej śmiech i jej oczy. I uwielbiam ją trzymać i być w jej pobliżu, ale…

Jasny gwint! Czy ja naprawdę właśnie powiedziałem to wszystko?

Jestem zakochany w Kayden? Czy ona kiedykolwiek mnie lubiła? Cóż, wiem, że lubiła mnie w przedszkolu, ale jej przeszło.

Albo ona…?
 
 
______________________________________________________________________________
no i coś zaczyna się dziać! mhdbvocg
Jesteście ciekawi co dalej? ;)
jeśli tak, to wpadajcie i komentujcie. jak już mówiłam, zależy mi na tym :)
Miłego czytania :3

piątek, 28 czerwca 2013

Three


Kayden:

Obudziłam się czując silne ramiona wokół mnie. Otworzyłam oczy i obejrzałam się, aby zobaczyć, że Justin nadal śpi.

Uśmiechnęłam się. Gdy próbowałam wstać, przyciągnął mnie z powrotem i trzymał mocniej. Ugh! Nie cierpię gdy to robi.

- Justin, pozwól mi odejść. – jęknęłam. Potrząsnął głową, nadal mając zamknięte oczy i przycisnął mnie bliżej do siebie.

- Justin, jestem głodna. – powiedziałam. – To miłe, Kayden. – odpowiedział zaspanym głosem, ziewając.

- Justiiiin. – jęknęłam. – Kayd, poleż ze mną jeszcze trochę. Nie chcę już wstawać. – odparł.

Westchnęłam – Dobrze.

Przytuliłam się do niego i zostaliśmy tam około pięciu minut, do czasu, gdy naprawdę musiałam wstać. Byłam głodna.

Próbowałam zerwać uścisk Justina, ale nie miałam jak. Był o wiele silniejszy ode mnie.

- Justin, chodź, jestem głodna. – powiedziałam. – Co? Nie możesz wstać? – uśmiechnął się, w końcu otwierając swoje miodowo brązowe oczy.

- Jesteś prawdziwym kretynem, wiesz o tym? – powiedziałam. – Jesteś tylko zła, bo jestem silniejszy od ciebie. – powiedział, opierając głowę na moim ramieniu.

- Nie, jestem zła, bo nie pozwoliłeś mi odejść. – poprawiłam go. – Dlaczego miałbym kiedykolwiek pozwolić ci odejść? – spytał, całując mój policzek.

- Justiiiin. – wyjęczałam. – Kaydeeen. – zaszydził. Spojrzałam na niego. – Nienawidzę cię.

- Kochasz mnie. – uśmiechnął się, unosząc się nade mną. – Tak, racja. – mruknęłam.

- Oh, myślę, że ktoś potrzebuje łaskotek. – uśmiechnął się. Moje oczy się rozszerzyły.

- Nie, Justi… - za późno. Zaczął łaskotać mój brzuch i boki. Zaczęłam się wić, kopać i krzyczeć, ale on nadal to robił.

- Justin, przestań! – błagałam przez śmiech. – Powiedz, że jestem najbardziej niesamowitą osobą i twoje życie byłoby niczym beze mnie. – rozkazał. – Nie! – sprzeciwiłam się. – Dobrze więc. – wzruszył ramionami i kontynuował łaskotanie mnie.

- Nie! P-przestań! – powiedziałam przez śmiech. – Powiedz to. – rozkazał.

Nie powiedziałam tego. Skończyło się to tak, że mocno się śmiejąc, upadłam na podłogę. Gdy miałam okazję, podniosłam się i szybko wybiegłam z mojego pokoju, z daleka od Justina.

Zbiegłam po schodach i wbiegłam do salonu, gdzie była moja i Justina mama. Pattie siedziała.

Justin był tuż za mną, więc szybko wskoczyłam Pattie na kolana, sprawiając że mnie trzymała. – Pattie, Justin jest dla mnie wredny. – zaskomliłam, gdy Justin wszedł do pokoju. Trzymałam Pattie mocniej, kiedy się do nas zbliżał.

- Nie martw się mamo, będę miły. – powiedział słodko i niewinnie. – Nie! On kłamie! – wykrzyczałam.

Justin wyciągnął się w moją stronę, a ja spróbowałam zwiać, ale on i tak chwycił mnie w ramiona.

- Justin, bądź miły dla mojej córki. – moja mama powiedziała, kiedy Justin prowadził mnie ze sobą. Wierciłam się w jego ramionach. – Nie przejmuj się, Kate. Zawsze jestem miły dla twojej córki. – odpowiedział, po czym się do mnie uśmiechnął.

- On kłamie! – krzyknęłam, ale mnie zignorowali.

- Justin, proszę nie łaskocz mnie znowu. – błagałam go, posyłając mu dziecięcy wyraz twarzy. – Aww, moja malutka Kayden się boi? – spytał dziecięcym głosem, gdy szliśmy schodami na górę.

- Justin, proszę! – prawie krzyknęłam. – Okay, dobra. Ale musisz powiedzieć, że jestem najbardziej niesamowitą osobą i twoje życie byłoby niczym beze mnie. – powiedział.

Westchnęłam. – Justin Bieber jest najbardziej niesamowitą osobą i moje życie byłoby niczym bez niego. – powiedziałam znudzonym tonem. – Grzeczna dziewczynka. – powiedział, całując mój nos.

Puścił mnie, więc wykorzystałam okazję i pobiegłam schodami w dół na śniadanie. Na szczęście mnie nie zatrzymał.

Wsypałam sobie trochę płatków śniadaniowych. Gdy już w połowie to zrobiłam, ktoś stanął za mną i wziął gigantyczną łyżkę. Odwróciłam się. – Justin! Wynoś się! – krzyknęłam, odpychając go.

Zachichotał i podszedł do szafki, wyciągając Lucky Charms.

- Jesteś dla mnie taki wredny. – powiedziałam do niego. – Nie, po prostu cię typuję. – poprawił mnie, biorąc mleko.

- To to samo! – krzyknęłam. – Nie bardzo. – pokręcił głową, siadając na stołku obok mnie.

- Cóż, nie możesz mnie więcej typować. – powiedziałam. – Uh, tak mogę. Jestem twoim starszym bratem. To moja robota. – powiedział. – Nie, twoją robotą jest bycie moim najlepszym przyjacielem. – powiedziałam.

- Hej, wy dwoje, koniec kłótni. – moja mama surowo powiedziała, kiedy była w kuchni razem z Pattie.

- Nie możemy nic na to poradzić. – Justin powiedział, a ja zachichotałam. Pattie westchnęła. – Wy dwoje nigdy nie dorośniecie, co nie? – pokręciła głową.

- Kayden nie. – Justin wymamrotał. Szybko uderzyłam go w ramię. – Ow! – krzyknął.

Uśmiechnęłam się i kontynuowałam jedzenie mojego śniadania.


_________________________________________________________________________________

dzięki za ponad 50 wyświetleń bloga! <3
Niby to nie jest dużo, ale dla mnie wiele znaczy :)
Jeśli to czytasz, zostaw po sobie ślad....
z góry dzięki :3

czwartek, 27 czerwca 2013

Two.


Justin:

- Justin, wstawaj. – słodki głos dotarł do moich uszu, przez co moje oczy lekko się otworzyły.

Spojrzałem w górę, aby zobaczyć Kayden skaczącą po moim łóżku.

- Mmmm, Kayden, próbuję spać. – jęknąłem mrużąc oczy.

- Jest 10:30! Wstawaj leniu. – oznajmiła wdrapując się i siadając na moim brzuchu.

- Shhh. – uciszyłem ją, łapiąc ją w talii i kładąc obok mnie. – Jeszcze tylko pięć minut. – błagałem otaczając ją ramionami, zamykając ją w uścisku. – Nieee. Wstawaj. Chcę iść do parku. – powiedziała jak małe dziecko, wijąc się. Nie mogłem nic zrobić, że się uśmiechnąłem.

Myślę, że to będzie tą częścią Kayden, która nigdy nie dorośnie.

- Shhh. – powtórzyłem, wtulając twarz w jej szyję.

- Justiin. Wypuść mnie. – zaprotestowała. – I wstawaj! – dodała lekko uderzając mnie w ramię.

- Ugh! Dobra. – rzuciłem, dając jej odejść. Wyskoczyła z moich ramion i pomogła mi się podnieść.

- Weź prysznic i się ubierz. Będę na dole. – odparła, popychając mnie w stronę łazienki. Skinąłem biorąc ręcznik i wchodząc pod prysznic.

Gdy byłem gotowy, poszedłem na dół i znalazłem Kayden rozmawiającą z moimi rodzicami, którzy pili swoją kawę.

 Podszedłem do lodówki i wyjąłem mleko, wypijając trochę. – Pośpiesz się z jedzeniem i możemy iść. – powiedziała Kayden.

Wstawiłem mleko z powrotem do lodówki i spojrzałem na nią. – Strasznie dziś szefujesz, wiesz o tym? – powiedziałem jej.

- Cóż, obiecałeś, że zabierzesz mnie dziś do parku. – przypomniała mi.

Racja, zapomniałem o tym.

Szybko zjadłem miskę płatków, po czym wstawiłem ją do zlewu i zabrałem swój telefon.

- Miłej zabawy. – moja mama powiedziała, gdy wychodziliśmy. – Uważaj na nią, Justin. – dodał mój tata. – Zawsze na nią uważam. – odpowiedziałem, uśmiechając się do Kayden.

*caugh* - Oszust. - *caugh* - zażartowała, udając kaszel. Posłałem jej ostrzegające spojrzenie, na co ona wydęła usta.

- Co to było, Kayden? – moja mama spytała. – Nic. Musimy iść, pa. – powiedziałem szybko, biorąc Kayden za rękę i prowadząc ją do drzwi.

Gdy tylko byliśmy za drzwiami, zwróciłem się do niej. – Jesteś martwa. – powiedziałem. Jej oczy się rozszerzyły i zaczęła ode mnie uciekać.

Zachichotałem i zacząłem ją gonić. Była szybka, ale nie zbyt szybka. Złapałem ją i podniosłem z ziemi, wirując z nią tak że zaczęła piszczeć i chichotać. Ona jest taka słodka.

Postawiłem ją na ziemię i spojrzałem na nią. – Dbam o ciebie. – powiedziałem. – Tak, jasne! – wykrzyknęła. – Kto uratował cię przed tym strasznym dzieciakiem, który próbował cię pocałować jakiś rok temu? – zakwestionowałem. Spojrzała w dół i wymamrotała. – Ty. – zaśmiałem się. – Dokładnie.

Objąłem ją ramieniem i zaczęliśmy iść do parku.

Nigdy nie pozwalałem chodzić jej tam samej, ponieważ około dwa lata temu, ta 13-latka została prawie porwana przez tych dziwaków, którzy się tam obijali.

Yeah, całkowicie chronię Kayden. Ona jest jak moja młodsza siostra i nie chcę aby cokolwiek jej się stało. Gdy jej taty nie ma w pobliżu, czuję jakby moim obowiązkiem było chronienie jej i dbanie o nią.

Gdy dotarliśmy do parku, Kayden pobiegła na huśtawki. Zaśmiałem się i poszedłem do jej huśtawki, stając z tyłu i lekko ją odpychając.

Przysięgam, czasami wciąż zachowuje się jak dziecko. Ale dla mnie jest okay. To słodkie.

Po jakimś czasie, usiedliśmy na huśtawkach i zaczęliśmy rozmawiać. Od czasu do czasu mieliśmy drobne sprzeczki, przez jakieś głupie rzeczy, z którymi się nie zgadzaliśmy, na przykład która drużyna sportowa, jedzenie, albo film jest lepsze. To tylko my.

Ale naprawdę nie lubię kłócić się z Kayden, biorąc pod uwagę jej przeszłość i przez co musiała przejść z rodzicami. Wiem, że wciąż się spierają, aż do dziś.

Wreszcie koło południa zdecydowaliśmy się na lunch. Szliśmy w dół ulicy do Wendy i wzięliśmy frytki i napój mrożony. Rodzaj jednej z naszych tradycji.

Po posiłku wróciliśmy do domu Kayden. Jej mama rozmawiała przez telefon, gdy wróciliśmy. Uśmiechnęła się do nas i pomachała, po czym wróciła do swojej rozmowy z kimkolwiek, kto był po drugiej stronie.

Kayden poszła do salonu, a ja podążałem za nią. – Chcesz obejrzeć film? – spytała. – Czemu nie? – odpowiedziałem. Podeszła do szafki z filmami i zaczęła je przeglądać, gdy ja grałem na moim telefonie.

- Justy? – powiedziała, używając jej przezwiska dla mnie. Spojrzałem w górę, a ona trzymała „Piotrusia Pana” z uśmiechem na ustach. – Uggh, jesteś jak dziecko. – jęknąłem.

- Dlatego jestem twoją małą siostrzyczką. – powiedziała, włączając film i biorąc pilot. – Taaak. – zgodziłem się, gdy ona podeszła do kanapy.

Pociągnąłem ją na swoje kolana i delikatnie i ochronnie ją przytuliłem, całując jej czoło. Kocham trzymać ją w swoich ramionach, wiedząc, że jest bezpieczna.

Włączyła PLAY na pilocie i film się zaczął.

Potarłem jej ramiona i oglądaliśmy film, będąc przytuleni blisko do siebie.

Skończyło się na dniu pełnym filmów.

Gdy wybiła 9:00 skończył się kolejny film. Co oznacza, że czas na horror. Heehee

Kayden nienawidzi strasznych filmów, ale jej mama je uwielbia, więc mają ich kilka.

Wybrałem Paranormal Activity 3, gdy Kayden przygotowywała więcej popcornu.

Gdy wróciła i zobaczyła co oglądamy, próbowała uciec, ale ją zatrzymałem.

- Nie, Justin. Nie chcę tego oglądać. – jęknęła. – Jest dobrze, Kayd. Będę tu cały czas. – zapewniłem ją. – Mogę jeszcze pójść wziąć pluszowe zwierzątko? – zapytała. – Yeah, pośpiesz się. – zgodziłem się.

Postawiła popcorn, a sama szybko pobiegła do swojego pokoju. Myślałem, że nie będzie chciała wrócić, ale zaskakująco, wróciła. Może chce być chociaż raz odważna.

Miała ze sobą duży koc i wypchaną krowę. Zaśmiałem się z niej, a ona uderzyła mnie w ramię, ale nie mocno.

Usiedliśmy na kanapę, gdy włączyłem PLAY i film się zaczął. Kayden przytuliła swojego zwierzaka i przytuliła się bliżej mnie, zarzucając na nas koc.

Otoczyłem ją ramionami, mając nadzieję, że będzie w stanie skończyć oglądać film.

Nie. Nawet nie było blisko.

Kayden miała łzy w oczach i trzęsła się w moich ramionach. Czułem się źle. Musiałem wyłączyć film.

- Hey, shhh. Już dobrze, Kayd. Jestem tu. – powiedziałem do niej delikatnie. Schowała twarz w mojej klatce a ja potarłem kojąco jej plecy, próbując ją uspokoić.

Nie mogę uwierzyć, że dała się przestraszyć tak szybko.

- Możesz zostać na noc? – spytała, jej duże, brązowe oczy były skierowane w moje. Nie możliwe byłoby powiedzieć jej nie, gdy była w takim stanie.

- Oczywiście, kochanie. – powiedziałem jej z uśmiechem. Przywołała na swoją twarz lekki uśmiech.

Wyglądała na bardzo zmęczoną, więc podniosłem ją i ostrożnie zaniosłem do jej pokoju. Jej mama właśnie zasnęła.

Szybko napisałem do mojej mamy, aby powiedzieć jej, że zostaję tu na noc, po czym zdjąłem swoją koszulkę i poczołgałem się obok Kayden.

Już prawie zasnęła, więc delikatnie podniosłem jej głowę na mojej nagiej klatce piersiowej i otoczyłem ją ramionami.

Pocałowałem ją w czubek głowy, zanim zamknąłem oczy i zapadłem w sen.

 

środa, 26 czerwca 2013

One.


 
Kayden:

- Bahahahaha! – śmiech Spongeboba wypełnił moje uszy. Uśmiechnęłam się i wepchnęłam więcej popcornu do buzi.

Oglądałam ten program od kiedy byłam małym dzieckiem i nadal to kocham.

Ja i mój najlepszy przyjaciel Justin oglądaliśmy to cały czas, ale on już ze mną tego nie ogląda. Typuje mnie za to, że cały czas to oglądam.

Usłyszałam, że frontowe drzwi otwierają się i zamykają. – Hey, mała! – od razu rozpoznałam ten głos.

 Justin wszedł do salonu i opadł na kanapę obok mnie.

- Wiesz, to, że jesteś cholernie wysoki, nie oznacza, że możesz typować innych, ponieważ są niżsi od ciebie. – powiedziałam mu. Zachichotał.

- Okay, po pierwsze, nie jestem cholernie wysoki, to ty jesteś strasznie niska. I po drugie, typuję tylko ciebie. – odpowiedział zaczynając mnie łaskotać. Wierciłam się i odpychałam jego ręce. Zachichotał ponownie i spojrzał na TV.

- Ugh! Znowu Spongebob? – zapytał z obrzydzeniem w głosie. – Nie bądź złośliwy dla Spongeboba! – powiedziałam.

- Dobra. Więc Spongebob mówi pa pa. – powiedział, wyrywając pilot z moich rąk i zmieniając kanał.

- Justin! – wrzasnęłam, sięgając po pilot. Szybko wstał i schował go wysoko za swoją głową. Stanęłam na palcach i próbowałam mu go zabrać, ale jestem za niska. (Mam prawie 157cm)

- Justin, to mój dom i moja telewizja, więc ja mam władzę. – powiedziałam mu. – Korekta. To dom twojej mamy i jej telewizja. – powiedział. – Cóż, nie ma jej tu, więc to daje mi władzę. – stwierdziłam.

- Nie. Jestem starszy, więc to ja rządzę. – zaprotestował. – Jesteś starszy o JEDEN DZIEŃ! – zawołałam. – I nie zapominaj o tym. – powiedział, z powrotem siadając i pociągając mnie razem z sobą.  Położył moją głowę na swoich kolanach, gdy przełączył na gry futbolowe.

Ugh!

To znaczy, lubię piłkę nożną, ale nie futbol.

No cóż… Od kiedy on ma władzę w byciu tym starszym i w ogóle. Kretynka… Nadal go kocham. Jest jak mój starszy brat.

Tak, jest starszy ode mnie o jeden dzień. Urodził się 1 Marca, a ja urodziłam się następnego dnia, czyli 2 Marca.

Nasi rodzice poznali się w szpitalu i zostali przyjaciółmi. Następnie przedstawili sobie mnie i Justina.

Będąc noworodkami, co nie, nie mogliśmy powiedzieć, „Hey! Lubię cię, bądźmy przyjaciółmi.”  Ale zgaduję, że się lubiliśmy.

I jak na ironię, rodzina Justina przeprowadziła się na drugą stronę ulicy, naprzeciwko nas. Dorastając, spotykaliśmy się codziennie.

Później, gdy mieliśmy 6 lat, moi rodzice zaczęli stawiać sobie te okropne argumenty. Kilka miesięcy później złożyli pozew o rozwód. Justin był przy mnie przechodząc przez to wszystko.

Moja mama została w naszym domu, gdy mój tata przeprowadził się do mniejszego domu około 5 mil dalej. Był tam komisarzem, nie wyprowadzając się całkowicie z miasta.

Niestety, od kiedy mój tata jest policjantem, nie widzę go tak często jak bym chciała, gdy jestem w jego domu. Mieszkam tam co drugi tydzień, ale chyba jestem z nim zbyt często, bo moja mama chce to ograniczyć do jedynie weekendów. Oczywiście mój tata nie chce tego, i to jest kolejny powód do kłótni.

Czasami kłócą się z głupiego powodu, i wygląda na to, że już nigdy się nie pobiorą. Czasami słyszę jak moja mama dzwoni do niego i krzyczy.

Nienawidzę tego. Tak bardzo tego nienawidzę. Czasami przez to płaczę.

Gdy nie mogę tego czasami udźwignąć, idę do Justina, a on po prostu mnie przytula. Później mnie rozśmiesza, oglądamy filmy, robimy pidżama party, a rano próbuje zrobić śniadanie prawie spalając swój dom. Bez jaj, raz się tak stało. Na szczęście jego mama była w domu.

- O czym myślisz? – zabrzmiał jego kojący głos, wyrywając mnie z zamyślenia. Wzruszyłam ramionami. – Po prostu głupstwa.

Uśmiechnął się i podniósł mnie do góry, tak że siedziałam na jego kolanach. Pocałował mnie w skroń i mocno przytulił do swojej klatki piersiowej.

Uśmiechnęłam się, czując się bezpiecznie w ramionach mojego najlepszego przyjaciela.
 
________________________________________________________________
I jest pierwszy!
Chciałam was jeszcze poinformować o tym, ze piszę to nielegalnie, ponieważ jeszcze nie miałam czasu napisać do autorki opowiadania. Mam nadzieję, że zaakceptuje moje tłumaczenie :)
Jeśli to czytacie, to dajcie jakikolwiek znak. Czasami czuję się ignorowana.
Zapraszam! ;)

O mnie.

Hello!

No więc, jestem Karolina (Carrie), mam 15 lat i jakiś miesiąc temu zaczęłam interesować się tym opowiadaniem. Cholernie mi się spodobało, więc pomyślałam "tyle osób tłumaczy, może ja też spróbuję" no i zaczynam :) Nie mam w tym doświadczenia, bo to moje pierwsze tłumaczenie, ale mam nadzieję, że nie będziecie mnie za to hejtować. Jeśli chcielibyście się ze mną jakoś skontaktować, to tu jest mój twitter: @Bieburrx :) zapraszam po jakiekolwiek info. ;)
Zapraszam do czytania!