Kayden:
Moje oczy powoli zaczęły się otwierać, gdy słońce
przedostawało się przez okno do mojego pokoju. Nie mogłam zrobić nic innego jak
tylko się uśmiechnąć, widząc prześliczny dzień na zewnątrz.
Wspomnienia z wczoraj wróciły do mnie, a mój uśmiech zbladł.
Odwróciłam głowę w inną stronę i znalazłam Justina właśnie
patrzącego na mnie z uśmiechem na twarzy.
- Co? – zapytałam go. – Nic. Jesteś po prostu urocza, gdy
śpisz. – odpowiedział.
- Widzę, że czujesz się lepiej. – powiedział. Wzruszyłam
ramionami. – Tak, jasne. Tak myślę.
Tak naprawdę, to nie czułam się świetnie. To nie jest takie
łatwe, być szczęśliwym dzień po tym, jak się dowiedziałaś, że twój ojciec
spotyka się z twoją ciotką (lub z jego punktu widzenia, z siostrą twojej ex) i
oszukiwał cię od nie wiadomo kiedy.
- Wciąż jesteś zła, co nie? – zgadł Justin. Westchnęłam. –
Tak. – przyznałam, spoglądając w dół.
Wciąż mogłam poczuć jego oczy na sobie. – Więc, co mogę
zrobić, aby cię pocieszyć? – spytał, przysuwając się bliżej do mnie i otaczając
swe ramiona wokół mnie.
Wzruszyłam ramionami, wciąż patrząc w dół na moją kołdrę.
Poczułam jak się
zbliżał. Jego gorący oddech uderzał w moje ucho i sprawił, że się zatrzęsłam.
- Co powiesz na buziaka? – wyszeptał sugestywnym tonem.
Zachichotałam i odepchnęłam go, gdy się uśmiechał.
- Mówię serio, Kayden. – powiedział mi. – A ja nie. –
zażartowałam, uśmiechając się do niego.
- Dlaczego nie chcesz mnie pocałować? – zapytał, zbliżając
się do mnie.
- Bo jesteś sprośny. – odpowiedziałam mu. Heehee.
Posłał mi spojrzenie. – Oh, zaraz się przekonasz. – moje
oczy się rozszerzyły.
Automatycznie wyskoczyłam z łóżka, lądując na podłodze.
Chciałam uciec, ale Justin był zaraz za mną.
Odwróciłam się, a on powoli szedł naprzeciwko mnie,
sprawiając, że zaczęłam się cofać.
- Chodź tu, Kayden. – powiedział. Pokręciłam głową i
kontynuowałam cofanie się.
I oczywiście musiałam po tym wleźć na ścianę.
Justin się uśmiechnął i zaśmiał ze mnie, łapiąc moje
nadgarstki i przyciskając mnie do ściany.
- No Kayd. Daj Justinowi buziaka. – naciskał, próbując
musnąć moje usta. Znów pokręciłam głową i odwracałam ją ze strony na stronę,
aby wykręcić się od jego zamiarów.
- Kayden. – powiedział ostrzegającym tonem. - Nie. Pozwól mi
odejść! – pisnęłam, ale zaśmiałam się.
W końcu wygrał, puszczając jeden z moich nadgarstków,
ujmując moją twarz i przyciskając swoje usta do moich.
Poddałam się jego czynom. Oddałam pocałunek, gdy fajerwerki
wybuchły w moim brzuchu, a uczucie mrowienia przeszyło całe moje ciało.
Oboje uśmiechaliśmy się przez pocałunek. Justin podszedł do
mnie trochę bliżej tak, że nasze ciała stykały się ze sobą, a on przyciskał
mnie do ściany.
- Trochę za wcześnie, aby stało się coś więcej, nie
uważacie? – powiedział głos, sprawiając, że od siebie odskoczyliśmy. Moja mama
stała tam ze skrzyżowanymi ramionami, chichotając.
- Dzięki mamo. –powiedziałam, a mój głos przesiąknięty był
sarkazmem. Skrzyżowałam ramiona tak jak ona. Justin zachichotał, po czym się
uśmiechnął.
- Chodźcie. Śniadanie jest gotowe. – powiedziała nam,
ruszając ku drzwiom.
Przewróciłam oczami i spojrzałam na Justina, który uśmiechał
się do mnie. – Co? – zapytałam. Pokręcił głową. – Nic. – westchnęłam i
pokręciłam głową.
- Dobra, brzydalu, chodźmy. – powiedziałam, chcąc wyjść z
pokoju.
Ale zanim mogłam przekroczyć korytarz, zostałam podniesiona
za nogi i przerzucona przez czyjeś ramię. Justin…
- Serio, Justin? – spytałam go. Zachichotał. – Yep.
Potrząsnęłam głową, gdy on znosił mnie po schodach.
Yep, definitywnie byłam w stanie poczuć się lepiej.
________________________________________________
Nawaliłam jak zwykle. sorki.
Dziękuję za przecudowne komentarze pod ostatnim rozdziałem. Kocham was <3
ENJOY NEW CHAPTER. !
cudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuńJustin jest idealny :)