Justin:
- Justin, postaw mnie, ty kretynie! – Ksyden rozkazała, trzymając się mojego ramienia.
- Kayden, co ci mówiłem na temat mówienia do ludzi po imieniu? – spytałem surowym tonem. – Przepraszam, tato. – powiedziała sarkastycznie, zachichotałem.
Właśnie
wtedy, jej mama weszła do kuchni. – Mamusiu, powiedz mu, żeby mnie puścił! - - Kayden
powiedziała jak małe dziecko.
Kate
westchnęła. – Wszystko z tobą w porządku, Kayden. – powiedziała. – Nie, nie,
nie jest. – Kayden ją poprawiła. Uśmiechnąłem się. - Oh nie, Kayden. Upuszczę cię. – ostrzegłem, udając, że ją puszczam. Wypuściła krzyk, zanim szybko ją złapałem.
Kate zaśmiała się i pokręciła głową.
- Podlec. –
powiedziała Kayden, uderzając mnie w plecy. – Strachliwy kot. – odpowiedziałem.
- Kretyn.
- Karzeł.
- Brutal.
- Fra….
- Okay,
wystarczy. – przerwała mi Kate. Westchnąłem i odstawiłem Kayden na podłogę.
Spojrzała na mnie na co zrobiłem to samo. - Dobroci, nawet jeśli ze sobą chodzicie, to i tak się kłócicie. – Kate wskazała.
- On zawsze zaczyna. – Kayden powiedziała, wyjmując butelkę wody z lodówki. – Oh, cokolwiek! – krzyknąłem.
- Dobra, wychodzę, zanim znów zaczniecie. – powiedziała Kate, wstając i idąc do salonu.
Kayden spojrzała na mnie. – Czy my za dużo się kłócimy? – zapytała. Wzruszyłem ramionami. – Prawdopodobnie.
Wzięła łyk wody, po czym odstawiła ją na blat.
- Przy okazji, możemy wrócić do sprawy jajek. – powiedziała.
Podniosłem brwi i podszedłem bardzo blisko niej, tak że musiała wyciągnąć głowę, żeby na mnie spojrzeć. – Co zamierzasz zrobić? – zapytałem z uśmiechem.
Zdając sobie sprawę z tego, jakie wrażenie robię na niej, tym, że jestem większy i silniejszy, jęknęła i lekko uderzyła mnie w klatkę piersiową.
- Dlaczego musisz być taki wielki? – zapytała z nadąsaną miną. Zachichotałem i ująłem ją w swoje ramiona, tym razem trzymając ją w ślubny sposób.
- Po to, by cię chronić. – odpowiedziałem, wciąż się uśmiechając. Uśmiechnęła się do mnie i potrząsnęła głową.
- Nie jestem całkowicie bezradna, wiesz o tym. – zaczęła. – Tak, jesteś. – wytknąłem. – Nie jestem! – zaprotestowała. – Jesteś! – odparłem.
- Nie jestem!
- Jesteś!
- Nie jestem!
- Jest…
- O mój Boże, dzieciaki! Już wystarczy! - Kate krzyknęła z salonu. Oboje się zamknęliśmy, a ja ponownie odstawiłem Kayden.
- Naprawdę musimy nad tym popracować. – powiedziała. – Tak. – zgodziłem się.
***
Kayden
przyszła do mnie i tej nocy spała w moim domu. Leżeliśmy w moim łóżku tylko
rozmawiając (zaskakująco bez sprzeczek) gdy mój telefon zawibrował.
Chwyciłem go
z szafki nocnej i spojrzałem na niego. Zmarszczyłem brwi, gdy na ekranie
pojawił się nie znany numer. Odblokowując telefon, przeczytałem wiadomość, a Kayden przeczytała ją zza mojego ramienia.
Tęsknię, kochanie.
To wszystko co mówiła.
- Justin, od kogo to? – spytała Kayden, zmartwionym tonem. Spojrzałem na nią. – Nie wiem, Kayd. Prawdopodobnie ktoś, kto napisał pod zły numer. – odpowiedziałem wzruszając ramionami.
Okay, wiem to, nakłamałem Kayden. Mimo, że był to nieznany numer, wiedziałem, że ta wiadomość jest od Kayli. Ale nie chciałem martwić Kayden. Kayla po prostu próbuje mi zajść za skórę.
- Oh. – to było wszystko, co odpowiedziała Kayden, kładąc głowę na jednej z moich poduszek.
Zmarszczyłem brwi. – Kayd, wszystko w porządku? – zapytałem. Skinęła głową, patrząc na sufit. Ugh. Jest zdenerwowana.
- Kayden, ufasz mi, prawda? – spytałem, sprawiając, że na mnie spojrzała. – Tak. – odpowiedziała, przygryzając wargę.
Nadal jest zła.
- Więc dlaczego jesteś zdenerwowana? – spytałem. Westchnęła. – Po prostu… co jeśli to Kayla? – zakwestionowała. Niech to szlag.
- Nie martw się o to, Kayd. Jestem pewien, że to nic. Po prostu zapomnijmy o Kayli. – zasugerowałem, przyciągając jej głowę na moją klatkę piersiową i owijając ją moim ramieniem.
Po tym, oboje byliśmy cicho.
Naprawdę mam nadzieję, że Kayla po prostu zostawi nas w spokoju. Jestem taki szczęśliwy z Kayden, i nie chcę aby ktokolwiek to zniszczył.
Nie pozwolę, aby ktokolwiek to zniszczył.
Usłyszałem
ciężki oddech i spojrzałem w dół. Kayden zasnęła. Uśmiechnąłem się i
pocałowałem czubek jej głowy, zanim sięgnąłem i wyłączyłem lampkę.
- Dobranoc
Kayden. – wyszeptałem do niej, gdy ująłem ją mocniej w moich ramionach. ______________________________________________________________________
Heeej! <3
No i znów ta głupia Kayla.... znowu wtrąca się w ich życie. Niby głupi esemes, a jednak robi swoje.
A teraz szkoła... Jeju jak ja jej nienawidzę. Chodzę tam ze względu na to, że muszę mieć jakieś lepsze oceny bo teraz trzecia gim i w ogóle... no i przyjaciółki moje kochane! <3 pewnie tego nie czytają ; p
No a jeszcze dzisiaj LOLLY ! Czekacie?? :D
No dobra, tak wgl, to jakoś zmieniłam styl pisania i nie wiem czy wam się podoba.
Wcześniej były większe odstępy, więc postanowiłam je zmniejszyć. Podoba się??
Niby odstawiłam twittera na bok, ale zawsze informuję o nowych. Możecie też do mnie pisać, to prędzej czy później odczytam ;)
Kocham was ! x
@Bieburrx
Rozdział cudownym. Oni są tacy słodcy :) Kayla chyba.nie odpuści tak latwo. Wspaniały blog!;* @AnitaCicholewsk
OdpowiedzUsuńgłupia Kayla, bardzo jej nie lubie!!!
OdpowiedzUsuń