Notka pod rozdziałem !!! :D
Justin:
Kayden potrzebowała kilku rzeczy z domu jej taty, ale nie
chciała iść, aby nie musiała oglądać twarzy Nicholasa.
Będąc miłym chłopakiem, którym oczywiście jestem,
zaoferowałem się, aby pójść po jej
rzeczy, ale nalegała, że nie powinienem. Natomiast ja upierałem się, że
powinienem.
Skończyłem wygrywając niewielką sprzeczkę i pojechałem do
Nicholasa.
Podszedłem do jego drzwi i zapukałem. To było, jakby nazwali
to moi przyjaciele, niezręczną sytuacją.
W kilka sekund, Nicholas ukazał się przede mną, oczywiście
zaskoczony, widząc mnie w jego domu po tym, co ostatnio się stało.
- Justin, co ty tutaj robisz? – zapytał. – Nie pochlebiaj
sobie, po prostu zabieram kilka rzeczy dla Kayden. – odpowiedziałem mu wrednie.
Wiem, naprawdę nie jestem takim typem chłopaka, ale nikt nie
krzywdzi mojej Kayden.
- Oh, um, oczywiście. Wejdź. – powiedział, odsuwając się w
głąb pomieszczenia, pozwalając mi wejść. Wykonałem wąską linię do schodów,
próbując uniknąć niewygodnej rozmowy z Nicholasem.
W pokoju Kayden szybko wziąłem jej torbę i wrzuciłem tam to,
czego potrzebowała. Właśnie wtedy zauważyłem zdjęcie, którego nigdy wcześniej
nie widziałem na jej szafce nocnej.
Marszcząc brwi, podszedłem do niego i ostrożnie podniosłem.
Na zdjęciu byłem ja i ona, około rok temu. Trzymałem ją w
górze, a ona głośno się śmiała. Miałem ogromny uśmiech na twarzy, gdy patrzyłem
w dół na nią. Pamiętam to, to było z jej 17-tych urodzin, oczywiście dzień po
moich.
- Naprawdę się cieszę, że macie siebie. – powiedział głos
zza mnie. Odwróciłem się, aby zobaczyć Nicholasa opierającego się o futrynę
drzwi i patrzącego na mnie.
- Słucham? – zapytałem. – Cieszę się, że macie siebie.
Kayden potrzebuje kogoś takiego jak ty, aby mógł ją chronić. Zwłaszcza od… Ona
naprawdę nie chce mnie w pobliżu jej. – powiedział, smucąc się przy ostatniej
części.
Szczerze, czułem się jakby źle za niego. Chodzi mi o to, że
jego własna córka go nienawidzi.
- Yeah. – to było wszystko co odpowiedziałem. Włożyłem
zdjęcie do torby Kayden, myśląc, że prawdopodobnie będzie chciała mieć je przy
sobie.
Moje oczy szybko prześledziły pokój za czymś, czego może
potrzebować, ale niczego nie zauważyłem.
Zacząłem wychodzić, ale Nicholas mnie zatrzymał. – Justin?
Niechętnie odwróciłem się do niego. Mam na myśli, że to jest
właśnie to, czego starałem się uniknąć.
- Chcę abyś wiedział, że przestałem spotykać się z
Katherine. Oboje zgodziliśmy się, że tak będzie lepiej. – powiedział mi.
- Więc? To nie cofnie tego, co zrobiłeś. Zraniłeś Kayden i
Kate tylko po to, żebyś był szczęśliwy. Co za facet robi coś takiego dla swojej
rodziny? – warknąłem na niego.
Westchnął. – Okropny. – stwierdził, spoglądając w dół w zawstydzeniu.
Musiałem się z nim zgodzić w tej kwestii. Chociaż, czułem się gorzej przez tego
faceta. Wetchnąłem.
- Spójrz, Nick. Wiem, że czujesz się źle z powodu tego, co
się stało, ale jeśli chcesz Kayden z powrotem, musisz na to zapracować. Musisz
jej udowodnić, że możesz być takim ojcem za jakiego zawsze cię uznawała. –
powiedziałem mu.
- Kiedy stałeś się takim ekspertem do spraw kobiet? –
zapytał z lekkim uśmiechem.
- Dzieliłem z Kayden całe życie. Nauczyłem się kilku rzeczy.
– odpowiedziałem, również z uśmiechem.
Uśmiechnął się i wtedy uświadomiłem sobie, że byłem dla
niego trochę miły. Powinienem być zdany na wolę Kayden.
- Cóż, myślę, że muszę już wracać do Kayden. – powiedziałem,
znów stając się poważnym.
Skinął, a ja zacząłem kierować się w stronę drzwi. Prawie
przekroczyłem korytarz, gdy znów się do mnie odezwał.
Odwróciłem się, a on miał smutny wyraz twarzy.
- Mógłbyś po prostu… powiedzieć Kayden, że przepraszam. Za
wszystko? – zapytał. Wyglądał na tak smutnego i zdenerwowanego.
Skinąłem, a on posłał mi delikatny uśmiech. Szybko
wyszedłem, zanim mógł powiedzieć coś jeszcze.
***
- Kayden, wróciłem! – krzyknąłem, gdy tylko wszedłem do
domu.
Usłyszałem kroki dochodzące z salonu i w ciągu kilku sekund,
moja piękna Kayden wyszła naprzeciw mnie.
- Yay! Dziękuję! – krzyknęła. Wzięła torbę, a później
wdrapała się na palce i dała mi szybkiego całusa w usta.
Zaczęła się oddalać, ale szybko przyciągnąłem ją z powrotem.
– Whoa, whoa. To wszystko co dostanę? – spytałem, odnosząc się do krótkiego
pocałunku, który mi dała.
- Oh, racja, przepraszam. – powiedziała, podnosząc moją dłoń
i przybijając mi piątkę. Jej szczera twarz mówiła mi, że ze mnie nie żartuje.
- Serio, Kayden? – spytałem ją, unosząc brwi. Rzuciła mi
zdziwione spojrzenie. Wtedy rzeczywistość odsłoniła jej możliwości.
- Oh, prawda. – zawołała. – Jesteś najlepszy. Kocham cię. –
pocałowała mnie tym razem w policzek, zanim zaczęła kierować się w stronę schodów.
Wywróciłem oczami. – Dobra, to to. – powiedziałem, szybko
łapiąc jej sylwetkę i popychając ją na ścianę.
Przycisnąłem swoje usta do jej, na co ona instynktownie
uśmiechnęła się przez pocałunek.
Facet, ona jest takim małym żartownisiem.
Wkrótce oboje się odsunęliśmy, a ona się śmiała.
- Nienawidzę cię. – powiedziałem jej, gdy się uśmiechała.
- Mm-hm. – odpowiedziała z nieprzekonanym tonem. Odsunęła
się ode mnie i zaczęła iść na górę.
Zachichotałem i potrząsnąłem głową, podążając za nią.
Bosz, ona jest czasami jak ból. Ale i tak ją kocham.
_________________________________________________________________
Awww.... jaka fajna końcówka *-*
A tak w ogóle, to DZIĘKUJĘ ZA PONAD 10K. WYŚWIETLEŃ !!!!!! KOCHAM WAS!!!
Widziałam, że wczoraj byliście zainteresowani tym blogiem, bo było jakoś 200 wyśw. więc dziś dodaję nowy rozdział, czyli tak jak teraz zamierzam to prowadzić - systematycznie.
Trzymajcie mnie za słowo i jak coś to hejty, żebym się podpasowała. Kocham! <3
To tak z innej beczki.... KARMA !!!!! kocham to imię! <3 ten pieseczek jest taki słodki :D miejmy nadzieję, że przetrwa u boku Justina przez bardzo długi czas. Potrzebuje kogoś do przytulania <3 Tuts chyba też jest szczęśliwa. :)
Jeśli czytasz, to SKOMENTUJ!!! <3
@Bieburrx