Kayden:
Na sobotnią
noc, wróciłam do mamy. To cud, że mogłam pożegnać się z moim tatą. Zazwyczaj
jest w pracy, gdy ja wychodzę.
Leżąc na
łóżku, moje myśli powędrowały ku Justinowi.
Czy błędem
było wybranie przyjaźni i zignorowanie moich uczuć do niego? Oczywiście, myślę,
że on nie wie, że go lubię. A tak w ogóle, myślę, że to on mnie nie lubi.
Nagle moje
drzwi się otworzyły i wszedł… wow, o wilku mowa.
- Hello,
młodsza siostro. – powitał mnie, kładąc się obok mnie. – Cześć, starszy bracie.
– zawtórowałam.
- Co tu
robisz? – spytałam go. Owinął ramiona wokół mnie, a głowę położył na moim
brzuchu. – Po prostu odwiedzam moją Kayden Gator. – odpowiedział wzruszając
ramionami. – Ah. – odpowiedziałam.
Leżeliśmy
tak w komfortowej ciszy. Uwielbiam chwile takie jak ta, gdy jesteśmy tylko my
we dwoje i jest spokój i cisza.
Nagle,
Justin na mnie spojrzał.
Zwróciłam na
niego wzrok. – Co? – spytałam.
Nie
odpowiedział. Zamiast tego, uniósł się nade mnie i usiadł okrakiem. Co z nim
jest?
Wtedy zaczął
się obniżać.
Oh, skarbie,
chciał mnie znów pocałować. Co powinnam zrobić.
Po kilku
sekundach, jego usta znalazły się na moich i tak, znów się całowaliśmy.
Fajerwerki i
motyle wybuchły w moim brzuchu, gdy nasze usta zaczęły współgrać. Nigdy nie
myślałam, że z tych wszystkich ludzi, Justin może sprawić bym tak się poczuła.
Po
wspaniałych dwóch, lub trzech minutach, odsunęliśmy się od siebie i
spojrzeliśmy sobie w oczy.
Boże, te
jego hipnotyzujące, kawowe oczy.
- Kayden. –
wyszeptał. – J-Ja myślę, że się w tobie zakochałem.
Whoa!
Czy-co-o-Whoa!
Okay,
Kayden, uspokój się. Opanuj się.
Justin mnie
lubi. Myślę, że się myliłam. Bardzo myliłam.
- C-co? –
ledwie wydusiłam.
Spojrzał na
mnie, zanim się podniósł i zabrał mnie ze sobą. Wziął mnie w swoje ramiona i po
prostu trzymał.
- Zakochałem
się w tobie. – wyszeptał w skórę mojej szyi.
Wow. Czy to
się naprawdę stało?
Ramiona
miałam przytwierdzone do jego szyi, a on uwięził moją talię w swoim uścisku.
Odsunęłam
się, ale utrzymując ramiona na jego szyi, gdy on nadal mnie trzymał.
- A-ale my…
byliśmy najlepszymi przyjaciółmi i-i…
- Shhh. –
przerwał mi, obniżając się i delikatnie całując linię mojej szczęki. – Wiem. –
wyszeptał w moją skórę, wysyłając dreszcze w dół moich pleców.
Przeniosłam
moje ręce na jego klatkę piersiową, gdy ponownie pocałował mnie w linię
szczęki, później policzek, zostawiając szlak pocałunków aż do moich ust, zanim
je musnął.
- Wiem, że
nie powinniśmy być razem. – wymamrotał w moje usta. Odsunął się i spojrzał mi w
oczy, zakładając pasemko moich włosów za ucho i kładąc rękę na moim policzku.
Z jakiegoś
powodu, zadrżałam pod wpływem jego dotyku.
Ja,
zdenerwowana przez Justina? Psh! Nie ma mowy… co nie?
- Ale to nie
znaczy, że nie możemy ze sobą być. – dodał. Spojrzałam na niego i potrząsnęłam
głową, po czym wstałam na nogi.
- Nie,
Justin. Musimy się nad tym zastanowić. – powiedziałam. Również się podniósł.
- Kayden,
myślałem o tym tysiąc razy. Wiem jakie jest ryzyko. – powiedział do mnie.
- Tak, cała
nasza przyjaźń. Wiesz, jedyna jaką mieliśmy przez całe nasze życia. –
skomentowałam.
- Dlaczego
to miałoby nas zatrzymać? – zapytał. – Bo jeśli któreś z nas zawini, nasza
przyjaźń przepadnie. – odpowiedziałam.
- Nie ufasz
mi? – spytał, robiąc niewielki krok w moją stronę. – Tak, ufam. Po prostu… boję
się, że wszystko się zmieni. – powiedziałam, ostatnią część wypowiadając
delikatnie.
Justin
wetchnął i przyciągnął mnie w swoje ramiona. – Nie martw się, Kayd. Nie
pozwolę, aby cokolwiek złego nam się przytrafiło. – powiedział mi na ucho.
Wierzę
Justinowi bardziej niż komukolwiek innemu, i mam do niego całkowite zaufanie, w
tym, że nie powoli czemukolwiek zaprzepaścić naszej przyjaźni. Ale nadal nie
mam pewności co do tego pomysłu.
- Co o tym
myślisz? – Justin zaczął, szybko odsuwając się ode mnie. – Jeśli cokolwiek w
naszych relacjach zacznie się psuć, cóż, po prostu zapomnimy o tym i wrócimy do
bycia tylko przyjaciółmi. Okay?
W porządku,
trochę lubię ten pomysł.
Minutę
zabrało mi zastanowienie się nad tym.
Pozytywy:
będę mogła być z Justinem, nie będę musiała więcej kryć moich uczuć.
Negatywy:
ryzyko stracenia naszej przyjaźni z jego inicjatywy.
Cóż, jest
więcej pozytywów, niż negatywów, więc odpowiedź brzmi…
- Okay. Będę
z tobą chodzić, Justin.
_______________________________________________________________________
Hello , hello !
Dziękuję wszystkim za tyle wyświetleń mojego błoga ! <3
Wiem, że to nie jest bardzo dużo, ale i tak się cieszę :D
Nowy rozdział dodam tylko wtedy, jeśli pod tym rozdziałem będzie co najmniej 5 komentarzy.
ily <3
ily <3
@Bieburrx
Awwww wkoncu sa razemm !!
OdpowiedzUsuńJejjjj... w końcu razem. <33
OdpowiedzUsuńChce kolejny <3
OdpowiedzUsuńKocham to <3
OdpowiedzUsuńsuper dalejj
OdpowiedzUsuńSwietny!!!<3:-*
OdpowiedzUsuńnareszcie <3 jaram się *.*
OdpowiedzUsuń