wtorek, 13 sierpnia 2013

Fifteen.


Kayden:

- Do zobaczenia później, mamo! – powiedziałam do mojej mamy. – Pa, kochanie! – odpowiedziała, gdy wychodziłam z domu.

 Przeszłam przez ulicę, do domu Justin’a. Gdy dotarłam do drzwi, nawet nie zapukałam, ponieważ jesteśmy tak blisko.

- Hej, Justin! – mój głos zabrzmiał w jego domu. – Hej, Kayd. – odpowiedział, jego głos dochodził z salonu.

Poszłam tam, znajdując go na kanapie, bawiącego się telefonem.

- Co robisz? – zapytałam, siadając obok niego. – Piszę do Ryan’a. – odpowiedział, odkładając telefon i przyciągając mnie na swoje kolana, tak, że byłam z nim twarzą w twarz. Owinął ramiona wokół mojej talii, dzięki czemu czułam się bezpiecznie.

- Jak tam moja Kayden Gator? – zapytał, odgarniając pasmo moich włosów za ucho. – Dobrze. Poza tym, że spóźnimy się do szkoły, jeśli zaraz nie wyjdziemy. – odpowiedziałam.

- Myślę, że szkoła może chwilę zaczekać. – powiedział powolnym tonem, zanim się obniżył i przechwycił moje usta.

Umieściłam ręce na jego ramionach, podczas gdy on pozostawił swoje na mojej talii. Pocałunek był tak delikatny i słodki.

Nie mogłam uwierzyć, że Justin był moim chłopakiem. To było tak, że jednego dnia byliśmy przyjaciółmi, a następnego się spotykaliśmy. Szalone…

Nagle, Justin się odsunął. Patrzył w moje oczy, a uśmiech był wymalowany na jego ustach. Uśmiech, którego nie lubię.

- Wiesz co, Kayden? – wyszeptał. – Co? – spytałam.

Jego uśmiech się powiększył. Okay, przerażał mnie.

- Jadłem jajka na śniadanie. – odpowiedział również szeptem, składając pocałunek na mojej szyi. Moje oczy się rozszerzyły. Nie, Nie, Nie.

Pewnie pytasz, co w tym takiego?

Cóż, nienawidzę jajek. Ciężko przebywać mi wokół nich, bez odruchu wymiotnego. Teraz, właśnie pocałowałam chłopaka, który je jadł… EWW!

Zeskoczyłam z kolan Justina. – Ew! Ew! Ew! – Płakałam przez całą drogę po schodach, do łazienki. Idąc, mogłam usłyszeć śmiech Justin’a. Ugh! Zabiję go.

Wypłukałam usta, prawdopodobnie bilion razy płynem do płukania jamy ustnej. Okay, to było około trzech razy, ale cokolwiek.

Gdy skończyłam, opuściłam łazienkę i zeszłam po schodach. Justin czekał na mnie z uśmiechem przyklejonym do jego twarzy.

- W porządku, Kayden? – zapytał żartobliwie.

Spojrzałam na niego, zanim porządnie uderzyłam go w ramię.

- Ow! – krzyknął przez śmiech.

- Nienawidzę cię. – wymamrotałam, idąc w stronę drzwi frontowych.

- Nie, nie prawda. – zagruchał, podchodząc do mnie z uśmiechem na twarzy.

Pokręciłam głową. – Nie gadam z tobą. – powiedziałam, zanim otworzyłam drzwi i wyszłam na zewnątrz w stronę jego samochodu.

- Oh, no weź, Kayden. Nie bądź taka. – powiedział za mną. Zignorowałam go.

Nie, nie jestem na niego cholernie zła. Ale nadal…

- Kayden, hej. – powiedział doganiając mnie, wślizgując swoją dłoń w moją. Przyciągnął mnie do siebie, sprawiając, że zderzyłam się z jego klatką piersiową.

- Kayd, przepraszam. – przeprosił, próbując spojrzeć mi w oczy. Ale odmówiłam spojrzenia na niego.

- Kayd, no weź. Proszę, porozmawiaj ze mną. – zaczął, ujmując mój podbródek i zmuszając mnie tym samym do spojrzenia na niego. Nadal byłam cicho.

- No weź. Co mam zrobić żebyś mi wybaczyła? – zapytał. Jedynie potrząsnęłam głową, pozostając cicho.

Wypuścił westchnienie. – Dobra. – poddał się.

Dumnie się uśmiechnęłam i skierowałam się w stronę samochodu. Zanim tam doszłam, poczułam parę silnych ramion przyciągających mnie do siebie. Moje plecy uderzyły w klatkę piersiową Justin’a, a on trzymał mnie przy sobie jak więźnia.

- Ale oboje wiemy, że nie możesz być na mnie zła cały czas. – uwodzicielsko wyszeptał mi do ucha, sprawiając, że zadrżałam. Wypuścił z siebie powolny chichot i delikatnie pocałował mnie w skroń, zanim mnie wypuścił.

Wywróciłam oczami i kontynuowałam spacer.

Wsiedliśmy do samochodu i rozpoczęliśmy jazdę. Całą drogę byłam cicho.

W ciągu kilku minut, dotarliśmy pod szkołę. Wysiadłam z samochodu, zanim Justin mógł otworzyć mi drzwi, wiedząc, że to go rozdrażni.

Zamknęłam drzwi i zaczęłam iść. – Hej, Kayden! – zatrzymał mnie jego głos. Odwróciłam się i stanęłam naprzeciwko niego.

- Kocham cię. – powiedział, puszczając mi oczko. Wywróciłam oczami i odwróciłam się, idąc z powrotem w stronę szkoły.

- Czy to prawda, że nie mogę być zła na Justin’a? – spytałam Ryan’a. Oparł się o szafki.

- Tak, na pewno. – powiedział wprost. Westchnęłam. – Dlaczego? – zapytał. – Cóż, dziś rano pocałował mnie z jajecznym oddechem, a ja wkurzyłam się na niego, ale on powiedział, że nie mogę być na niego zła. – wytłumaczyłam.

Ryan zachichotał. – Mam pięść nierówności do Justina za to. Geniusz. – mówił o jajecznym pocałunku Justina. Uderzyłam go w ramię.

- Whoa, nie dokładnie o to mi chodziło. – powiedział, zabierając swoje ramię. Wydałam z siebie drobny chichot.

- W każdym razie, dlaczego nie jestem w stanie być na niego zła? – spytałam. Wzruszył ramionami. – Prawdopodobnie dlatego, że przeprosiny Justina były jak poezja.

Okay, z tym muszę się zgodzić. Justin może przychodzić z najlepszymi przeprosinami.

- Prawda. – zgodziłam się.

- Hej, kochanie. – powiedział głos zza moich pleców. Odwróciłam się, by spotkać nie kogo innego jak Derrick’a. Oh, radości…

Ryan staną tuż obok mnie. Jest dość ochronny wobec mnie również, ale nie tak jak Justin.

- Derrick, jestem pewien, że Justin powiedział ci, żebyś nie zbliżał się do Kayden. – powiedział Ryan. – Yeah, cóż, Justina tu nie ma, prawda? – Derrick powiedział z głupim, zadowolonym z siebie uśmieszkiem.

- Tak, cóż, jest tylko wiadomość dalej. – wyparował Ryan, podnosząc swój telefon.

- Oh, daj spokój. Chłopaki, nie rozumiem dlaczego nie pozwalacie mi być w pobliżu Kayden. To nie tak, że mam zamiar ją skrzywdzić. – powiedział Derrick.

- To dlatego, że nie chcę cię nigdzie w pobliżu mnie, idioto. – wysyczałam do niego. Uśmiechnął się do mnie. – Jesteś słodka, Kayden. – wywróciłam oczami.

- Dlaczego po prostu nie możesz złapać aluzji? Nie lubię cię. Nigdy cię nie lubiłam, i nigdy nie polubię. – syknęłam. Spojrzał na mnie.

- Myślę, że powinieneś iść, zanim powiem Justin’owi, że próbowałeś pocałować Kayden. Uwierz mi, nie byłby szczęśliwy. – powiedział Ryan. – Dlaczego tak? – Derrick zapytał. – Bo ze sobą chodzą. – odpowiedział Ryan, jego uśmiech się pojawił.

Twarz Derrick’a była pozbawiona emocji. Jedyną rzeczą, którą zrobił, było rzucenie nam ostatniego spojrzenia, i odejście.

- Dzięki. – mruknęłam do Ryan’a. – Żaden problem. – uśmiechnął się.

Wzięłam moje książki w rękę i zaczęłam iść do klasy. Ryan szedł za mną. – Wiesz, że od kiedy spotykasz się z Justinem, miejsce starszego brata jest wolne. Co na to powiesz? – zapytał, trącając mnie łokciem.

Zatrzymałam się i spojrzałam na niego. – Pytasz mnie o bycie moim nowym, starszym bratem? – skinął, z szerokim uśmiechem na twarzy. Figlarnie wywróciłam oczami.

- A co z Chaz’em? – zapytałam. – Nie musi wiedzieć. – wyszeptał, jakbyśmy byli skradającą się parą. Zaśmiałam się. – Okay. – zgodziłam się.

- Jeej! – ucieszył się, zarzucając swoje ramię na moje. – Mam nową, młodszą siostrę!

Potrząsnęłam głową.

Panie i panowie, mój nowy straszy brat… :/
 
 
 
_____________________________________________________________________________
Hejo! ;)
i co myślicie o tym rozdziale? która część najbardziej wam się podobała? piszcie .
mi osobiście chyba ta z jajkiem xd Tak wiem, Justy jeste cholernie słodki w tym opowiadaniu *-* 
ale nie zmylcie się, bo potrafi być też ostry ; p  
Może teraz 11 komentarzy? i wtedy dodam nowy rozdział.
Wiem, że ten powinien być już kilka dni temu, ale naprawdę nie miałam czasu na przetłumaczenie. Tym razem postaram się przetłumaczyć kilka rozdziałów na zapas :)
Mam nadzieję, że lubicie to tłumaczenie.
WAŻNE! Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach, wchodźcie w zakładkę Informowani .

ILY! <3
 
@Bieburrx

1 komentarz: