piątek, 28 czerwca 2013

Three


Kayden:

Obudziłam się czując silne ramiona wokół mnie. Otworzyłam oczy i obejrzałam się, aby zobaczyć, że Justin nadal śpi.

Uśmiechnęłam się. Gdy próbowałam wstać, przyciągnął mnie z powrotem i trzymał mocniej. Ugh! Nie cierpię gdy to robi.

- Justin, pozwól mi odejść. – jęknęłam. Potrząsnął głową, nadal mając zamknięte oczy i przycisnął mnie bliżej do siebie.

- Justin, jestem głodna. – powiedziałam. – To miłe, Kayden. – odpowiedział zaspanym głosem, ziewając.

- Justiiiin. – jęknęłam. – Kayd, poleż ze mną jeszcze trochę. Nie chcę już wstawać. – odparł.

Westchnęłam – Dobrze.

Przytuliłam się do niego i zostaliśmy tam około pięciu minut, do czasu, gdy naprawdę musiałam wstać. Byłam głodna.

Próbowałam zerwać uścisk Justina, ale nie miałam jak. Był o wiele silniejszy ode mnie.

- Justin, chodź, jestem głodna. – powiedziałam. – Co? Nie możesz wstać? – uśmiechnął się, w końcu otwierając swoje miodowo brązowe oczy.

- Jesteś prawdziwym kretynem, wiesz o tym? – powiedziałam. – Jesteś tylko zła, bo jestem silniejszy od ciebie. – powiedział, opierając głowę na moim ramieniu.

- Nie, jestem zła, bo nie pozwoliłeś mi odejść. – poprawiłam go. – Dlaczego miałbym kiedykolwiek pozwolić ci odejść? – spytał, całując mój policzek.

- Justiiiin. – wyjęczałam. – Kaydeeen. – zaszydził. Spojrzałam na niego. – Nienawidzę cię.

- Kochasz mnie. – uśmiechnął się, unosząc się nade mną. – Tak, racja. – mruknęłam.

- Oh, myślę, że ktoś potrzebuje łaskotek. – uśmiechnął się. Moje oczy się rozszerzyły.

- Nie, Justi… - za późno. Zaczął łaskotać mój brzuch i boki. Zaczęłam się wić, kopać i krzyczeć, ale on nadal to robił.

- Justin, przestań! – błagałam przez śmiech. – Powiedz, że jestem najbardziej niesamowitą osobą i twoje życie byłoby niczym beze mnie. – rozkazał. – Nie! – sprzeciwiłam się. – Dobrze więc. – wzruszył ramionami i kontynuował łaskotanie mnie.

- Nie! P-przestań! – powiedziałam przez śmiech. – Powiedz to. – rozkazał.

Nie powiedziałam tego. Skończyło się to tak, że mocno się śmiejąc, upadłam na podłogę. Gdy miałam okazję, podniosłam się i szybko wybiegłam z mojego pokoju, z daleka od Justina.

Zbiegłam po schodach i wbiegłam do salonu, gdzie była moja i Justina mama. Pattie siedziała.

Justin był tuż za mną, więc szybko wskoczyłam Pattie na kolana, sprawiając że mnie trzymała. – Pattie, Justin jest dla mnie wredny. – zaskomliłam, gdy Justin wszedł do pokoju. Trzymałam Pattie mocniej, kiedy się do nas zbliżał.

- Nie martw się mamo, będę miły. – powiedział słodko i niewinnie. – Nie! On kłamie! – wykrzyczałam.

Justin wyciągnął się w moją stronę, a ja spróbowałam zwiać, ale on i tak chwycił mnie w ramiona.

- Justin, bądź miły dla mojej córki. – moja mama powiedziała, kiedy Justin prowadził mnie ze sobą. Wierciłam się w jego ramionach. – Nie przejmuj się, Kate. Zawsze jestem miły dla twojej córki. – odpowiedział, po czym się do mnie uśmiechnął.

- On kłamie! – krzyknęłam, ale mnie zignorowali.

- Justin, proszę nie łaskocz mnie znowu. – błagałam go, posyłając mu dziecięcy wyraz twarzy. – Aww, moja malutka Kayden się boi? – spytał dziecięcym głosem, gdy szliśmy schodami na górę.

- Justin, proszę! – prawie krzyknęłam. – Okay, dobra. Ale musisz powiedzieć, że jestem najbardziej niesamowitą osobą i twoje życie byłoby niczym beze mnie. – powiedział.

Westchnęłam. – Justin Bieber jest najbardziej niesamowitą osobą i moje życie byłoby niczym bez niego. – powiedziałam znudzonym tonem. – Grzeczna dziewczynka. – powiedział, całując mój nos.

Puścił mnie, więc wykorzystałam okazję i pobiegłam schodami w dół na śniadanie. Na szczęście mnie nie zatrzymał.

Wsypałam sobie trochę płatków śniadaniowych. Gdy już w połowie to zrobiłam, ktoś stanął za mną i wziął gigantyczną łyżkę. Odwróciłam się. – Justin! Wynoś się! – krzyknęłam, odpychając go.

Zachichotał i podszedł do szafki, wyciągając Lucky Charms.

- Jesteś dla mnie taki wredny. – powiedziałam do niego. – Nie, po prostu cię typuję. – poprawił mnie, biorąc mleko.

- To to samo! – krzyknęłam. – Nie bardzo. – pokręcił głową, siadając na stołku obok mnie.

- Cóż, nie możesz mnie więcej typować. – powiedziałam. – Uh, tak mogę. Jestem twoim starszym bratem. To moja robota. – powiedział. – Nie, twoją robotą jest bycie moim najlepszym przyjacielem. – powiedziałam.

- Hej, wy dwoje, koniec kłótni. – moja mama surowo powiedziała, kiedy była w kuchni razem z Pattie.

- Nie możemy nic na to poradzić. – Justin powiedział, a ja zachichotałam. Pattie westchnęła. – Wy dwoje nigdy nie dorośniecie, co nie? – pokręciła głową.

- Kayden nie. – Justin wymamrotał. Szybko uderzyłam go w ramię. – Ow! – krzyknął.

Uśmiechnęłam się i kontynuowałam jedzenie mojego śniadania.


_________________________________________________________________________________

dzięki za ponad 50 wyświetleń bloga! <3
Niby to nie jest dużo, ale dla mnie wiele znaczy :)
Jeśli to czytasz, zostaw po sobie ślad....
z góry dzięki :3

2 komentarze: