Kayden:
Obudziłam
się czując silne ramiona wokół mnie. Otworzyłam oczy i obejrzałam się, aby
zobaczyć, że Justin nadal śpi.
Uśmiechnęłam
się. Gdy próbowałam wstać, przyciągnął mnie z powrotem i trzymał mocniej. Ugh!
Nie cierpię gdy to robi.
- Justin,
pozwól mi odejść. – jęknęłam. Potrząsnął głową, nadal mając zamknięte oczy i
przycisnął mnie bliżej do siebie.
- Justin,
jestem głodna. – powiedziałam. – To miłe, Kayden. – odpowiedział zaspanym
głosem, ziewając.
- Justiiiin.
– jęknęłam. – Kayd, poleż ze mną jeszcze trochę. Nie chcę już wstawać. –
odparł.
Westchnęłam
– Dobrze.
Przytuliłam
się do niego i zostaliśmy tam około pięciu minut, do czasu, gdy naprawdę
musiałam wstać. Byłam głodna.
Próbowałam
zerwać uścisk Justina, ale nie miałam jak. Był o wiele silniejszy ode mnie.
- Justin,
chodź, jestem głodna. – powiedziałam. – Co? Nie możesz wstać? – uśmiechnął się,
w końcu otwierając swoje miodowo brązowe oczy.
- Jesteś
prawdziwym kretynem, wiesz o tym? – powiedziałam. – Jesteś tylko zła, bo jestem
silniejszy od ciebie. – powiedział, opierając głowę na moim ramieniu.
- Nie,
jestem zła, bo nie pozwoliłeś mi odejść. – poprawiłam go. – Dlaczego miałbym
kiedykolwiek pozwolić ci odejść? – spytał, całując mój policzek.
- Justiiiin.
– wyjęczałam. – Kaydeeen. – zaszydził. Spojrzałam na niego. – Nienawidzę cię.
- Kochasz
mnie. – uśmiechnął się, unosząc się nade mną. – Tak, racja. – mruknęłam.
- Oh, myślę,
że ktoś potrzebuje łaskotek. – uśmiechnął się. Moje oczy się rozszerzyły.
- Nie,
Justi… - za późno. Zaczął łaskotać mój brzuch i boki. Zaczęłam się wić, kopać i
krzyczeć, ale on nadal to robił.
- Justin,
przestań! – błagałam przez śmiech. – Powiedz, że jestem najbardziej niesamowitą
osobą i twoje życie byłoby niczym beze mnie. – rozkazał. – Nie! – sprzeciwiłam
się. – Dobrze więc. – wzruszył ramionami i kontynuował łaskotanie mnie.
- Nie!
P-przestań! – powiedziałam przez śmiech. – Powiedz to. – rozkazał.
Nie
powiedziałam tego. Skończyło się to tak, że mocno się śmiejąc, upadłam na
podłogę. Gdy miałam okazję, podniosłam się i szybko wybiegłam z mojego pokoju,
z daleka od Justina.
Zbiegłam po
schodach i wbiegłam do salonu, gdzie była moja i Justina mama. Pattie
siedziała.
Justin był
tuż za mną, więc szybko wskoczyłam Pattie na kolana, sprawiając że mnie
trzymała. – Pattie, Justin jest dla mnie wredny. – zaskomliłam, gdy Justin
wszedł do pokoju. Trzymałam Pattie mocniej, kiedy się do nas zbliżał.
- Nie martw
się mamo, będę miły. – powiedział słodko i niewinnie. – Nie! On kłamie! –
wykrzyczałam.
Justin
wyciągnął się w moją stronę, a ja spróbowałam zwiać, ale on i tak chwycił mnie
w ramiona.
- Justin,
bądź miły dla mojej córki. – moja mama powiedziała, kiedy Justin prowadził mnie
ze sobą. Wierciłam się w jego ramionach. – Nie przejmuj się, Kate. Zawsze
jestem miły dla twojej córki. – odpowiedział, po czym się do mnie uśmiechnął.
- On kłamie!
– krzyknęłam, ale mnie zignorowali.
- Justin,
proszę nie łaskocz mnie znowu. – błagałam go, posyłając mu dziecięcy wyraz
twarzy. – Aww, moja malutka Kayden się boi? – spytał dziecięcym głosem, gdy
szliśmy schodami na górę.
- Justin,
proszę! – prawie krzyknęłam. – Okay, dobra. Ale musisz powiedzieć, że jestem
najbardziej niesamowitą osobą i twoje życie byłoby niczym beze mnie. –
powiedział.
Westchnęłam.
– Justin Bieber jest najbardziej niesamowitą osobą i moje życie byłoby niczym
bez niego. – powiedziałam znudzonym tonem. – Grzeczna dziewczynka. –
powiedział, całując mój nos.
Puścił mnie,
więc wykorzystałam okazję i pobiegłam schodami w dół na śniadanie. Na szczęście
mnie nie zatrzymał.
Wsypałam
sobie trochę płatków śniadaniowych. Gdy już w połowie to zrobiłam, ktoś stanął
za mną i wziął gigantyczną łyżkę. Odwróciłam się. – Justin! Wynoś się! –
krzyknęłam, odpychając go.
Zachichotał
i podszedł do szafki, wyciągając Lucky Charms.
- Jesteś dla
mnie taki wredny. – powiedziałam do niego. – Nie, po prostu cię typuję. –
poprawił mnie, biorąc mleko.
- To to
samo! – krzyknęłam. – Nie bardzo. – pokręcił głową, siadając na stołku obok
mnie.
- Cóż, nie
możesz mnie więcej typować. – powiedziałam. – Uh, tak mogę. Jestem twoim
starszym bratem. To moja robota. – powiedział. – Nie, twoją robotą jest bycie
moim najlepszym przyjacielem. – powiedziałam.
- Hej, wy
dwoje, koniec kłótni. – moja mama surowo powiedziała, kiedy była w kuchni razem
z Pattie.
- Nie możemy
nic na to poradzić. – Justin powiedział, a ja zachichotałam. Pattie westchnęła.
– Wy dwoje nigdy nie dorośniecie, co nie? – pokręciła głową.
- Kayden
nie. – Justin wymamrotał. Szybko uderzyłam go w ramię. – Ow! – krzyknął.
Uśmiechnęłam
się i kontynuowałam jedzenie mojego śniadania.
_________________________________________________________________________________
dzięki za ponad 50 wyświetleń bloga! <3
Niby to nie jest dużo, ale dla mnie wiele znaczy :)
Jeśli to czytasz, zostaw po sobie ślad....
z góry dzięki :3
cudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuńSłodziaki :D
OdpowiedzUsuń