piątek, 21 lutego 2014

Twenty Eight.


Justin:

Wszedłem do domu Kayden, delikatnie zamykając za sobą drzwi.
Złote słońce dostawało się przez okna, tworząc spokojną atmosferę. I wtedy poczułem zapach bekonu… :D

Ruszyłem do kuchni, gdzie znalazłem Kate przygotowującą bekon i gofry. Ale nie jednolite gofry. Nie panie, tutaj mamy czekoladowe gofry. TAK!

- Dzień dobry, mamo. – powiedziałem do Kate, całując ją w policzek. Czasami mówię do niej „mama”, bo jest dla mnie jak druga mama od zawsze.
- Dzień dobry, ulubiony synu. – odpowiedziała z uśmiechem.

- Czy dostanę trochę tego śniadania, które wygląda niesamowicie? – spytałem, będąc trochę lizusem. Zaśmiała się, potrząsając głową, prześwietlając mnie.
- Tylko jeśli pójdziesz obudzić swoją dziewczynę. Nie możecie spóźnić się do szkoły. – odpowiedziała.

Zasalutowałem jej w odpowiedzi, zanim zerwałem się w stronę schodów.
Podszedłem do drzwi Kayden i cicho je otworzyłem. Wciąż spała w swoim łóżku. Wyglądała tak spokojnie, wygodnie i słodko, gdy tam leżała. Przytuliła się do swojego pluszaka, którego miała od kiedy byliśmy razem, co sprawiło, że wyglądała uroczo i delikatnie.

Nie chciałem budzić jej, gdy tak spała, ale musiałem. Cicho podszedłem do jej łóżka i kucnąłem obok niego.
- Kayden, kochanie, czas wstawać. – powiedziałem delikatnie, lekko ją trącając. I tak się nie obudziła. – Kayden, kochanie, dawaj. Musisz się obudzić. – spróbowałem ponownie. Tym razem trochę się przekręciła i ziewnęła. Uśmiechnąłem się.

- Hej, wstawaj, śpiąca królewno. – rozkazałem, delikatnie ją podnosząc i sadzając. Jej oczy otworzyły się, gdy usiadłem obok i przytuliłem ją do siebie.
- Nie, chcę spać. – jęknęła zmęczona, kładąc głowę na moim ramieniu. – Wiem, kochanie. Ale musimy iść do szkoły. – powiedziałem jej, całując czubek jej głowy. Ponownie jęknęła, na myśl o szkole.

Oczywiście, nie planowała wstawać. Ale nie martwcie się, przyjaciele. Dokładnie wiem jak to załatwić.
- Kayd, wiesz co? – powiedziałem. – Co? – mruknęła w odpowiedzi. – Twoja mama zrobiła nam gofry czekoladowe i bekon. – wyszeptałem do niej. Jej głowa natychmiast się podniosła. Można powiedzieć, że to jej ulubione śniadanie.

- Serio? – zapytała. Przytaknąłem.
- Ale musisz się ubrać, zanim pójdziemy jeść. – powiedziałem, brzmiąc jak rodzic. – Aye, aye, kapitanie. – powiedziała, zanim dosłownie wyskoczyła z łóżka i poszła do łazienki.

Zachichotałem i wstałem, opuszczając jej pokój i schodząc schodami. Ponownie poszedłem do Kate do kuchni, kiedy akurat kończyła gotować.
Szybko popędziłem do szafki po talerz, a potem wypełniłem go jedzeniem.

- Ktoś jest głodny. – skomentowała Kate, opierając się o blat. Skinąłem i usiadłem, zaczynając zapełniać moją buzię.
- Czy kiedykolwiek mówiłem ci, że myślę, że jesteś najbardziej niesamowitą kucharką? – spytałem, biorąc kęs bekonu.

- W prawdzie, tak. Pamiętam ten dzień całkiem dobrze. Powiedziałeś mi to na oczach twojej mamy, a ona była na ciebie zła. – odpowiedziała. Zachichotałem na to wspomnienie. – Oh, tak. – powiedziałem.
Po kilku minutach, Kayden zeszła na dół. Nigdy nie bawiła się w przekraczanie ostatnich dwóch stopni. Po prostu skakała z trzeciego stopnia i lądowała delikatnie na podłodze.

Wgramoliła się do kuchni i wzięła sobie talerz jej ulubionego śniadania. Opadając na stołek obok mnie, zaczęła jeść.
- Dzień dobry, Kayden. Jak się dziś masz? Świetnie, dzięki, że pytasz. - Kate powiedziała z sarkazmem, gdy spojrzała na swoją córkę. Kayden tylko posłała jej niewinny uśmiech, zanim zaczęła kontynuować jedzenie posiłku.

Potrząsnąłem głową i wróciłem do własnego jedzenia, zatapiając się w każdym kęsie.

***

Później tego dnia, po szkole, wróciliśmy do domu Kayden.
Leżeliśmy na kanapie, głowa Kayden leżała na moich kolanach, gdy bawiłem się jej włosami.

Jeszcze nie powiedziałem jej o mojej rozmowie z jej tatą. Myślę, że wkurzyłaby się na mnie, za jakąkolwiek rozmowę z nim.
Ale on chciał, żebym powiedział jej, że jest mu przykro, i że zerwał z Katherine, ale Kayden była wcześniej taka szczęśliwa. Nie chcę tego zrujnować.

I znowu, Kayden musi popracować nad tą całą sytuacją z tatą, prędzej czy później. A to powinien być początek.
- Kayd? – powiedziałem, przyciągając jej uwagę. – Hm? – odpowiedziała, spoglądając na mnie. Spojrzałem w  jej oczy i westchnąłem.

Nie chciałem jej tego robić, ponieważ wiedziałem, że próbowała zapomnieć o tym wszystkim, co się stało.

- Spójrz, gdy poszedłem do domu twojego taty, skończyliśmy na… krótkiej rozmowie. – zacząłem. Wydawała się na lekko obrażoną, stając się zainteresowaną.
- Więc… O czym rozmawialiście? – spytała z niechęcią. Oblizałem usta.

- Cóż, powiedział mi, że on i Katherine zerwali ze sobą. I również chciał, żebym powiedział ci, że jest mu przykro. – powiedziałem jej, przygotowując się na jej reakcję.
Spojrzała w dół i pokręciła głową. – Cokolwiek. Nie obchodzi mnie to.

Zmarszczyłem brwi. – Kayden, nie bądź taka. On jest twoim ojcem.
- Yeah, cóż, nie jest zbyt dobrym. – rzuciła. – Powiedział, że przeprasza. – powiedziałem bardziej rzeczowym tonem.

- Tak, cóż, to zajmie trochę więcej niż przepraszam, aby naprawić oszukiwanie mnie i zdradzanie mnie i mojej mamy. Justin, on był zakochany w innej kobiecie już podczas całego ślubu z moją mamą. – ostatnią część wypowiedziała delikatniejszym tonem.
Przyznałem jej to, miała punkt.

- Kayd… - zacząłem, ale przerwał mi dzwonek do drzwi. Wymieniliśmy spojrzenia, zanim oboje wstaliśmy i podeszliśmy do drzwi. Kayden otworzyła je, gdy stałem za nią.
I po drugiej stronie drzwi, stał ten sam mężczyzna, którego oboje znaliśmy aż za dobrze.
- Kayden. – powiedział Nicholas z uśmiechem na twarzy.
O kurde. To nie skończy się dobrze…



___________________________________________________________

Wiem... cały czas nawalam.
nowy rozdział nie pojawiał się już od ponad miesiąca i nawet nie mam prawa was przepraszać...
Więc, mam nadzieję, że mnie nie znienawidzicie i przeczytacie ten rozdział.
Liczę też na odrobinę komentarzy ;)
Kocham was <3

3 komentarze:

  1. Kocham to.! Oni są tacy uroczy *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam, że nie komentowałam przez cały czas. Chodzi mi o to, że pod innymi rozdziałami nie zostawiałam komentarzy :) . Po prostu pomyślałam, że to nie ma sensu. Powiem szczerze, że dopiero wczoraj znalazłam te tłumaczenie i zainteresowałam się nim :D jak widać. No i czytam. Na początku myślałam, że to potoczy się inaczej, ale jest dobrze. Bardzo podoba mi się to tłumaczenie i dziękuję Ci z całego serca za to, że podjęłaś się 'pracy' nad tym opowiadaniem. Trochę się przestraszyłam kiedy przeczytałam o tym, że Justin całował się z Kaylą. Dobrze, że później wszystko się wyjaśniło :) . Nie wiem co jeszcze mogę tu napisać żeby jeszcze bardziej Ci podziękować :) . Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Jestem strasznie ciekawa co będzie dalej. Jeszcze raz Ci dziękuję ;)

    OdpowiedzUsuń