Kayden:
- Hej, Justin! – krzyknęłam, gdy przekroczyłam próg domu
Justina. Poczekałam kilka chwil, ale nie usłyszałam nic poza ciszą i pustym
pokojem.
Zmarszczyłam brwi i ponownie sprawdziłam swój telefon. Yep, wiadomość
mówiła, aby do niego przyjść.
-Justin? – powiedziałam, wstępując do salonu. Właśnie wtedy
cały dom nagle stał się ociemniony.
- Szlag. – mruknęłam do siebie. Sięgnęłam do włącznika
światła, włączając go i wyłączając, ale na nic.
-Justin? – powtórzyłam, moje oczy skakały po całym pokoju.
I właśnie wtedy, prawie dostałam zawału.
Ktoś w masce Krzyku wyskoczył znikąd, cholernie mnie
strasząc.
Krzyknęłam oszołomiona, szybko odskakując do tyłu, tylko po
to, aby upaść. Wycofałam się w ty ł, gdy zamaskowana postać zbliżyła się do
mnie.
- Justin! – załkałam, łzy napłynęły do moich oczu. Całe moje
ciało się trzęsło, a moje serce mocno uderzało o pierś.
Wtedy zamaskowana osoba zaczęła się śmiać. Przymknęłam oczy,
gdy wszystkie światła znów się zapaliły.
Wkrótce, dwóch znajomych chłopaków wyłoniło się zza rogu,
śmiejąc się i kręcąc głowami. Wtedy osoba w masce ściągnęła ją, po to by ukazać…
Ryana. Oczywiście.
Justin i Chaz dołączyli do niego i troje z nich śmiało się
tak mocno, że ich twarze stały się czerwone, a łzy zaczęły napływać do ich
oczu.
Wywróciłam oczami i potrząsnęłam głową. Podniosłam się z
podłogi.
- Nienawidzę was. – splunęłam na nich z całą powagą.
- K-Kayden, prze… - zaczął Justin, ale tylko zaczął ponownie
się śmiać.
Westchnęłam i zaczęłam wychodzić, zanim poczułam jak jestem
delikatnie przyciągana.
- Sorry, Kayd. – Justin mruknął w moją szyję, aby zatuszować
śmiech.
Nie odpowiedziałam, próbując wydostać się z jego uścisku.
- Kayden, hej. – zaczął, obracając mnie. Jego śmiech w końcu
zniknął, ale Ryan i Chaz nadal to robili, wyglądając jakby mieli zaraz
eksplodować.
- Przepraszamy cię. – powiedział, patrząc mi w oczy.
- Jesteście wredni. – było wszystkim co odpowiedziałam,
nadal próbując wyrwać się z jego mocnego, ale delikatnego uścisku.
- Aww, Kayden, chodź tu. – gruchał Ryan z dużym uśmiechem. Podszedł
do mnie i próbował owinąć mnie swoim ramieniem, ale pokręciłam głową i
przysunęłam się bliżej Justina.
- Jestem obrażony. – wskazał Ryan, nisko opuszczając
ramiona. – Dobrze. – powiedziałam.
Ryan popchnął mnie na niby. – Justin! – pisnęłam, chowając
twarz w jego klatkę piersiową. – Shhh. Już dobrze, Kayden. To tylko Ryan. –
powiedział z chichotem, całując czubek mojej głowy.
- Krzyk, Ryan. Co za różnica? – zażartowałam.
- Dzieciak. – powiedział Ryan. – Dupek. – oddałam.
- Skończcie już. – powiedział Chaz, podchodząc do nas.
Ryan i ja wystawiliśmy do siebie języki, zanim Chaz stanął
pomiędzy nami.
- Nadal jestem na was zła. ; skomentowałam, odsuwając się od
Justina.
Zamiast odpowiedzieć, spojrzeli po sobie z wielkimi
uśmieszkami.
I wtedy poczułam jak zostaję rzucona na kanapę z nie jednym…
nie dwoma… ale z trzema chłopakami przyciskającymi mnie do niej.
To koniec.
Wszyscy zaczęli mnie łaskotać, a ja kopałam i krzyczałam,
próbując ich zepchnąć.
- Nadal jesteś na nas zła, Kaydie Bear? – zapytał Justin. –T-tak.
– odpowiedziałam pomiędzy napadami śmiechu. Wzruszył ramionami. – Po tobie.
Kontynuowali łaskotanie mojego brzucha i boków, gdy
krzyczałam i się śmiałam.
-S-Stop! – krzyknęłam, ale oni zignorowali mnie i
kontynuowali. Ugh! Czasami mam ochotę…
Usłyszałam jak drzwi frontowe się otwierają i zamykają, a po
kilku sekundach, Pattie była w pokoju. Posłała chłopakom srogie spojrzenie, gdy
jej dłonie spoczęły na biodrach.
- Chłopaki, zejdźcie z Kayden. – rozkazała. Justin, Ryan i
Chaz powoli mnie zostawiali. Szybko wstałam i rzuciłam im wszystkim spojrzenia.
- Wasza trójka ma być miła dla Kayden. – powiedziała im
Pattie. – Zawsze jesteśmy mili dla Kayden, mamo. O czym mówisz? – rzucił
Justin.
Bzdura.
Odwróciłam się twarzą do niego. – Co… - zaczęłam, ale mi
przerwał, przyciskając swoją dłoń do moich ust.
- Obiecuję, że będziemy grzeczni, mamo. – powiedział,
uśmiechając się do swojej mamy. Potrząsnęła głową, szeroko się uśmiechając i
wyszła.
Zerwałam uścisk Justina. – Jesteś takim kłamcą. – syknęłam do
niego. Zachichotał i natychmiast wziął mnie w swoje ramiona i pocałował w
czoło.
- Nadal jestem zła. – powiedziałam w jego pierś. Czułam jak
się uśmiecha.
- Przepraszamy, Kayden. – usłyszałam Chaza, zanim podszedł i
dołączył do uścisku.
- Yeah, sorry, Kayden. Kochamy cię. – gruchnął Ryan, zanim również
owinął ramiona wokół mnie. Grupowy uścisk!
Uśmiechnęłam się, czując bezpieczeństwo i ochronę, będąc
owiniętą ramionami moich trzech najbardziej ulubionych chłopaków na świecie.
________________________________________________________
Ale wredoty z tych chłopaków... :D
Wszyscy są słodcy <3
No a teraz rzeczywistość..... #Jelena's back..... -_-
Nie wiem jak wy, ale ja już nie wiem co o tym myśleć... gdy wczoraj zobaczyłam to foto na ig to miałam mieszane uczucia: strach, obawa i radość. A dziś jestem pewna, że to nie będzie najlepsze...To jak ona ostatnio go zraniła i wgl... :'( Boję się co Justin napisze na tt na ten temat, w końcu tyle hejtów na niego i Sel.
Osobiście kocham Selenę, ale nie gdy jest z Justinem. Twitter i te różne portale sprawiają, że można przejrzeć na oczy. Mam nadzieję, że Selena nie chce go wykorzystać, albo coś....
OK. jak zawsze wychodzę poza temat opowiadania. xd
No więc jest nowy :D postaram się nadrobić kilka rozdziałów i może będę dodawać je dwa razy w tygodniu, bo w jednym rozdziale nic takiego się nie dzieje, np. w tym jest tylko jedna scena tak jakby i wgl :D
Cieszycie się?? :D
Czytający niech KOMENTUJĄ , zależy mi na tym (jak zawsze) :D
I czekajcie na jakiekolwiek info co do nowego :)
Ok. Dawajcie znak jeśli zmieniacie nazwy kont na tt i wgl.
Aha, no i jeszcze wpadajcie na tego bloga mojego http://good-bad-choice-jb.blogspot.com/ , bo piszę go niby dalej, ale nie wiem, czy nie powinnam go usunąć i zająć się czym innym... i komentujcie. :)
Sorki za rozpisanie się... <3
KOCHAM , @Bieburrx <3